Urbanator Days – „Beats & Pieces”

Cała idea Urbanator Days w jednym miejscu.

2018.02.18

opublikował:


Urbanator Days – „Beats & Pieces”

grafika: mat. pras.

Stary, dobry Urbanator powrócił. I to w jakiej formie! „Beats & Pieces” w kilkudziesięciu minutach łączy wszystko to, co było najlepsze w poprzednich produkcjach pod znanym szyldem, a także… wnosi sporo świeżości na polskiej scenie. Może trochę dziwnie to brzmi, nawet w kontekście takich numerów, jak „Love Don’t Grow On Trees” i „I Wanna Know Your Name”, ale przypomnijcie sobie, kiedy po raz ostatni rodzimy jazzowy weteran starał się kombinować i dotrzymywać kroku młodszym od siebie? No właśnie. Michał Urbaniak tutaj zrobił swoje – po prostu zaczął komponować i grać, nie bawiąc się w niepotrzebne kombinacje i pozwalając rozwinąć skrzydła gościom.

Album ma dwóch bohaterów. To jest jazz Urbaniaka, który wyróżnia się świetnym rytmem (tutaj radzę zwrócić szczególną uwagę na „Play Lotto Kids”) i łatwo przyswajalną formą, jak „Sunshine” i „P.Lex”, czy nawet „Tao”. Ten, nie dość, że wszystko skomponował, sprawował pieczę nad całością, grał na skrzypcach i saksofonie w doskonale znanym stylu, to w dodatku… samplował samego siebie! Taki zabieg mógłby wydawać się trochę dziwny, ale wystarczy posłuchać „Capitana”, żeby na nowo odkryć „Ekim”.

Drugim wielkim jest Marek Pędziwiatr, doskonale znany z Night Marks i EABS, który „z każdym muzycznym sezonem” rozkręca się coraz bardziej i zaczyna gonić polskich mistrzów. Po ostatnich wyczynach nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć wielkich sukcesów, tym bardziej, że udział w Urbanator Days przedstawił go w nowej roli. Tego, który oszlifował kompozycje i kilkoma swoimi aranżacjami dodał nie tylko współczesności w brzmieniu, ale również nadał utworom nowego vibe’u. Ciężko sobie wyobrazić, jakby bez jego udziału brzmiało chociażby „I Wanna Know Your Name”. Klimat znany z „Experience”? Jak najbardziej. Jeden z najbardziej zaskakujących momentów na „Beats & Pieces”? Również.

Muzyka muzyką, ale jak jest z tymi, którzy mieli za zadanie wokalnie ubarwić popisy Urbaniaka i spółki? No cóż, jest więcej niż dobrze, a można nawet zaryzykować i stwierdzić, że najlepiej i najciekawiej z wszystkich Urbanatorów. Znany już „J.A.Z.Z.” O.S.T.R.-a w trochę zmienionej formie, przypomina o tym, że ktoś kiedyś był o wiele lepszy. Grubson w „Capitan” znowu pokazuje swoje uwielbienie do A Tribe Called Quest, płynąc na beacie razem z doskonałym storytellingiem o polskiej scenie hip-hopowej. P.Unity (radzę zanotować tę nazwę) jest klasą samą w sobie, za każdy razem zaskakując formą, a tym razem udowadniając w „Wasabi Vibe”, że można stanąć gdzieś obok p-funku i odnaleźć się w trochę innej konwencji.

Z całości wyłamują się tylko przeciętne, żeby nie powiedzieć, że nawet słabe reggeaujące „High Horse”, którego nie można nawet potraktować w formie ciekawostki i oldschoolowe „Burning Circuits”, nijak pasujące do całości. Jednak nawet i z tymi potknięciami okazuje się, że „Beats & Pieces” jest płytą więcej niż dobrą, wypadającą zdecydowanie lepiej niż dwie pierwsze części. A to już prawie ten sam poziom, co wielka trójka.

Dawid Bartkowski

Ocena: 4/5

Polecane

Share This