Hip-hop a Fryderyki: Rawicz odpowiada Sokołowi

Do dyskusji przyłączyły się kolejne osoby.

2012.11.08

opublikował:


Hip-hop a Fryderyki: Rawicz odpowiada Sokołowi

7 listopada wybrano nową radę Związku Producentów Audio-Video (ZPAV) do spraw muzyki rozrywkowej, a więc – biorąc pod uwagę nowy system wręczania Fryderyków – także do spraw hip-hopu. W radzie znaleźli się m.in. Piotr Metz, Artur Orzech, Marek Sierocki i Hirek Wrona.

Decyzję tę skomentował na swoim prywatnym Facebooku Sokół:

 

„Pozdrawiając kolegów, którzy się dostali, i nikomu nie uwłaczając, pełen skład utwierdza mnie w przekonaniu, że jeszcze wiele Fryderyków w kategorii hip-hop trafi do Reni Jusis, Afromental, a może nawet Libera. W najlepszym wypadku (życzyłbym sobie) OSTR ma możliwość otrzymania statuetki, bo jest niewątpliwie jedynym raperem, którego kojarzy każdy z gremium. I nie myślcie, że kogokolwiek ze sceny hip-hopowej w ogóle obchodzą tak naprawdę Fryderyki, tu chodzi raczej o nie wycieranie sobie tą muzyką mordy. Jeśli już mamy taką kategorię, to niech ona wygląda sensownie i adekwatnie. Przy okazji pozdrawiam Afromental, bo nie chodzi o poziom laureatów, tylko o zrozumienie, czym jest hip-hop, który sprzedaje więcej płyt i gromadzi więcej ludzi na koncertach niż większość gwiazd pop w tym kraju”.

 

Na wpis ten postanowił zareagować redaktor CGM.pl Artur Rawicz. Jego zdaniem warszawski raper niepotrzebnie skreśla Fryderyki – szczególnie teraz, w momencie, gdy formuła wyłaniania zwycięzców uległa znaczącym zmianom. Rawicz pisze:

 

Wojtku,
W temacie „hip-hop a Fryderyki” skład Rady ZPAV (do spraw muzyki rozrywkowej) nie ma nic do rzeczy. To nie Rada decyduje o nominacjach i nie głosuje. Za nominacje odpowiadacie wszyscy: wydawcy, muzycy, producenci… To tak zwana Akademia, która co roku powiększa się zasilana kolejnymi laureatami tych statuetek. Dziś to już pewnie ze dwa tysiące osób (nie wiem, nie sprawdzałem statystyk).
Komentując Fryderyki 2012 wszyscy mieliśmy bekę z kategorii „Hip-hop/Soul/RnB”, czy jak tam się ona nazywała. Ja też, do momentu w którym Hirek Wrona nie oświecił mnie, że gatunki te połączono wjedną kategorię z powodu… braku zgłoszeń. Czyli to nie tak, że Fryderyk leje na hip-hop, a odwrotnie. Hip-hop ma w dupie Fryderyka. I  to tak głęboko, że mu pięt nie widać.
W najbliższej edycji Fryderyków (2013) nie będzie, jak już wiemy, takich kwiatków jak kategoria „płyta roku Hip-hop/Soul/RnB”. Nie będzie „płyty roku pop”, „płyty roku rock”… i innych z ponad trzydziestu kategorii. Bo te radykalnie uproszczono. W muzyce rozrywkowej (czyli wszystko co nie jest poważką i jazzem), przyznane zostaną tylko 4 (słownie: cztery) statuetki: za płytę roku, utwór roku, debiut i dla artysty roku. Przy czym, w przypadku płyty nagradzani mają być wspólnie wykonawca i producent, a w przypadku utworu poza wykonawcą również kompozytor i autor tekstu. Koniec, kropka.
Przy takiej konstrukcji już sama nominacja będzie mega wyróżnieniem. Tak uważam.
A żeby zdobyć nominację, trzeba tylko zgłosić płytę czy utwór do Fryderyków. Zrobić to może albo wydawca, albo samodzielnie artysta. Jeśli tego nie zrobi, to na nominację szans nie ma i nie będzie. 
Głośno mówi się dziś o spektakularnym powrocie rapu na OLiS (Oficjalna Lista Sprzedaży płyt w Polsce). To przede wszystkim zasługa mobilizacji wydawców i fanów tej części rynku. Bez takiej mobilizacji i głośnego walenia w bęben w kontekście Fryderyków, znów przedstawiciele hip-hopu zostaną za drzwiami. A szkoda Waszej pracy i wysiłku, zwłaszcza, że to najlepszy okres na zmianę, zwłaszcza w chwili, kiedy znikają błędnie namnożone kategorie a statuetka Fryderyka ma szansę odzyskać prestiż i znaczenie. 
Tworzenie osobnych gett dla hip-hopu, rocka, popu czy reggae jest błędem”.

