Marysia Starosta: 10 najważniejszych płyt (oraz bonus)

Marysia opowiedziała nam o przełomowych płytach i o tych, które ukształtowały ją artystycznie.

2019.05.22

opublikował:


Marysia Starosta: 10 najważniejszych płyt (oraz bonus)

foto: P. Tarasewicz

Kompozytorka, autorka tekstów i wokalistka znana ze współpracy z Sokołem (dwa wspólne albumy „Czyta brudna prawda” i „Czarna biała magia”), ale przede wszystkim oryginalna i nietuzinkowa postać polskiej sceny muzycznej. We wrześniu 2018 roku Marysia wydała swój solowy album „Ślubu Nie Będzie”, który jest – jak sama mówi – jest bardzo osobistą podróżą muzyczną.

To jest moja płyta i ma mnie pokazać taką, jaką jestem. Nie kłamię w tekstach, nie będę kłamać też w warstwie muzycznej i produkcyjnej. Liczę się z tym, że ktoś powie, że to nie jest idealnie zaśpiewane, ale „idealnie” było ostatnim słowem, o którym myśleliśmy (z duetem producenckim Sampler Orchestra – przyp. red.) robiąc ten album. Dlatego w wielu miejscach pozostawiliśmy pierwsze wersje wokalu. Bo choć technicznie kolejne były lepsze, to nie było w nich prawdy – mówiła wokalistka tuż po premierze krążka.

Niedawno Marysia umieściła na YouTube klip do radiowej wersji utworu „Nie”. To ostatni z singli promujących jej najnowszy album. Zanim przygotuje – kolejny sprawdźcie jej TOP 10 ulubionych płyt. Dobrej lektury!

Rihanna – „Anti”, 2016

Pozamiatał mnie ten album totalnie. Kawałki: „Needed Me”, „Kiss It Better”, „Love On The Brain” i niezwykły „Higher” (według miejskiej legendy – nagrywała go po pijaku) spowodowały, że nie mogłam oderwać się od tego materiału – przez cały dzień i noc. W tym czasie pisałam moją płytę. Dla mnie – jako kobiety i artystki – był to przełomowy czas. A „Królowa” miała na niego duży wpływ. Ja również napisałam i nagrałam parę utworów „pod wpływem”, bo tematyka i powody ich powstania były dla mnie bardzo trudne. A „Anti” słucham cały czas – to czysta wirtuozeria – i produkcyjna, i wykonawcza. Ale to chyba oczywiste…

PS. Wiem, że Rihanna nosi naturalne futra, więc staram się… na nią wtedy nie patrzeć. Po prostu ją słucham…

Miguel – „War & Leisure”, 2017

Uczta dla uszu! Genialne teksty i genialne wykonanie genialnego artysty (nominacja do nagrody Grammy za ten album). Głos, który hipnotyzuje. Moimi faworytami w tym zestawie są utwory: „Wolf”, „Criminal”, „Sky Walker”, „Pineapple Skies”. Ale – jeśli mam być szczera – to nie ma tu ani jednego słabego numeru. Słychać tu słońce oraz parne, wilgotne i gorące powietrze, które poczułam i ja, choć słuchałam tej płyty przede wszystkim zimą. A jej autor to jeden z moich ulubionych artystów. Bawi się formą, nie boi się śpiewać (całym sobą), a przy tym nie wysila się, nie popisuje głosem i – nie robiąc nic na siłę – wręcz hipnotyzuje. A na dodatek „wtłacza” ci do głowy to, co chce i zostawia cię z tym na bardzo długo…

Zresztą zaraz sobie tę płytę znowu odpalę!

DVSN – „Sept. 5th”, 2016

Za tym genialnym albumem stoi duet – wokalista Daniel Daley i producent Nineteen85 (chłopak, który wyprodukował najpopularniejsze utwory Drake’a). Płyta nagrana zresztą w OVO Sound, może też dlatego tak dobrze brzmi. Przez sposób śpiewania i niezwykłą barwę głosu wokalisty, można by go nazwać aktualnym księciem R&B. Klimat lat 90. jest tu wszechobecny, album ocieka seksem, intymnością, namiętnością. I te delikatne kobiece chórki – tak bardzo mi bliskie. Ta przestrzeń i zwolnienie czasu sprawia, że aż chce się zaciągnąć drugą połówkę do łóżka, słuchać tej muzyki i nie wychodzić z niego, robiąc same przyjemne rzeczy… 😉

