Muchy – „Powracająca FALA”

Stało się coś niespodziewanego.

2015.12.08

opublikował:


Muchy – „Powracająca FALA”

Sentymentalne podróże i branie na warsztat utworów sprzed lat, bo akurat jest rocznica czy inna okazja powinno się nam już dawno przejeść i ulać. Zwłaszcza jeśli w projekcie uczestniczy instytucja za kultywowanie pamięci odpowiedzialna. Takich płyt ostatnio dużo. W większości to bardzo ciekawe materiały. „Powracająca FALA” wspierana przez Spichlerz Polskiego Rocka to rzecz rewelacyjna. Ile razy czytaliście zwrot „pozycja obowiązkowa”? Za dużo, ale tym razem to prawda. Więc przeczytajcie na głos.

„Powracająca FALA” to zapis koncertu – specjalnego projektu poznańskich Much zarejestrowanego na tegorocznym festiwalu w Jarocinie. Specjalność projektu polegała na zaprezentowaniu utworów wykorzystanych w kultowym dokumencie Łazarkiewicza „FALA” z 1986 roku, a dotykającym w sposób niemalże intymny postaw i sposobów myślenia ówczesnych niepokornych. Zbuntowanych, antysystemowych młodych ludzi próbujących złapać choć łyk wolności w Jarocinie `85. A że sama dekada, jaki i rok 1985 dla polskiego rocka to okres niezwykle ważny i kosmicznie udany, to podjęcie się przez Michała Wiraszko i kolegów takiego tematu było co najmniej ryzykowne. Obszarów, na których mogli ponieść klęskę, było więcej niż palców u jednej ręki. Dodatkowym smaczkiem jest to, że Michał był swego czasu dyrektorem artystycznym jarocińskiego festiwalu a wśród autorów utworów z „FALI” i z „Powracającej FALI” są pomnikowe postaci polskiego rocka, które podpisywały się pod protestami przeciwko pełnieniu przez Michała tej funkcji. Detal, ale pokazuje, co to znaczy muzyka i jak ciężko jest zachwiać fundamentami rockowej historii Polski. Można tu dodać jakiś banał o łączeniu i podziałach. Ale po co?

W „FALI” Łazarkiewicza zszokowani obywatele PRL usłyszeć mogli wybryki muzyczne dalekie od kanonu ZSMP-owskich „akademii ku czci”, jak Aya RL, Madame, Republika, Izrael czy Tilt. Wielu z nich wtedy debiutowało. Jak Kukiz czy Gawliński. Wszyscy ucieleśniali bunt i sprzeciw przeciwko nie tylko socjalistycznej beznadziei. Każdy na swój sposób, dodatkowo napędzony i podkręcony koniecznością ominięcia cenzury. To dało siłę i swoistą poetyckość tym utworom. I ta siła została zachowana. A może i wzmocniona. Jak to? A tak – 30 lat temu możliwości techniczne muzyków nie były w stanie dotrzymać kroku ich wyobraźni i wizjom. Możliwe, że z dzisiejszymi debiutantami bywa odwrotnie, ale zostawmy to…

Warstwa muzyczna „Powracającej FALI” to jeden z obszarów, na których Muchy mogły polec. Stało się nie tylko inaczej. Stało się coś niespodziewanego. Coś, co dało zupełnie nowy wymiar takim pieśniom jak „Ulica”, „Gdyby nie szerszenie”, „Coś pozytywnego” i innych kamieni milowych polskiego undergroundu. Ich potężny przekaz zyskał wreszcie mocne, świetnie brzmiące tło muzyczne czyniąc z nich utwory „pełne”. Muchom należy się jeszcze jeden ukłon, ukłon za zachowanie mroku i zimna ówczesnej Nowej Fali. Za to, że nie przesadzili z dłubaniem w tych numerach, za bardzo rozważne i czujne aranże, za ten trudny do złapania efekt teraźniejszości. Słucham tych numerów, gitar, perkusji czy klawiszy i myślę – czy one nie powinno wówczas zostać właśnie tak nagrane? Posłuchajcie „Nie poddawaj”, to jeden z przykładów.

Papierkiem lakmusowym całej „Powracającej FALI” była dla mnie „Moja krew” Republiki. Pomnik nad pomniki w moim prywatnym rankingu najważniejszych numerów w historii polskiego rocka. Egzamin najcięższy dla Much. Zdany z notą „bardzo dobrze”. Bo ocenę celującą mam od zawsze zarezerwowaną dla Ciechowskiego.

„Powracająca FALA” to nie płyta laurka. To nie próba odtworzenia ducha ówczesnego buntu. Na szczęście nikt takich pomysłów nie miał. Ta płyta to świetny zbiór doskonałych numerów, pokazanych może ciut łagodniej i w dzisiejszej perspektywie. I dowód na to, że tamte utwory sprzed ponad 30 lat są nie tylko wciąż aktualne, ale i zyskują z czasem, z nowym kontekstem, z piszącą się uparcie historią zupełnie nowe, czasem zaskakujące znaczenia. I to czyni tę płytę ważną. Zazdroszczę tym młodszym słuchaczom, którzy dopiero dziś, dopiero przy okazji tej płyty poznawać będą te numery. I ciekawy jestem, jak one na nich podziałają. Co oni dziś, wolni od bagażów i skojarzeń, znajdą w tych utworach?

Polecane

Share This