Rapwatch #4 (10.02-16.02)

Miniony tydzień wg Marcina Flinta.

2014.02.18

opublikował:


Rapwatch #4 (10.02-16.02)

„Zasada jest jedna: jeżeli dopierdalałeś cały rok to kurwa ten jeden wieczór nic nie zmieni”rzekł guru internetowy  i raper Laikike1. To wbrew pozorom nie o słynnym koncercie we Wrocławiu, tym jednym, który miał w ubiegłym roku i którego nie zagrał. To o walentynkach. „Możesz wynająć Wersal i Gordona Ramseya i Rootsów, chuja to da. Bo dupeczki lubią małe rzeczy ziomeczku” – dodaje Laik. Może i lepiej, w innym wypadku potrzebowały do szczęścia wielkich raperów.

„Przed wydaniem <Nagrań dla Androidów> życzyłem chłopakom, by to był projekt, którym w końcu wstrzelą się w fanów” i „Lubię, jak duo chowa się pod slamerami” to dwa umieszczone w recenzji Palmer Eldritch dowody na to, że w okolicach walentynek w krytyce hiphopowej nie musi dominować dyskurs heteronormatywny. Mateuszowi Osiakowi  gratuluję odwagi.

Pozostajemy w klimacie. Toman z bloga Inna Strona Rapu miłościwie acz z konieczności wyznaje uczucia , jakie wyzwala w nim Hukos: „Nie będę dziś wstawiał przesłodzonych miłością rapowych kawałków, nie każdy ma z kim spędzić ten dzień, jednak wątek miłosny jest dziś konieczny. Hukos to jeden z moich ulubionych raperów, wsłuchując się w jego teksty odpływam w inny świat, a same kawałki są nasycone prawdziwością”.

{reklama-hh}

Gorący hip-hopowy fanpage randkowy i mistrz autoprezentacji Saszka : „(…) nie akceptuję kultu , nowej fali na trap i swagg w wersach. Jeśli jesteś pedałem w rurkach to od razu nara, nie brudź mi komentarzy. Jak jesteś spoko duperą i wbijasz np. na koncert Bałagany na Bani 22.2.2014 do Coco de Oro, daj cynę, chętnie ogarnę dobry staff i spalimy szpinak przed najbą”. Co ciekawe, Bałagany na Bani postanowiły się odnieść : „Sztos. Pozamiatane. Trollu zgłoś się podczas koncertu, to cię ozłocimy”. Jeżeli Saszka rzeczywiście istnieje i nie jest to jedynie sprytny patent promocyjny, to mam nadzieję, że ozłocenie będzie wyglądać dokładnie tak jak u R. Kelly`ego i młodszych od niego niewiast.

„Kurwa, żeby dorosłe chłopy dostosowywały się do bandy zidiociałych pizd, które na koncertach w pierwszych rzędach stoją, czają się na fotki lub łaszą by się otrzeć o bekstejdż, wracają do domu i „CISNĄ BEKĘ”…Kurwa zawsze uwielbiałem szyderę i ciśnięcie po sobie…Ale to kurwa pokolenie BEKI, mającej wszystko i wszystkich w chuju nadaje się do utylizacji”napisał  na fanpage`u pochodzący z Dąbrowy Górniczej raper Kamel. Wszystko w tej wypowiedzi do tatuowania gotykiem i w punkt, nic tylko działać. No dalej Kamel, utylizuj, drzewka po Marszu Niepodległości jeszcze pewno nie odrosły, ale trochę płyt chodnikowych pewno zostało.

Tak w ogóle, to tydzień upłynął pod znakiem trollingu. Internauci znaleźli sposób by dopiec artystom. I tak dzięki ich aktywności fanpage Kaena stał się „stroną społecznościową o Eminemie”, fanpage B.R.O. o Justinie Bieberze, a VNM-a o Drake`u. Zeusowi przypadł Macklemore i łodzianin nie pozostawił sytuacji bez komentarza :„(…) pośmiać się zawsze jest spoko ale generalnie, na naszych oczach rośnie pokolenie debili, bezmózgów, ludzi bez honoru, zdrajców, donosicieli, prowokatorów, typów, którzy nie mają do niczego szacunku i nie potrafią sami myśleć a jak ktoś zrobi z tego akcję na facebooku – zjedzą własne gówno. Trolle tak naprawdę trollujący najbardziej swoje własne życia”. Mniejsza o to, że nie rośnie, a urosło, że jadłospis złożony z własnego gówna dawno urozmaiciło cudze, ale jakie „własne życia”?! Zeus, jak mogłeś?

Przy okazji rankingu 10 walentynkowych utworów na Popkillerze dziennikarz Piotr Zdziarstek informuje  o swoich planach: „Planowałem także stworzyć zestawienie najlepszych utworów <do łóżka>, zdałem sobie jednak sprawę, że utrzymanie wzwodu (bądź pożądanego poziomu wilgoci w przypadku pań) podczas słuchania naszych raperów byłoby wyjątkowo trudne. Ba, polski rap można ogólnie traktować jako znakomity środek antykoncepcyjny”. Niby wszystko się zgadza Piotrze, ale skąd wrażenie, że South Blunt System nie iryguje jak siemasz? I tak a propos antykoncepcji – skoro znakomita, to dlaczego przed głośnikami mamy tyle dzieci?

