#10 – Raptowne reagowanie

Dziesięć polskich spotkań hip-hopowców z reggae`owcami.

2014.04.21

opublikował:


#10 – Raptowne reagowanie

Reggae z hip-hopem w relacji pozostawało od zawsze. Od Kool Herca, pionierskiego didżeja hiphopowego aktywnego jeszcze w pierwszej połowie lat 70., przez Jamajkę słyszaną we flow KRS-One`a czy Busta Rhymesa, po Nasa nagrywającego wspólny album z Junior Gongiem i Snoopa, który z psa stał się lwem. W Polsce wspólna historia jest młodsza, ale więzy – nie mniej ewidentne. Wystarczy powiedzieć że cała nowa, reggae`owa fala z lat 2005-2006 nie kryła swoich rapowych sympatii i inspiracji. A weterani pokroju Darka Malejonka czy JAreXa (Bakshish) nie odmawiali hiphopowcom współpracy.

 

Premiera bardzo udanego „Soundsystemowej sceny syna” Juniora Stressa to dobry pretekst, by przypomnieć najistotniejsze (zdaniem selekcjonującego) utwory łączące dwa światy. Trochę utrudniłem sobie robotę rezygnując umyślnie z kawałków, gdzie niesieni jamajską wibracją goście ograniczeni są wyłącznie do roli refrenistów – stąd brak rzeczy tak przeze mnie cenionych i lubianych jak „123” Kasty z Kurnatem (Tumbao), „Zionu” Dużego Pe z Maleo, „Fajrantu” Procenta i Emazeta z Frnchmanem, o mnóstwie featuringów Gutka, Mioda i Grizzleego nie mówiąc. Nie uwzględniałem również raperów zaproszonych na riddimy (np. hicior Tede na Dreadsquadzie) – kooperacje są „pełnowartościową” konfrontacją wokalnych styli. Oczywiście na bardzo wiele nie starczyło miejsca (chociażby super utwór Mariki z Numerem). Zachęcam do odsłuchania (układ jest chronologiczny), a potem odkrywania na własną rękę.

Mustafarai x Jajo – „Mamto (remix)” (2002)

Mistrzostwo. Po pierwsze muzyczne, bo w tym oszczędnym, współczesnym riddimie odnalazł się gdzieś klimat starego Daabu. Uwaga na instrumentalne solówki! Po drugie Jajonasz, jeden z największych (i najbardziej niewykorzystanych) talentów jeżeli chodzi o nawijkę w tym kraju. To jak ta zwrotka jest pojechana, kontrola tempa flow i ta chłodna pewność siebie, musi robić wrażenie, nie mówiąc już o tym ile linijek zaczerpniętych z tego wejścia funkcjonowało potem w mowie jako powiedzonka. Po trzecie – Gutek w życiowej formie, czyli swoją zmysłowością rozpalający do białości.

Maciora, Breku x Bass Medium Trinity – „Dancehall Queen” (2003/2005)

Stare, ale jare, z taką dancehallową wibracją, że usiedzieć nie można. Choć wejście Mariki znamy i z Bass Medium Trinity i ze ścieżki dźwiękowej „12 ławek”, oryginalnie zostało napisane do tego właśnie kawałka. Na pomysł wpadł Maciora, bit przygotował często wyprzedzający swoimi produkcjami resztę Polski eRAeFI, gościnne osiem wersów położył Breku – cała trójka pochodzi ze Szczecinka i razem z Wuzetem i Bladym Krisem działała jako Punkt Widzenia Crew. Fenomenem jest też kompan Mariki z Bass Medium – Frenchman. Niby pojawia się na chwilę, ale charakterystyczny jest do tego stopnia, że od razu wbija się w pamięć. Jego miękkie, melodyjne ujęcie języka polskiego zawsze rozczula. Utwór „Dancehall Queen” powstał w 2003 roku, w 2004 roku pojawił się na płycie dołączanej do magazynu „Ślizg”, a w 2005 – na solowym debiucie Maciory pt. „I tak Ci to ukradną”.

