9 wymarzonych polskich reaktywacji hip-hopowych

Zgodnie z zasadą “nigdy nie mów nigdy”, snujemy nawet pozornie zupełnie nieprawdopodobne teorie.

2018.01.22

opublikował:


9 wymarzonych polskich reaktywacji hip-hopowych

foto: kadr z wideo

Pod koniec stycznia 2004 roku nakładem oficyny Embargo ukazał się powrotny mini-album formacji Grammatik “Reaktywacja”. Przypomnieliśmy sobie ostatnio o tym wydawnictwie, nie tylko z racji kolejnego powrotu legendarnej formacji i pomyśleliśmy nad innymi powrotami zespołów znanych wszystkich fanom polskiego rapu. Oczywiście w ogromnej większości mamy tutaj zespoły z dużym stażem i istotnym wkładem płytowym, ale…

Zresztą sprawdźcie sami!

Afront

Czy to najbardziej niedoceniona grupa w historii rodzimego rapu? Znam całkiem liczne grono słuchaczy, którzy podpisaliby się pod tą teorią. Dotyczy to zresztą zarówno dokonań Wygi i Kasa jako Afront, jak i ich solowych poczyniach. Niezwykle sympatycznym, pozytywnym reprezentantom Łodzi nigdy nie udało się osiągnąć choćby cienia popularności, jaka przypadła w udziale Ostremu. Po trzech bardzo dobrych (z wyróżnieniem dla wyprodukowanej przez Metro “Coraz gorzej”) krążkach, nie ukończyli anonsowanej na… październik 2008 roku płyty “ADHD”. Może czas wrócić do tego materiału i wydać go po 10 latach? Skoro Dr. Dre może ciągle łudzić nas wizją “Detoxu”…

Brudne Serca

Mokry sen fanów rodzimego podziemia i temat, który rokrocznie powraca w okolicach świąt Bożego Narodzenia jako środowiskowa anegdota. Umieszczamy tutaj Smarka i Zkibwoya symbolicznie. Oczywistym jest, że chętnie usłyszelibyśmy coś nowego w ich wydaniu, ale szanse na to są mniejsze niż na mistrzostwo Włoch dla, skądinąd bardzo sympatycznej, ekipy Benevento.

Dinal

Kolejni bohaterowie podziemnej sceny. Ich longplay “W strefie jarania i w strefie rymowania” to absolutny klasyk polskiego rapu, okraszony takimi evergreenami jak “Chryzantemy złociste” czy “Bułki z szynką”. Szkopuł w tym, że wydali go w 2006 roku, a potem dawali o sobie znać głównie za sprawą… tekstyliów, które sprzedawały się znacznie lepiej niż panowie oczekiwali. Przebąkiwali niby o materiale zatytułowanym “Kupony odcięte”, ale nic z tego nie wyszło. O Urbku zrobiło się ostatnio trochę głośniej, za sprawą dobrze przyjętego wydawnictwa Kamila Pivota z jego bitami, no i to by było na tyle.

Flexxip / 2cztery7

Trochę na zasadzie powołania do życia projektu JPW/BC, bardzo ciekawi nas, jak wypadłby wspólny materiał Mesa, Blefa i Stasiaka. A gdyby jeszcze o kilka tekstów postarał się Pjus! Byłoby to bez wątpienia bardzo ciekawe combo styli, charakterów, osobowości. Niestety pozostanie raczej tylko kwestią marzeń, bo Blefowi jakoś nie spieszy się do aktywnego powrotu na rapową scenę, a Stasiak od dłuższego czasu skupia bardziej na roli ogarniacza Alkopoligamii i uzupełniacza Mesa na koncertowej scenie. Ale może chociaż jakiś jeden numer, panowie? Jeśli “Molzę” by uznać za minimalne światełko w tunelu, to… wierzymy!

K.A.S.T.A.

Wall-E i Gural ma mikrofonie, na bitach chłopaki z WhiteHouse oraz DJ Kut-O – to był skład wyśmienity! Tym większa szkoda, że po albumie “Kastatomy” z 2003 roku ich drogi się rozeszły. O ile Gural pozostał na scenie rapowej i jest od lat jedną z jej polskich ikon, to Wall-E kojarzony jest teraz głównie z zapowiadania gal MMA. Oczywiście jako Waldemar Kasta. Ciekawą inicjatywa było potem połączenie sił Kasty i 3 Wymiaru jako 3WKasta. Szkoda tylko, że więcej było z tego hałasu i zamieszania niż namacalnych efektów.

Molesta Ewenement

Raz już to zrobili, jesienią 2006 roku, bardzo udanym wydawnictwem “Nigdy nie mów nigdy”. W ostatnich latach temat powracał dość regularnie, ale bez konkretnych efektów. A szkoda! Zdaje się bowiem, że w sytuacji, w której Pelson powiedział rapowi pas, Vienio skupia się bardziej na gotowaniu i podbijania świata telewizji, to byłby idealny moment, by raz jeszcze się zebrać i oficjalnie zamknąć jedną z najważniejszych historii w dziejach polskiego rapu. Choćby jakimś liczącym 6 kawałków materiałem winylowym, a potem spektakularną trasą.

Płomień 81

W przyszłym roku minie 20 lat, gdy Pezet i Onar debiutowali wyprodukowanym w większości przez O$kę albumem “Na zawsze będzie płonął”. Potem zmieniał się skład zespołu, producenci i wytwórnie, w których wydawali swoje materiały. Licznik zatrzymał się w 2005 roku na longplayu “Historie z sąsiedztwa”. Ostatnie lata przyniosły tylko jeden numer z udziałem chłopaków, gościnkę na krążku Dixon 37. I ze względu na problemy zdrowotne, z którymi zmaga się Pezet, trudno przypuszczać, by sytuacja miała się w najbliższym czasie jakkolwiek zmienić.

Warszafski Deszcz

Oni też, tak jak Molesta, zaliczyli reaktywację i na przełomie dekad wydali dwa albumy. Potem znów coś się rozeszło, a szkoda – wydaje się bowiem, że byłaby to jedna z ostatnich szans, by wyrwać Numera z artystycznego niebytu. Może z pomocą Jacka, wierząc w powodzenie finansowe projektu, zebrałby na nowo siły i najpierw w duecie, a potem już solowo przypomniał o sobie? Co się oszukiwać – brakuje go.

WYP 3

Debiutowali 23 lata temu, a ostatni wspólny album, szósty w dyskografii, wydali w 2002 roku. Potem chłopakom nie było ze sobą po drodze. Borixon z powodzeniem kontynuuje karierę solową, o Wojtasie i Zajce w zasadzie nic nie słychać. Słuchacze ciągle jednak o nich pamiętają i ich wspominają, bo ekipa z Kielc to po prostu legendy. Jednak czy ich ewentualny powrót mógłby mieć inną wartość niż sentymentalny? Nie dalibyśmy sobie za to uciąć palca.

Andrzej Cała

Polecane

Share This