W nocy pojawiła się odpowiedź Sokoła, która sporo wyjaśnia i porządkuje. Choć obaj panowie dalecy są od porozumienia to wydaje się, że wywiązanie się takiej dyskusji ma wiele pozytywnych aspektów. Oto słowa Sokoła (podziały na akapity od redakcji):

Artur,

to skrót myślowy, wiem, że nie Rada wybiera laureatów, tylko My – muzycy, ludzie z branży w głosowaniu internetowym. Pisząc to miałem na myśli (biorąc pod uwagę skład), stuprocentowy brak powstania oddzielnej sekcji, bo tylko tak można hip hop nagradzać, no bo jakim cudem cała rzesza muzyków zgromadzonych w sekcji rozrywkowej ma zauważyć i zagłosować na VNM, HIFI Bandę czy Wenę? Przecież ich świadomość rzadko wykracza poza Liroya.

Nawet powszechnie uważany za hip hopowego człowieka Hirek nie przesłuchał pewnie ich płyt (sorry Hirek, jak Cię źle oceniam). Wiem też już (czego nie wiedziałem komentując na FB wybory) że nie będzie już wcale kategorii hip hop, a więc na dzień dobry moja wypowiedź jest nieaktualna i być może nawet za jakiś czas wszyscy przyznamy rację temu gronu, że wprowadziła te zmiany.

Dziś rozmawialiśmy o tym w audycji Instytut Prosto w radio Roxy z Kubą Żulczykiem, Staszkiem Trzcińskim i Andrzejem Całą. Generalnie problemem jest to, że nie ma oddzielnej sekcji muzyki hip hopowej, w której głosują ludzie związani z tą branżą, bo tak jak my nie znamy nawet wielu nazwisk z popu, tak 90% głosujących w sekcji muzyki rozrywkowej z hip hopu zna dwie ksywki i to mocno wczorajsze.

Zapraszam na www.facebook.com/sokolimarysiastarosta gdzie zaprosiliśmy wszystkich do komentowania, czy woleliby oddzielną nagrodę branżową dla hip hopu, czy jednak w ramach Fryderyków powinna być oddzielna sekcja (co jest na dzień dzisiejszy niemożliwe). Problemem grona o którym pisałem jest niestety myślenie mocno archaiczne. Ja sam głosowałem i z kandydatów, których ja chciałem tam widzieć znalazł się w ekipie tylko Józek. Brakuje mi w tym szanownym gremium kogoś naprawdę świeżego.

Czy wyobrażasz sobie, że SoDrummatic albo White House zostają kompozytorem roku w uproszczonych kategoriach? Albo któryś z raperów tekściarzem roku? Chociaż kilku z nas napisało parę tekstów postaciom z poza hip hopu, ale nie ma szans przebić się przez tysiące rockowych i popowych głosujących, którzy nie mają w ogóle świadomości naszej sceny i wcale nie chcą mieć, ich prawo, oni nigdy nie usłyszą nawet żadnej hip hopowej płyty, bo i gdzie niby mają usłyszeć? W radio? Ale to już oddzielny temat.

