Hip-hop przegrał. Artur Rawicz o wydarzeniach z ostatnich tygodni

Podsumowanie i komentarz na zakończenie.

2014.12.06

opublikował:


Hip-hop przegrał. Artur Rawicz o wydarzeniach z ostatnich tygodni

Chyba z czystym sumieniem można trawestować słynne już powiedzenie Hirka Wrony „wygrał hip-hop”. Z tym że teraz przegrał. Posunięcie Rycha Peji, by zablokować legalnie działający kanał na YT fałszywymi doniesieniami o złamaniu prawa autorskiego, odbiło się czkawką wszystkim. Ucierpiała na tym jego postać, nasza renoma (głupio jest tłumaczyć się z absurdalnych zarzutów). Ucierpieli Czytelnicy i Widzowie CGM.pl, po łapkach dostali też inni artyści. Kilka osób zmarnowało sporo czasu. Po co? Nie wiadomo.

Sytuacja położyła się też cieniem na całej kulturze hip-hop w Polsce. Jeden ze znanych dziennikarzy radiowych, wydawca książek muzycznych i promotor koncertów poruszający się w szerokich kręgach rocka, popełnił dość wymowny komentarz. „Nie wiem i nie chcę wiedzieć, kto to Peja i bardzo mnie to cieszy”. O ile środowisko hip-hopu łatwo przeżuwa takie kąski, o tyle dla ludzi z zewnątrz to kolejny dowód na to, by omijać całe to środowisko jak najszerszym łukiem i jeśli to tylko możliwe, nie mieć z nim nic wspólnego. To fatalnie dla tej kultury.

Sami nie wiemy, co bezpośrednio było powodem takich, a nie innych kroków Peji. Domyślamy się, że to nerwowa reakcja na publikacje. Dokładniej rzecz ujmując na recenzję ostatniej płyty Peji i na żartobliwy w tonie felieton Karola Stefańczyka o raperach, którzy jego zdaniem powinni odpocząć. Peja zaprzecza i twierdzi, że są inne powody. Ale jakie? Na razie nie wiadomo.

Tede jest cacy, a Peja jest fuj?

Ostatnio często z jego obozu wysyłane były sygnały, że jego niechęć do CGM.pl spowodowana jest jakimś super układem między nami a Tede. To przypomnijmy. Obaj dżentelmeni zapraszani byli do nas zawsze, kiedy tylko coś wydawali. Obaj traktowani byli jednakowo. To odcinek z Peją był odcinkiem pilotowym Programu Muzycznego. Jeśli sięgnąć pamięcią, do początków legendarnego już beefu, warto odnotować, że natychmiast po wywiadzie, jakiego udzielił u nas TDF, skontaktowaliśmy się Peją z propozycją udzielenia szybkiej odpowiedzi. Spakowaliśmy graty i pojechaliśmy do Poznania. Peja przyjął ekipę CGM.pl u siebie w domu, miał do dyspozycji wszystko, co mogliśmy mu dać. Kamerę, mikrofon i całe miejsce na kartach pamięci. Oraz oczywiście 100% swobody. Chyba tylko jeszcze raz w historii jechaliśmy gdzieś specjalnie dla kogoś. Ten drugi raz, to było przy okazji wizyty na pewnym festiwalu. Skoro byliśmy na miejscu i mieliśmy czas, to zrealizowaliśmy jeszcze kilka rozmów.

By zamknąć temat porównań. Ostatnia płyta Jacka Granieckiego została przez Karola oceniona tak samo jak ostatnia płyta Peji. Dokładnie na 3/5. Przypadek, ale warto to podkreślić. Obaj panowie zostali też bohaterami „urlopowego” tekstu. Z tym że to TDF był jego „okładkową” postacią. Był tam też Miuosh, którego gościliśmy chwilę później w Programie Muzycznym. Pokahontaz w ostatnią niedzielę spotkali się z nami przed kamerą i zrealizowaliśmy jeden z fajniejszych tej jesieni odcinków 1NA1. Nikomu po tekście Karola korona z głowy nie spadła. Poza jedną osobą.

Prasówka

Pisałem już u siebie na fejsie, ale mówią mi w redakcji, że warto to puścić szerzej… Napisałem, że zastanawiające w całej sytuacji jest to, że w sumie to chyba żadne z muzycznych mediów nie pochyliło się nad tematem, a już na pewno nie te hiphopowe. Ciekawe dlaczego? Strach? Pojawiły się raczej nieliczne i zazwyczaj prywatnie wyrażane głosy współczucia i poparcia. Zainteresowały się za to inne tytuły.

