O.S.T.R. czy Tede? Oceniamy dzisiejsze premiery

Czy pierwsze odruchy są na pewno wymiotne?


2018.02.01

opublikował:

O.S.T.R. czy Tede? Oceniamy dzisiejsze premiery

fot. P. Tarasewicz

Nie, ale i tak, cytując klasyka, nie jest dobrze, dzieciak. Forma panów bywała już wyższa, ale gwoli sprawiedliwości warto odnotować, że po swoich potknięciach zawsze się podnosili. Kto się skaleczył, a kto skręcił nogę?

Kto by się spodziewał, że Ostry w nowym singlu będzie reminiscencyjno-prorodzinnym patriotą? Na znakomitym beacie Killing Skills, którzy nie mają zwyczaju ostatnio zawodzić, w uszy rzuca się oczywiście „prawda świtu”, która to spokojnie staje w szranki z „biciem się kijami pamięci po plecach”. A to peszek, krzyknąłby Leszek, niemniej trochę szkoda, że Adamowi coraz częściej zdarzają się suchary. Same rodzinne numery też miał już zdecydowanie lepsze, żeby tylko wspomnieć o „Mówisz” z jego opus magnum (?) z 2003 roku, ale i tak jest lepiej niż ostatnio. Ja jednak postoję, popatrzę z boku na kontuzję, dodam od siebie w tytule „of” i włączę sobie „All of My Life” Westa. I nie ma znaczenia, że numery nie są ze sobą w żaden sposób powiązane, bo ten drugi przypadek robi to, czego nie dokonał ten pierwszy. Daje radość ze słuchania muzyki.

Kto jest największym antycypatorem amerykańskich hip-hopowych trendów w polskim rapie? Oczywiście Red, chociaż Tede bardzo skutecznie go goni. Nawet na nieświadomce w 2006 roku opowiadał o „gucci sruczi”, które to stało mocnym natchnieniem do nagrania nowego singla. „Guczi sruczi look” tylko pozornie wydaje się być debilne. Nie ma tu ani Migosów, ani Rick Rossa, jest za to trochę Travisa Scotta i Lil Uzi Verta. W ledwie zrozumiałej nawijce, z której da się wyłapać ksywki równie modne, jak kurtki z pewnego włoskiego domu mody, jest jednak „coś”. Szacun też za klip, nie tylko za wykonanie, ale i za piękne kobiety. To tylko draśnięcie.

Która z dzisiejszych premier topowych polskich raperów bardziej przypadła Wam do gustu?

Dawid Bartkowski

Polecane

Share This