Małe Miasta – „Plecy pomników”

A jakie ty oglądasz seriale?

2018.02.16

opublikował:


Małe Miasta – „Plecy pomników”

grafika: mat. pras.

Ulubieńcy pryszczatej młodzieży w spodniach joggerach (koniecznie ponad kostkę!) – przez ostatnie dwa lata zajmowali się powiększaniem swoich „cefałek” głównie o solowe produkcje. Teraz wracają ze swoim firmowym, kumpelskim projektem. I choć „Plecami pomników” dwaj Mateusze nie odkrywają Ameryki, to ich najnowsza wspólna płyta wyszła im znakomicie. A przede wszystkim fajnie się jej słucha.

Ale dość tej szydery, nawet kiedy jest robiona – jak w tym przypadku – z przymrużeniem oka i z czystej sympatii. Bo po pierwsze jeśli chodzi o artystyczną drogę, jaką wybrały sobie Małe Miasta, naprawdę nie ma się o co przyczepić. A po drugie – zapowiadając wydanie „Pleców pomników” obaj panowie mówili jasno i wyraźnie: – To jest pierwszy album, na którym nie chowamy się za żadną ironią.

Choć na początku, kiedy zaczynali, byli inni. A ich intencje trudne do rozgryzienia. – Oni tak na serio, czy robią sobie jaja? – pytali zdezorientowani fani słysząc po raz pierwszy traki z ich debiutanckiego materiału „MM” (2014). No bo przyznajcie sami – łącząc przetworzone vocoderowo głosy z intrygującymi bitami spod znaku syntetycznego R&B, ilustracyjnej elektroniki czy ascetycznego trapu trochę wyprzedzili epokę. Oczywiście na naszym, krajowym podwórku.

Doskonale to widać dziś, z perspektywy tych 3-4 lat, które minęły od ich debiutu. Holak i Jordah nie tylko oznaczyli swój teren, na którym rządzą niepodzielnie swoim drugim, świetnym krążkiem „Koń” (2015), ale zadbali jak trzeba o własne kariery. Holak – wcześniej wokalista i lider zespołu Kumka Olik – wydał w ubiegłym roku „The Introvert” – płytę w formie gazety, którą można było znaleźć jedynie na stojakach w dziale prasowym. A potem wypuścił „Niecierpliwość” – klimatyczną, intymną i epicką (15 minut!) muzyczną opowieść w formie teledysku. Z kolei Jordah nagrał producencką EP-kę „Shizz”, na której znaleźli się tacy goście jak: Rosalie., Ptakova czy Abel. Teraz Mateusze dwaj wracają z nowym materiałem MM. I jest to bardzo udana płyta.

Sprawdzam wszystkie opcje i wychodzi na to, że w sprawdzaniu jestem już fachowcem / przez ten rok mam ku*****o większe doświadczenie i wychodzi na to, że niczego już nie jestem pewien. / Miałem długi związek, sprawdziłem też krótki / jak używki mają różne skutki / jak księżniczki wszystko jest dla ludzi / jak codziennie pijesz wino to się coraz trudniej budzisz – rymują chłopaki w otwierającym album numerze „Sprawdzam”, którym – jak sami mówią – podsumowują to wszystko, co zdarzyło się w ich życiu mniej więcej w ostatnich dwóch latach. I robią to – przypomnijmy – bez uciekania w śmieszkowanie.

A jednak po przesłuchaniu tej bardzo „serialowej” płyty – bo temat najpopularniejszych serii filmowych pojawia się tu przynajmniej w czterech utworach – muszę przyznać, że w zabawie słowem i używaniu błyskotliwych rymów Holak jest jednym najlepszych specjalistów w tej dziedzinie na rynku.

W jedną noc „Westworld” po***ne, ale wolę „Atlantę” – wszystkie szybki w telefonach wy***ne. / Dziaram te smaczki – „House of Cards”, „Doktor House”, Hank Moody – wiele razy Netflix się nie znudzi. „Winyl” lubię też, chociaż mi go odradzali – oglądałem jak wracałem do chaty. / „Pakt” z mamą, mój brat wszystkie zna przede mną – wow stary jak pop podglądam go całą noc, chociaż jutro mam na rano coś / „Jobs”, „Homeland”, Mogilno, pierwsza dziewczyna – zostańmy „Przyjaciele”, „Stranger Thins” (…) 30 lat na karku i gdzie twój stały dom? Skończyłeś studia i sezon „Gry o Tron” / Wychodzi nowy „Westworld” – twoja larwa rozkminia czy ma chłopaka czy geja? A ty dalej rozkminiasz kto za***ał Joffreya / Myślisz – cliffhanger – prawie nie umarłeś. To paradoks – jesteś wysoki, a chciałbyś być karłem / Sherlock nie Watson zawsze pierwszy plan, a na drugorzędne role ciągle wy***ne masz (…) Tylko wiesz – status to nie kwestia gadania. Chciałbyś być Doktor House a jesteś… „Plebania” – nawijają na masywnym bicie Holak i Jordah w „Serialach” – bodaj pierwszym rodzimym „rapsie” tak zerojedynkowo odnoszącym się do mody na telewizyjne odcinkowce. A jeszcze ważne jest to, że robią to z pasją.

I tak jest przez cały czas, na całych „Plecach pomników” – skojarzenie goni skojarzenie, a „strumień świadomości” – przede wszystkim Holaka – wylewa się z tekstów szerokim strumieniem. A najlepsze jest to, że nie ma w tym ani krzty pretensji. Choć wokalne maniery duetu i obfite korzystanie z vocodera mogą nie wszystkim się podobać, to jednak Małe Miasta idą jak po swoje, bez oglądania się na konkurencję. Takiego choćby Taco, z którym dzielą się – nie od dziś – fan(k)ami.

A muzycznie? Jest spójnie, by nie powiedzieć homogenicznie, w czym zasługa oszczędnej, ale precyzyjnej produkcji. W podkładach dominuje oczywiście futurystyczny R&B. Warto jednak dokładnie przyłożyć ucho do „Pleców pomników”, by wyłapać stylistyczne smaczki i dźwiękowe ozdobniki. Takie jak klimat funky-disco w „Już wiem, że jutro będę żałował” i „Piekle” czy trapowy „cykacz” w miłosnym żarcie (?) „Nie uwierzyłbym w to nawet, gdybym był tam”. Nie brakuje tu również utworów-snujów, w rodzaju „Proporcji” czy bardzo noonowym „Nie zrozum mnie źle”. Moje ulubione numery na tym krążku to jednak bardzo filmowe (również muzycznie) „Jak policjanci z Miami” i grime’owy „Zwalniam”.

Dobry, lekki, a jednak pełen treści, bardzo równy materiał. Polecam. Żanet Kaleta.

Artur Szklarczyk

Ocena: 4/5

Tracklista:
1. Sprawdzam
2. Już wiem, że jutro będę żałował
3. Nie uwierzyłbym w to nawet gdybym był tam
4. Proporcje
5. Nie zrozum mnie źle
6. Seriale
7. Chcę to opowiedzieć ci
8. Piekło
9. Jak policjanci z Miami
10. Bezpieczeństwo
11. Zwalniam
12. Nie mam czasu na bycie introwertykiem

Polecane

Share This