fot: mat. pras.
W mijającym tygodniu Ariana Grande odebrała statuetkę przyznaną przez magazyn Billboard statuetkę dla Kobiety roku. W trakcie uroczystej gali wokalistka wygłosiła emocjonalne przemówienie, w trakcie którego nie kryła łez. – To ciekawe, że ten rok był jednym z najlepszych w mojej karierze i najgorszych w moim życiu. Nie mówię tego, by zdobyć współczucie. Wspominam o tym, ponieważ wydaje mi się, że wiele osób spojrzałoby teraz na kogoś z moją pozycją — Kobietę roku i artystkę u szczytu kariery — i pomyślało: „Ona naprawdę się pozbierała, ona ma wszystko” – mówiła Ariana.
Artystka została w 2018 doświadczona przez życie jak nigdy wcześniej. Wiosną tuż po jej koncercie w hali Manchester Arena doszło do zamachu terrorystycznego, w wyniku którego zginęło ponad 20 osób. Latem zakończył się dwuletni związek Ariany i Maca Millera. Kilka tygodni później raper zmarł w wyniku przedawkowania. Jesienią Ariana rozstała się z kolejnym partnerem – aktorem i komikiem Pete’em Davidsonem. Para zdążyła się zaręczyć.
– Jeśli chodzi o moje życie prywatne, to nie wiem, dokąd zmierzam. Chcę jedynie powiedzieć, że jeśli kompletnie nie wiesz, co przyniesie kolejny rozdział w życiu, nie jesteś osamotniony – podsumowała swoją sytuację Ariana.
Pomiędzy kolejnymi ciężkimi momentami zdarzały się oczywiście również jasne. Najważniejszym była sierpniowa premiera albumu “Sweetener”, który debiutował na pierwszym miejscu listy bestsellerów w Stanach (krążek dotarł również na szczyt OLiS-u).
O tym, że Grande otrzyma w tym roku tytuł Kobiety roku, dowiedzieliśmy się już w listopadzie. – Ariana Grande jest gwiazdą na własnych warunkach. Nigdy nie kłania się trendom muzycznym ani nie podąża utartymi ścieżkami w branży. Konsekwentnie broni siebie i swoich decyzji w świecie, który często niechętnie przyjmuje tak silne młode kobiety. Ma odwagę, stworzyła najlepszą muzyką w swojej karierze i absolutnie zasługuje na miano Kobiety roku – uzasadniał wybór Ross Scarano z Billboardu.