Z całym szacunkiem, ale Marek Sierocki, Marek Wiernik i kilka innych postaci, to są gwiazdy czasów kiedy mięso było na kartki, od okresu ich świetności zmieniło się wszystko.”

KOLEJNY UPDATE:

W bardzo ciekawy sposób głos w sprawie na swoim profilu FB zabrał dziennikarz muzyczny Gazety Wyborczej Robert Sankowski:

„Ja to jednak nie rozumiem tego naszego hip hopu. Właśnie na Fejsbuku mignęło kilka zainicjowanych przez rodzimych hiphopowców dyskusji na temat Fryderyków. We wszystkich szanowni reprezentanci środowiska zaprezentowali postawę dość zdumiewającą.

Najpierw wykazali się fundamentalnym brakiem orientacji w podstawowych zasadach przyznawania tej nagrody – wykpili wybór Rady Programowej ZPAV jakby to ona rozdawała statuetki (wykpili też podział na kategorie, nie orientując się, że od tego roku podział ten przestaje istnieć, ale to pół biedy – news jest świeży, nie każdy musiał to zauważyć). Potem wylali swoje żale pod adresem Akademii, która od lat udowadnia że nie rozumie ich muzyki. A na koniec radośnie oznajmili, że i tak nie zgłaszają swoich produkcji do tej nagrody, bo to obciach.

Szanowni, trochę konsekwencji. Do Fryderyków można mieć wiele słusznych pretensji, przez lata na to pracowały. Więc jak jesteście tacy wyjątkowi i walą was te Fryderyki to przestańcie marudzić i zróbcie sobie własną nagrodę, na przykład na wzór brytyjskiej MOBO. A jak jednak chcecie się jakoś liczyć we Fryderykach, to zgłaszajcie do tej nagrody jak najwięcej płyt, bo tylko tak można dostać się do Akademii. Nie warto, bo i tak nic to nie da? Szybki gugiel pokazuje, że jednak może da – to że w ostatnich latach BRIT Awards, na których wzorują się „nowe” Fryderyki, dostali między innymi Tinie Tempah, Dizee Rascal, The Streets czy Ms Dynamite (wygrywając w bezpośredniej rywalizacji z największymi lokalnymi gwiazdami popu czy rocka) nie wzięło się znikąd.

Jak dawno temu powiedział Frank Zappa do zrewoltowanej młodzieży na jakimś uniwersytecie: „Najlepszą metodą na zmianę systemu jest stać się jego częścią”

Rano uaktywnił się też Piotr Tarasewicz, współwłaścicel CGM.pl. Taras nie zgadza się z tezą Rawicza, że hip-hop nie powinien „obrażać się” na Fryderyki i wysuwa pewną propozycję. Czy wytwórnie HH, marki odzieżowe związane z tą kulturą zechcą pomóc?

Panowie skoro scena jest tak silna i świadoma tej siły jak chyba nigdy, to po co w ogóle oglądać się na Fryderyki – przecież 90% środowiska ma te nagrodę po prostu w dupie. Czemu, skoro większkość z Was dorosła już na tyle żeby działać i myśleć samodzielnie nie stworzycie własnej, tylko i wyłacznie hip-hopowej nagrody? Bo ja tego zupełnie nie rozumiem… Brakuje chęci? Czasu? A może kasy? Nie wiem – mnie to dziwi.

Może zbierzmy siły i pomyślmy. Jak Wam się nie chce, to my chętnie pomożemy jako CGM. Albo może wy pomóżcie nam i za parę miesięcy spotkajmy się na imprezie, na której o wyborze nie będzie decydował Marek Sierocki tylko np Andrzej Cała.”

C.D.N.

 

Ciąg dalszy dyskusji z udziałem Hirka Wrony, Wojtka Sokoła, Staszka Trzcińskiego oraz audycję „Instytut Prosto” z Radia Roxy znajdziecie TUTAJ.

Polecane

Share This