Pawbeats – „Utopia”

Płytę poleca Marek Sierocki.

2014.09.15

opublikował:


Pawbeats – „Utopia”

Pamiętacie Dinal? Opolski zespół z czasem przekształcił się w Okoliczny Element, ale w 2006 roku jeszcze nagrywał i udzielił wywiadu magazynowi „Ślizg”. Urbek mówił tam: „Wszystko u mnie jest w rytmie. W Polsce za bardzo stawia się na instrumenty, kiedy bębny nie bujają. Ale za to można powiedzieć: Patrz, ile ścieżek napierdala. Ile warstw przypierdoliłem, jaki ładny instrumental. Wiesz, sam czasem uprawiam taką producencką masturbację, ale nie daję tego na kawałki z rapem. Może być jeden sampel, ale niech będzie zajebisty rytm i niech koleś na tym zajebiście leci, bo chodzi o rapera, a nie żeby beat go przytłaczał”.

Nie wiem, czy Pawbeats czytał tamten wywiad. Wątpię też, by miał okazję zapoznać się z Dinalem, gdy odwiedzał opolską siedzibę Step Records. A szkoda. Powinien. Być może zrozumiałby, że wszechstronność to nie wszystko. Że samodzielne opanowanie gry na kilku instrumentach, zatrudnienie kilku innych muzyków, wynajęcie odpowiedniego do takiej pracy studia – że wszystko to imponuje, ale przede wszystkim na papierze, bo całe instrumentarium zdaje się na nic, jeśli komuś brakuje dobrego smaku i wyczucia.

Nie do końca wiadomo, jakimi kryteriami oceniać tę płytę. Sam Pawbeats wywiadzie dla bydgoskiej „Gazety Wyborczej” opowiadał, że „Utopia” momentami skręca w stronę popu i jest daleka od hip-hopowej ortodoksji. Jednocześnie, lista gości jakby jasno sugerowała, do jakiej grupy odbiorców album jest skierowany. Właściwie, teoretycznie w takiej sytuacji pozostawałoby się tylko cieszyć, że oto znalazł się ktoś, to przełamuje gatunkowe bariery, wrzuca raperów na inne wody i jeszcze dostaje wsparcie od dużej wytwórni. Tymczasem, od której strony by nie oceniać tego wydawnictwa, ocena zawsze będzie niekorzystna. Instrumentarium jest, rzeczywiście, bogate, ale brzmienie zupełnie zagłaskano („Widnokrąg”, „Euforia”, „Na miarę”). Dominujące partie fortepianowe wykorzystano w najgorszy, a jednocześnie najbardziej typowy dla polskiego hip-hopu sposób: wprowadzając łzawy i zarazem patetyczny klimat, który wzbija się na takie pułapy epickości, gdzie emocje ulegają już kompletnemu rozrzedzeniu.

Pawbeats miał rację – dramaturgia ta jest rzeczywiście bardzo popowa, co nie byłoby zarzutem, gdyby nie szło tu o pop najgorszej wody: do bólu sterylny, ckliwy. Estetycznie bliski tym, którym zdarzyło się uronić łzę razem z jurorami „Mam talent!”. Albo wzruszali się teledyskami promującymi „Utopię”. Zadumany Pawbeats przed fortepianem lub wśród natury – rzadko się zdarza, by producent swoimi pretensjonalnymi pozami tak trafnie wizualizował własną muzykę. Pozostaje tylko czekać na klip do „Dnia polarnego” i scenę, gdy Onar rapuje o „pięknych melodiach”, a Pawbeats nastrojowo przejeżdża dłońmi po klawiszach. Już widzę te nuty spadające z nieba niczym gwiazdy.

Od strony hip-hopowej ten projekt nie broni się tym bardziej. Przed kilkoma tygodniami w sieci pojawił się dokument rejestrujący proces powstawania płyty. Znów: wiele pracy włożonej w nagranie instrumentów, wokali. Ale o bębnach – ani słowa. A nie, przepraszam, było słowo. O tym, że partię perkusji w „Weź się nie obraź” (gościnnie Oxon) przygotował BobAir. Czy muszę mówić, że to najlepiej brzmiąca sekcja rytmiczna na całym albumie? Na ogół jednak Pawbeats upiera się przy tych swoich plastikowych, płytkich perkusjach, pod względem liczby BPM`ów skręcających często w stronę drum`n`bassu. Z jednej strony sprzyjają one dramaturgii nagrań, z drugiej nie mogę pozbyć się wrażenia, że zupełnie je zaniedbano i wciśnięto na siłę (np. „Bracia” Flojda i Rovera). No bo kogo w końcu obchodzi, czy to buja, czy nie?

„Utopia” najlepiej wypada, gdy Pawbeats rezygnuje z pompy na rzecz kameralnych, wyciszonych historii. Takie jest „Porozmawiaj z nią”, gdzie eksperymenty z rytmiką równoważone są przez ciepłe partie Rhodesa; taki jest też „To tylko muzyka” Tedego oraz „Moment”, w którym harmonijka klawiszowa i kontrabas dobrze korespondują z podwórkową opowieścią KęKę. Mamy wreszcie funkujące, uruchamiające dęciaki „Weź się nie obraź”. Tyle że to zaledwie pojedyncze momenty. W innych przypadkach pozostaje tylko żałować kilku fantastycznych zwrotek, np. mocnej kooperacji Flojda i Rovera czy wspinającego się na wyżyny swoich możliwości Zeusa. I życzyć Pawbeatsowi sukcesów gdzie indziej. Może w muzyce filmowej? Zamykające album tytułowe nagranie powinno spodobać się Jerzemu Hoffmanowi. Albo w popie? Z odpowiednimi do tego artystami: Sylwią Grzeszczak, Liberem? Bo „Utopię” jako udany muzyczny eksperyment uzna jedynie Marek Sierocki.

Pawbeats – „Utopia”

Step Records

Tracklista:

1. Dzień Polarny ft. Jinx, Miuosh, Bonson, Onar

2. Widnokrąg ft. Zeus

3. Martwy Piksel ft. Haju, Mam Na Imię Aleksander

4. Bracia ft. Flojd, Rover

5. Euforia ft. Kasia Grzesiek, Quebonafide

6. Na Miarę ft. Paluch

7. Nie Szukaj Mnie ft. Marcelina, VNM

8. Weź Się Nie Obraź ft. Oxon

9. Pozory ft. Danny, Diset

10. Porozmawiaj Z Nią ft. Lilu, PeeRZet

11. Moment ft. KęKę

12. To Tylko Muzyka ft. Tede

13. Maski ft. Vixen, Cira, Hukos

14. Schizofrenia ft. Rahim, Pih, Buka

15. Utopia

Tagi


Polecane

Share This