{program-muzyczny}

Dość tych walentynek i miłości. Glamrap raczył zwrócić uwagę na to, że Kafar z ekipy Dixon37 wymienił w Magazynie „VAIB” trzy główne grzechy  polskiego rapu. Brzmi to tak: „1. Za dużo klonów na scenie. 2. Hajs ponad zabawę i miłość do tej muzyki. 3. Jędker”. Cóż, z dwoma można od biedy polemizować. I od razu dopisać czwarty: „za dużo raperów, do których jak ulał pasowałaby ksywa Kafar”.

W tym tygodniu przestępczość zorganizowana straszyła z cienia na okładce „wSieci”. „Mówiąc wprost („Wprost”, czaicie, naprawdę czaicie tę zajebistą grę słów? – pyt. MF) były gangster jest dziś redaktorem naczelnym wpływowego tygodnika”napisano  biało-czerwoną czcionką. No dobrze, niech będzie, możecie nazywać Sylwestra Latkowskiego gangsterem, możecie nawet poetą (niezapomniane liryki o prześcieradłach w spermie), byle nie reżyserem. „Blokersi”, pamiętamy [`].

„41 MC, 17 minut muzyki, 2 DJ-ów, 2 producentów, 5 bitów, cała wrocławska scena w jednym utworze, od weteranów po żółtodziobów” – tak Mateusz Natali zachwala  18-minutowy singiel White House. I dobrze, ale żeby od razu „cała”? Dwa słowa – Waldemar Kasta. Albo może więcej słów, bo zaskakujące jest to, że Natali zapomniał o Ziole, którego za pomocą akcji „Młode Wilki Popkillera” niedawno sam umieścił w gronie 12 najlepszych młodych emcees w Polsce.

„A co do osób, które wymieniacie i nieobecności na tracku, to musicie pytać już ich osobiście, zaproszeni byli. 5!”napisali  White House na swoim wallu. Zareagował Siny: „Na pewno ja byłem zaproszony!!! Telefony z zaproszeniami wręcz się urywały, aż mi dziecko w nocy budziliście. 12 lat od premiery <W siną dal>. 15 od koncertów w Brawo, Kolorze. Wyjazdy supportowe T?mon i goście – nigdy od was nie dostałem zaproszenia na żaden projekt, a tyle pisano o wizjonerskim Sinym i to jest wasze 71, nie moje. Moje jest w sercu i w czasie, kiedy się rodziło. Ps. Oczywiście nie zabrakło LUC`a”. Uwaga, pisownia nie jest oryginalna, zdjąłem z jego wypowiedzi Caps Lock. A L.U.C.-a rzadko kiedy brakuje. Wystarczy włączyć kamerę, brzęknąć monetą i patrzeć kiedy wychynie.

Wybaczcie, że ponownie White House, ale sława to sława. „Poznajecie kogoś ze zdjęcia?”zapytał  na swoim profilu duet prezentując fotkę z artystami biorącymi udział w długaśnym klipie. „Nikogo ze zdjęcia nie znam” – odpowiedział od razu jeden z użytkowników. To są właśnie koszty nie zaproszenia na plan Luxurii Astaroth czy – żeby pozostać przy płci pięknej – PeKaya. Ale Magiera i LA nie stracili rezonu. „My też jesteśmy na tym zdjęciu” – ripostowali. Też bezczelni, kto by chciał wiedzieć jak wygląda producent, w erze kiedy można trzasnąć mixtape na kradzionych podkładach?

„Nie było dziś zwykle umieszczanych przeze mnie plusów i minusów, nie będzie też oceny, a spowodowane jest to chęcią zachowania obiektywizmu”wyjaśnia  Cassey na Glamrapie w recenzji KaeNa, a to, że właśnie o obiektywizm tu chodzi jest jasne jak Ciemna Strefa. „(…) subiektywnie to ostatnie nagrywki rapera jak i <Piątek 13-go> mi się podobają, choć gimnazjum skończyłem już dobre kilka lat temu i wersów KaeNa nie tatuuje sobie na ciele, a jest wiele innych <bajerów>, które chciałbym mieć bardziej niż tekturową maskę z preorderu” – ciągnie dalej recenzent, i tu akurat uwierzyć mu trudniej. Najlepsza jest konkluzja: „Nie ma sensu tu polecać lub nie polecać tejże płyty, ja ją kupuje dosłownie i w przenośni, dostałem tego czego oczekiwałem (bo przecież można było się domyśleć że to nie będzie tekstowo Ras czy Sokół, a Eminem wannabe), dużo wyuzdanych bangerów na bujających bitach, trochę songów w stylu Varius Manx i wielką ilość rymów dla rymu”. Stoch się spisał, KaeN się spisał, a nad hip-hopową sceną zawisł oczekiwany, opiekuńczy duch Roberta Jansona. Mój trud skończony.

Polecane

Share This