Bardzo fajny tekst pojawił się w Granicach Absurdu. Temat podjął AntyWeb.pl, a Spider`sWeb dokonał fajnej analizy. Porcys, jak to Porcys. Zaznaczył temat, rozdał klapsy w obie strony (mnie się oberwało za mizerne wywiady). Ciekawą analizę przedstawił portal Muzyka i Prawo. W czwartek tematem zainteresował się poważny, branżowy portal Wirtualne Media. I to zdaje się późno popołudniowe dociekania ich dziennikarza spowodowały, że w magiczny sposób nierozwiązywalna sytuacja nagle się rozwiązała samoistnie wieczorem konto na YT ożyło (zwariowały nieco statystyki pokazując bzdury). Otrzymaliśmy też oficjalny komunikat, że roszczenia Peji uznano za nieprawdziwe. I że wszystkie materiały są ponownie dostępne, o ile ich nie usunęliśmy…

Kawałek historii opowiedziany w Wirtualnych Mediach

Wspomniane Wirtualne Media obficie cytowały wypowiedzi, jakich im udzieliłem: – Jakieś dwa lata temu rejestrowaliśmy wywiad z Ryszardem Peją Andrzejewskim – opowiada Rawicz. – W rozmowie poprosiłem go o komentarz do awantury wokół głośnego wówczas filmu „Jesteś Bogiem”, w którym znana postać tej kultury – Krzysztof Kozak – została rzekomo pokazana w bardzo negatywnym świetle. Kozak wstąpił na drogę sądową pozywając twórców filmu o zniesławienie. Peja udzielił obszernego komentarza stając po stronie Kozaka i opisując postać Kozaka, takim, jakim go zapamiętał z tamtych czasów. Bezpośrednio po rejestracji wywiadu Piotr Tarasewicz, który realizował nagranie zapytał Peję, czy wyjątkowo (bo nigdy nie tniemy, nie montujemy i w żaden sposób nie manipulujemy zarejestrowanym materiałem) możemy wyciąć ten jeden fragment wywiadu i opublikować go poza kolejnością, jako że temat jest bardzo gorący, a wypowiedź warta szybkiego upublicznienia. Peja chętnie wyraził zgodę. Jego wypowiedź była wówczas cytowana przez inne media, między innymi przez dziennik „Fakt”. Materiał odtworzono na naszym kanale około 0.5 mln razy – relacjonuje dziennikarz CGM.pl.

I dalej: Rawicz podkreśla, że dalszy ciąg historii nastąpił kilka miesięcy później. – Mniej więcej po pół roku, z nieznanych nam powodów Peja zgłosił naruszenie praw autorskich wskazując na ten właśnie materiał – kontynuuje Rawicz. – Zdaje się, że wówczas już dysponował kontem premium. Nasz kanał został zablokowany (o ile dobrze pamiętam, nie mogliśmy dodać żadnego nowego materiału wideo lub pojawiło się ograniczenie co do jego długości – proszę wybaczyć, nie pamiętam już dokładnie). Skontaktowaliśmy się Peją i poinformowaliśmy, że usunęliśmy wszystkie materiały wideo z jego udziałem z naszego kanału YT. Peja stwierdził, że chodzi mu o tą jedną wypowiedź na temat Kozaka i „Jesteś Bogiem” i jeśli ona zniknęła, to on informuje administrację YT że się pomylił i wycofuje zgłoszenie. Jednocześnie poprosił, aby przywrócić wszystkie inne wywiady z jego udziałem. Tak też postąpiliśmy. Teraz ponownie zgłosił naruszenie praw autorskich do materiałów wideo ze swoim udziałem, o które sam prosił, by ich nie usuwać. To są jedyne dwa przypadki, w których ktoś zgłosił naruszenie przez nas prawa autorskiego. Przy czym aktualne zgłoszenie dotyczy już nie jednego, a kilku pozycji i zdaje się, że każda z tych pozycji to było osobne zgłoszenie. Wszystkie materiały wideo z udziałem Peji zostały zarejestrowane za jego wiedzą i zgodą. W kilku przypadkach sam nawet o nie zabiegał. W każdym przypadku promował za pomocą swoich kanałów i profili w social media oraz na swojej oficjalnej stronie.  Żaden inny użytkownik nigdy nie zgłaszał żadnych roszczeń wobec nas. Nigdy. Na naszym kanale nie było nic poza wywiadami, które sami produkujemy. Przypomnę, było ich do tej pory ponad 700 – podkreśla Rawicz.

Wirtualnemedia.pl poprosiły polskie biuro Google, właściciela serwisu YouTube, o komentarz i odpowiedź na pytanie, w jaki sposób zamierza postąpić dalej w sprawie zablokowanego kanału serwisu CGM.pl. Google wstrzymał się od komentarza twierdząc, że nie zabiera głosu w spornych kwestiach pomiędzy użytkownikami. Nieoficjalnie wyjaśnił, że w podobnych wypadkach obowiązują ustalone przez YouTube procedury, i serwis zamierza zgodnie z nimi postępować.

