Organek – „Głupi”

"...Pelson, któremu puściłem ten kawałek wywalił oczy i wymamrotał ucieszony: Toy Dolls! I jednocześnie miał i nie miał racji".

2014.06.12

opublikował:


Organek – „Głupi”

O tej płycie słyszałem już dawno. I to co słyszałem wydawało mi się kompletnie surrealistyczne. Po prostu niemożliwe. Bo jak to tak, że wokalista utytułowanej i z wyraźnym rysem Sofy ma pokazać drapieżną twarz? Że niby jak? A potem, półtora roku temu, Ivo przez kilka kilometrów jazdy autkiem nawijał mi jak zahipnotyzowany, że power-trio, że Organek kocha gitary, brudy, syfy i paprochy na przesterach. Zawsze wiedziałem, że Tomek ma gigantyczne możliwości jako wokalista, popisał się nimi nie raz w różnych projektach i pokazał, że nie jest niewolnikiem jednej konwencji, jednego stylu. Ale żeby aż taka wolta?

Wreszcie pyta wylądowała w odtwarzaczu. Konckout. Od pierwszego numeru Organek udowadnia, że wszystkie strzępy informacji, jakie docierały do nas, to absolutna prawda. „Nazywam się Organek” otwierający płytę od razu ustawia słuchacza we właściwej pozycji i zmusza do podkręcenia głośności. Bas, gitara, bębny i dojrzały, rockowy wokal Tomka przywodzą na myśl wszystko, co znaleźć można między w przestrzeni muzycznej między pierwszymi płytami Homo Twist a Kim Nowak. Pelson, któremu puściłem ten kawałek wywalił oczy i wymamrotał ucieszony: Toy Dolls! I jednocześnie miał i nie miał racji 🙂

Drugi numer, również po polsku, co regułą na tej płycie nie jest, podtrzymuje to napięcie. I jeśli warstwa muzyczna przywodzi na myśl dokonania braci Waglewskich, to w zwrotkach Organek przypomina nawet Pezeta! Tak, wiem że trudno to sobie wyobrazić, ale sprawdźcie sami…

Karuzela nazw kapel i wykonawców, z którymi mogą kojarzyć się nam kolejne numery na „Głupim” wiruje w szaleńczym pędzie. Usłyszycie i The Doors, i The Black Keys, i Cream i co tam jeszcze sobie tylko wymyślicie. Będzie surowy amerykański rock, będzie drive, słychać wyraźnie, że żadna z płyt dowolnego wcielenia Jacka White`a nie kurzy się u Organka w domu. Natomiast prawdziwe mistrzostwo tego albumu polega na tym, że Organek nie ukrywając swoich wieloletnich pasji muzycznych i inspiracji traktuje je jak… inspiracje. Czyli nie kopiuje, nie naśladuje. Broń Boże. On najzwyczajniej w świecie wszystko to, czym nasiąkł za młodu, przefiltrowuje przez swoją muzyczną wrażliwość i serwuje nam w postaci zupełnie świeżego, współczesnego materiału. Serwuje kompletnie autorski, swój własny materiał. Tak dziś można grać rocka, rocka czerpiącego z najlepszych swoich tradycji. Niby wszystko już gdzieś kiedyś słyszeliśmy, ale swoboda i lekkość z jaką zespół Organka pruje przez oceany rocka, bluesa i punka jest imponująca!

{sklep-cgm}

No i ten maleńczukowski sznyt w tekstach. Pozornie proste, łatwe do skandowania, mamrotania czy wydzierania się, a jednak pięknie skonstruowane, często pełne poetyckiej zwięzłości. No, może tylko „Młodzież szuka sensacji” lekko odstaje o bardzo wysokiego poziomu tekściarskiego, a może potrzebuję jeszcze nieco czasu?

Ciężko dziś o płytę błyszczącą szlachetnym wspólnym mianownikiem i równocześnie zachwycającą różnorodnością. „Nie lubię” oraz „King of the Parasites” to znakomite partie klawiszy, rozedrgane słońcem powietrze i narkotyczny klimat psychodelii lat 60. i 70. minionego wieku. Pamięta ktoś jeszcze płytę Camel „Mirage”? Trudno ją dziś dostać, ale za to można posłuchać pięknych wokali Tomka w „King of the Parasites” 😉 A kiedy już będziecie mieć sto procent pewności, że nic Was na tej płycie nie zaskoczy i wiecie, co stanie się dalej, bo przecież „Stay” jest tak mistrzowskim numerem i świetnie podsumowującym płytę, to… było by to podsumowywanie meczu w 60-tej minucie spotkania (jest taki komentator w publicznej TV, co nie?). Przed samą dogrywką (bonus track) jest utwór „Głupi ja”. Polecam dać się wciągnąć w nibyimprowizację, dać się zahipnotyzować tekstowi. Dopiero wtedy możecie powiedzieć, że poznaliście tą płytę i… że musicie wcisnąć play raz jeszcze. I jeszcze, i jeszcze…

Tagi


Polecane

Share This