Fu, Kwas, O.S.T.R., Mercedresu x Pablopavo – „Raptowne realia” (2004)

Na fali tego co działo się w rapie francuskim, Zipy zaczęły przemycać do swojej muzyki jamajszczyznę. „Raptowne realia”, kawałek z trzeciej solowej płyty Fu, nie tylko zebrał na jednym tracku nawijaczy umiejących (albo i nie) łączyć dwa różne światy, ale też został zilustrowany klipem. Skrzypiący synth i nacierający bas do dziś brzmią fajnie, definiowanie raggowej nawijki jak połączenie śmiesznej modulacji głosu i próby rymowania jak najniżej na części reprezentacji się zemściło, ale są momenty. Stuprocentowe soundsystemowe wejście Pablopavo zbiera sporo karaibskich, wodzirejskich patentów, O.S.T.R. udowadnia, że ma flow na każdy podkład/riddim, ale odkryciem i tak jest Mercedresu. „Stać się czempionem albo stać jak ten kundel” – dobre!

{Diil}

Ras Luta x Pokahontaz – „Miasto stoi w ogniu” (2009)

Mam dwa skojarzenia słysząc ten świetny bit – pierwszym jest Pharrell Williams, drugim R. Kelly (z etapu „Fiesty”). Mniejsza o nie, trzeba chwalić cały numer, bo choć debiutancka płyta „Jeśli słyszysz” pod każdym względem ustępuje o cztery lata późniejszej „Uratuj siebie”, to tu akurat wszystko tu jest git: Luta na luzie absolutnym, z silnym flow, bez irytyujacej maniery i z wyłączonym na chwilę trybem zbawcy świata; Fokus po ognistym wejściu gospodarza jest jak woda, niosąca jednak sporo byłsoktliwych skojarzeń. Urzeka też Rahim parafrazujący Kaliber 44 na sposób adekwatny do całej płomiennej („Ogień się leje w pompeje”, „Rzym spowija dym”) metaforyki numeru – brawa za „nasze mózgi wypełnione są magmą”.

Grubson (na zdjęciu), BU, Metrowy, Majkel, Skorup, Wini, Mass Cypher x MadMajk, Junior Stress, Cheeba, Grizzlee, Jahdeck – „Nowa Fala Remix” (2009)

Dyskusje o tym czy Grubson jest bardziej reggae`owy, czy może bardziej rapowy i do którego świata bardziej przynależy będą trwać. Sam artysta niespecjalnie się tym przejmuje bierze z obu szufladek to, co mu się podoba, wykorzystując barwę głosu i zdolność wyrzucania rymów w oszałamiającym tempie. Kończący pierwszą w dorobku oficjalną płytę „O.R.S.” remix „Nowej Fali” ma rozmach. Za bit zbudowany na podniosłej partii chóru, agresywnym, plastikowym basie i krótkim, orientalnym, syntetycznym motywie biorą się bandyci mikrofonu przeróżnej maści. Flow Bu zwyczajowo jedzie jak czołg, diablo charakterystyczny Skorup od razu się wybija, ale najlepsze wrażenie robi bezceremonialny dominator riddimów Junior Stress oraz reprezentanci Eastwest Rockers i Chonabibe.

Pezet, Małolat x Grizzulah – „Dziś w moim mieście” (2010)

Doskonale wybrany singiel promujący wspólną płytę braci Kaplińskich – „Dziś w moim mieście”. Ileż tu się dzieje. Pezet fotografuje swoimi wersami tyle scen warszawskiego życia, żeby mu Sokół pozazdrościł, a na dodatek igra z flow eksperymentując z podśpiewywaniem. Małolat przyspiesza pompując we flow to napięcie, za sprawą którego tak się dobrze słucha i podkreślając własną uliczną wiarygodność. A pomiędzy nimi Grizzulah, po królewsku radzący sobie z naporem zimnego syntezatora, rozpracowujący twardy numer tak, by pozostać w zgodzie ze sobą. Zwrotka lepsza niż refren z niepotrzebnie uwypuklonym „czuje / obserwuje”.