– Nie wiemy, jak długo może potrwać ta kuriozalna sytuacja. Wypełniliśmy wszystkie formalności wymagane przez administrację YT – tłumaczy Rawicz. – Otrzymaliśmy zwrotnego maila (wysyłanego zdaje się automatycznie), że nasza reklamacja została przyjęta. I tyle. Żadnych konkretów, terminów. W sumie to nawet nie wiemy, czy zgłoszenie uznano za kompletne. Minął tydzień i nic. Kontaktowaliśmy się również bezskutecznie z Google (tu z pomocą przyszli inni partnerzy premium służąc swoimi kontaktami). Pytaliśmy, czy osoba dokonująca fałszywych zgłoszeń naruszenia praw autorskich ponosi z tego tytułu jakieś konsekwencje, a jeśli tak, to jakie? W odpowiedzi usłyszeliśmy, że YT nie jest stroną tego konfliktu i odesłano nas ponownie do lektury instrukcji dla użytkowników YT – kończy Rawicz.

W czwartek wieczorem kanał serwisu CGM.pl na YouTube został odblokowany. Tyle Wirtualne Media.

Kilka gorzkich słów

Poza zachowaniem Peji rozczarowała mnie postawa kilku (dosłownie) osób.

Przeraża mnie, że wielu nastolatków jest przekonanych, że ja to CGM.pl, a CGM.pl to ja. Albo że CGM.pl należy do mnie. Trochę jak myślenie, że telewizja należy do pogodynki.

Prywatnie zaś, najwięcej przykrości sprawiły mi dwa fucki, które zobaczyłem. Zajrzyjcie na FB na profil Glacy. Przykra sprawa.

Krótkie kalendarium choroby:

22 października – publikacja recenzji Rychu Peja SoLUfka / White House Records – „Książę aka SLUmilioner”. Ocena 3/5;

15 listopada – publikacja tekstu Karola Stefańczyka „Raperzy, którzy powinni odpocząć”;

19 listopada – Morrissey przerywa koncert w Stodole;

Noc z 19 na 20 listopada – Peja dokonuje fałszywych zgłoszeń naruszenia praw autorskich. Konto CGM.pl na YT zostaje zablokowane; Zgłoszenia mogły zostać wysłane wcześniej. My odkryliśmy to w nocy przy próbie publikacji kolejnego materiału wideo. Artysta zgłosił wywiady ze sobą, SLU, Śliwą, HZOP i Kroolikiem Underwoodem;



20 listopada – Pisząc o fochu Morrisseya wspominam, że Peja próbuje blokować na konto na YT;

21 listopada – rozmawiamy z Peją telefonicznie. Nic z tego nie wynika. Po takiej rozmowie dostajemy słynnego już SMS-a: „Wkurwieni, co? :)”;

25 listopada – wymiana maili z pracownikami Google w sprawie fałszywych zgłoszeń naruszenia praw autorskich. Z korespondencji dowiadujemy się, że YT ma wszystko w nosie: „Youtube nie jest stroną w tym sporze i nie ingeruje w negocjacjach tychże. Jeśli uważa Pan, że zgłoszenia zostały wysłane bezpodstawnie, zgłasza Pan za pośrednictwem kanału roszczenia wzajemne; Po więcej wskazówek zapraszam na centrum copyrights Youtube. Zapraszam też do korzystania z formularza kontaktowego w centrum pomocy”;

25 listopada – wypełniamy wszystkie formalności wymagana do zgłoszenia roszczeń wzajemnych w przypadku zamknięcia kanału z powodu „licznych” zgłoszeń naruszenia praw autorskich;

3 grudnia – publikujemy tekst „Ale kanał…”, w którym dokładnie opisujemy zaistniałą sytuację. Peja upiera się, że to nieprawda, że się pogniewał. W ogóle nie odnosi się do faktu, że wysyłał fałszywe zgłoszenia łamania prawa autorskiego. Jakby to nie było istotne;

3 i 4 grudnia – tematem blokady zaczynają interesować się inne (nie hip-hopowe) media;

4 grudnia wieczorem – kanał CGM.pl na YT powraca. Zgłoszenia Peji uznane zostają za nieprawdziwe. Informację o odblokowaniu kanału podajemy natychmiast na naszym profilu FB;



5 grudnia – około 16.00 Peja informuje o nagraniu wywiadu dla poznanskirap.com, w którym ma podać „szczegóły” i powody swojego postępowania wobec CGM.pl. Dwie godziny później w komentarzach do swojego posta dodaje „Cgm zapomniał poinformować że im kanał odblokowali. To chyba nieistotne info dla nich skoro o tym nie piszą. Ważniejsze było napierdalanie newsów o blokadzie:)”… Ekhm. News był jeden. 3 grudnia.

Chciałbym móc napisać, że to koniec tej idiotycznej sprawy.

Z dobrych informacji  – jest duża szansa, że spotkamy się przed kamera z pewnym specjalistą o prawa autorskiego i postaramy sobie poukładać tematy związane tak z prawem autorskim, jak i z dziennikarstwem. Okazuje się, że temat jest kompletnie rozgrzebany.

Polecane

Share This