Moss Kena – „Found You In 06” EP oraz „One + One” EP, 2018

Moss to brytyjski wokalista, który sam pisze swoje piosenki – za co mój ogromny szacunek! W pięknym ciele bardzo piękny głos. Dopiero debiutuje, ale myślę, że będzie o nim niedługo bardzo głośno. Kiedy usłyszałam go po raz pierwszy to myślałam, że słucham… kobiety. Okazało się jednak, że to bardzo zdolny i niezwykle urodziwy młodzieniec. Polecam posłuchać jego kawałka „Problems” – to on mnie zachęcił do zapoznania się z twórczością Moss Keny. Mogłabym buty pucować temu chłopakowi! I zrobiłabym to, jeśli zaśpiewałby mi coś do ucha – tylko dla mnie…

Childish Gambino – „Awaken, My Love”, 2016

Poezja! Donald Glover to aktor, raper, wokalista, komik, scenarzysta, producent, autor tekstów piosenek… Jak widać – zdolniacha! Uwielbiam tę płytę, a szczególnie kawałek „Me And Your Mama”. Ten album nie ma prawa się znudzić, bo jest odkrywczy, niezwykły i ponadczasowy.

Sokół i Marysia Starosta – „Czysta Brudna Prawda”, 2011

Album, który odmienił moje artystyczne życie – dzięki niemu stałam się tzw. Marysią Starostą 🙂

Ten moment wszystko zmienił i miał największy wpływ na moją drogę muzyczną – aż do dziś. Naprawdę lubię słuchać tej płyty, a sławetny „Reset” zna chyba każdy słuchacz polskiego rapu. Płyta dopracowana przez Wojtka na 100%. Masa świetnych producentów i pokazanie polskiej publiczności, że można nagrać świetny materiał ze swoją śpiewającą dziewczyną. Płyta pokryła się Platyną i – jak się okazało – została bardzo doceniona przez słuchaczy i środowisko. Choć wtedy w ogóle tego nie zakładaliśmy…

Dzięki Sokół za zaufanie!

Ania Dąbrowska – „Kilka historii na ten sam temat”, 2006

Znam tę płytę na pamięć. Kocham każdy kawałek z tej płyty i nią jako całość. Ania to cudowna wokalistka, genialna tekściarka i autorka swoich piosenek. Nauczyłam się od niej bardzo dużo. A przede wszystkim tego, żeby nie bać się pisać o swoich emocjach – szczerze. Również, gdy to boli.

Kayah – „Kamień”, 1995

Album kultowy – zwłaszcza dla tych najbardziej wrażliwych kobiet. Kultowy też dla wszystkich śpiewających ludzi. Album na swoje czasy tak nowatorski, że aż trudno było uwierzyć, że coś tak wspaniałego mogło u nas powstać. Teksty, kompozycje, sposób ich wykonania, ogromny i wręcz „porażający” głos Kayah dał jej na zawsze tytuł królowej. Jej miejsca już nikt nie zajmie, bo po prostu się nie da.

Kanye West – „808s & Heartbreak”, 2008

Nawet nie wiem, co mogłabym tu napisać…

Ten album zwalił mnie z nóg. Kawałki „Love Lockdown”, „Heartless” i „Amazing” stały się na jakiś czas stały hymnem mojego złamanego serca, mojej nieszczęśliwej miłości. West to artysta bardzo mi bliski szczególnie teraz, bo pisał tę niezwykle smutną i przejmującą płytę po bolesnym rozstaniu z partnerką. A „808s & Heartbreak” to album genialny, kultowy, odkrywczy, niezwykły, piękny i smutny zarazem. I te klipy… A produkcyjnie to na tamte czasy był totalny rozpie**ol. Mówili o nim wszyscy, podobał się wszystkim, nawet starano się nagrywać podobne, ale krążka na takim poziomie nie nagra już nikt inny. Nigdy.

Bądź szczęśliwy Kanye z piękną Kim i nagraj jeszcze kiedyś coś podobnego! Choć chyba będzie o to bardzo trudno…

Alchemik – „Sfera Szeptów”, 2001

Grzech Piotrowski to genialny polski jazzman i saksofonista, a jego autorska płyta to poezja dla ucha. Album rozkochał mnie w swoim brzmieniu – jak i w twórcy, który później był moim partnerem, a nawet przez jakiś czas narzeczonym. To arcydzieło na kwartet jazzowy i orkiestrę, którego cały czas słucham z wielką pasją. Coś pięknego! A utwór „Sfera szeptów” znam na pamięć. znam każdą frazę, każdy oddech saksofonu, każde dotknięcie fortepianu, na którym genialnie zagrał Marcin Masecki. Bardzo polecam.

Bonus: Lana Del Rey – cała dyskografia

Moja królowa. Moja inspiracja, mój kochany „alien” muzyczny, kobieta totalna. Nie będę wymieniać jej płyt, czy utworów – to nie ma sensu, bo wszystko, co robi, jest mi totalnie bliskie. Ale jest jeden kawałek, za który ją trochę nie lubię, bo to nie ja go napisałam – a jest jakby „mój”. To „Gods And Monsters”.

Opracował: A. Szklarczyk

Polecane

Share This