HIFI Banda x Reggaenerator – „Chciałbym” (2010)

Jest Reggaenerator jednym z najsprawniej warsztatowo rymujących wokalistów reggae`owych. Wiele razy kradł show Pablopavo na trzeciej płycie Vavamuffin, razem z Palacio zawstydził raperów na mixtapie Prosto, ale ja wybieram jego utwór z HIFI Bandą. „Ryba” postawił na przekaz, wbijając się między stylowe wejścia Dioxa i Hadesa z zaangażowanymi linijkami o rozwarstwieniu majątkowym.  Bit nie wydawał się sprzyjający, brzmi aż nazbyt gładko, a dodatkowe, bardziej plemienne bębnienie niewiele w tej materii zmienia. Tymczasem Reggaenerator delikatnie kładzie refren, po czym z dużą lekkością, z melodią i na szybkości prawi o niesprawiedliwościach tego świata. Pogratulować tej zręczności.

Earl Jacob x Skorup – „Twoja mama lubi mnie bardziej niż ty” (2013)

Red i Spinache chcieli matki swoich dziewczyn kąpać. Do dziś chodzi mi po głowie wers „olać twarde na rzecz dojrzałych kabaczków” – ile dałbym, by zapomnieć te  wszystkie złe skojarzenia… Earl Jacob i zaproszony do remiksu Skorup idą tą drogą, ale subtelniej. Jacob wyśpiewywał już spod wąsa numery namawiające, by niewiasty przychodziły do niego z obiadem i dał się poznać z tej staromodnej strony – tu patrząc na matkę i córkę zastanawia się czy „zmienić target czy styl”. Wraz z pięknym wejściem Skorupa, „MILF hunterem herbu watażki”, perwersja robi się bardziej namacalna, cała kompozycja dziczeje. Słuchacz bawi się jednak świetnie. Przy reszcie albumu celnie zatytułowanego „Warto rozrabiać” również.

Vienio x Miodu – „Wolnym być” (2013)

Wiele o polskich utworach łączących deejayów z emcees można powiedzieć, często wychodzą z tego bujające numery, zdecydowanie rzadziej – wartościowe. Wybór ten jest więc również po to, by odlepić od Mioda łatkę pana „przyjaciołom elo” i „policeman przeszukuje mnie”. Na ten wolnościowy, poruszony w tym utworze temat wiele książek napisano, wydawałoby się, że trudny i każde słowo trzeba ważyć, niemniej obaj panowie brzmią prosto, szczerze i przekonująco. Ich wejścia, choć zamarynowane w rocznicowym sosie są całkiem smaczne, a podkład wyzwala właściwą ekspresję. Zarazem potwierdza się teza, że reprezentant Jamala dobrze wypada z Guralem, jeszcze lepiej z Pihem, ale najlepiej przy Moleściakach.

Junior Stress x Vienio – „To nie ja” (2014)

Raj dla hiphopowych uszu. Tłusty numer z boombapową właściwie perkusją, ożywczą, najntisową dawką chaosu służy bezczelnej rzecz jasna apostrofie do „pana dyrektora”. Takiej pewności siebie u raggującego nawijacza szczerze mówiąc chyba jeszcze nie słyszałem, u raperów też jest rzadko spotykana. Podkład jest wzięty siłą, bez pytań. Barwa głosu, jakość przyspieszenia – wszystko na piątkę. Vienio ze swoim z łatwością wcinającym się w gąszcz bębnów wokalem sprawdza się w tym temacie, w tym tempie. Trudno by sobie wyobrazić na miejscu kogoś innego, „z podwórka urwisy” razem wymiatają. Uwaga, uprzedzam lojalne – na gorącej jeszcze płycie „Soundsystemowej sceny syn” takich masakratorów jest więcej!

 

Polecane

Share This