Bisz uczci dekadę „Wilka chodnikowego” w najlepszy możliwy sposób

Słuchacze, którzy chcieli "bardziej rapowego albumu" powinni być zadowoleni.


2022.04.11

opublikował:

Bisz uczci dekadę „Wilka chodnikowego” w najlepszy możliwy sposób

fot. Jarek Magiera

„Wilk chodnikowy” Bisza skończy we wrześniu 10 lat. O wadze tego wydawnictwa na rodzimej scenie niech znaczy choćby fakt, że uhonorowano go Popkillerem dla płyty dekady. Bisz chce uczcić przypadającą na ten rok okrągłą rocznicę premiery w najlepszy możliwy sposób, czyli wydając nowy album.

Ukłon. Trochę jak przy schodzeniu ze sceny (bo przecież trzeba wiedzieć, kiedy to zrobić) ale przede wszystkim wobec słuchaczy, którzy latami pytali o jakiś “bardziej rapowy album”. Czekaliście? Proszę bardzo: Bisz – „Dekada wilka” – pisze do słuchaczy raper, zapowiadając nowy krążek.

Mija dziesięć lat od premiery “Wilka chodnikowego”, a u mnie po wielu muzycznych odskoczniach (to musiało potrwać…) pojawiła się zajawka, żeby nagrać “po prostu dobrą płytę na dobrych k$%a bitach”. Jednak nie da się ukryć, że wszystko co na „Wilku” było nieświadomym wyrazem konwencji (zyskując dzięki temu tak mocne oddziaływanie), dziś w moich ustach trąci trochę anachronizmem. Jest w tym sporo ironii, gdy wycofany wrażliwiec ostrzy przeciwko światu swój styl, a kiedy w końcu z tym światem wygrywa, to – choć wolałby pisać wiersze – potrafi już tylko walczyć. I kiedy tylko zaczynam nawijać do mocniejszych bitów, wpadam po uszy w tę konwencję, która kiedyś była moim życiem – walki o wartość, ratowania sceny, bycia ostatnim sprawiedliwym.

Lecz takie ujęcie to budowanie swojej pozycji w negatywny sposób: tylko w opozycji do innych, generalizując i upraszczając (czego na co dzień staram się unikać). Cóż, być może rap nie jest po prostu najwłaściwszą formą do bardziej wnikliwych analiz (choć raczej to ja nie potrafię go ugryźć w taki polifoniczny sposób) – ocenia raper, kontynuując swoją opowieść.

A jednak, w szerszym sensie, “krytyka kultury” to mój żywioł – w ten sposób dążę do “niezależności”, która pozostaje dla mnie główną kategorią. Obnażając fałsz w świecie, odkrywam go w sobie (dziś wiem, że bywa niezamierzony i nieuświadomiony, co czyni go jeszcze trudniejszym przeciwnikiem; nie wspominając, że jest być może immanentną cechą i “ceną” świadomości).

Mówiłem o tym szerzej w jednym z odcinków “Wilka w lesie rzeczy” – ten rozziew między aktualnym mną, a tym “raperem”, który ujawnia się na mocniejszych bitach wprawia mnie jako propagatora “autentyczności” w zakłopotanie. I muszę przyznać: jest to po części swego rodzaju kreacja, ale towarzyszy jej ten głęboki “zew”, którego nie można przekłamać, a walka którą toczę jest w dalszym ciągu zmaganiem o “wartość”.

O ile jest jakaś wartość w przyznaniu się do… Ale o tym usłyszycie na płycie, która jest koncept-albumem, więc swoje przesłanie ujawni przesłuchana w całości (szczególnie w rozszerzonej wersji, która będzie dostępna tylko w preorderze).

No więc ukłon. Dla fanów “Wilka”, ale też dla tego chłopaka, którym byłem – który walczył o siebie i kochał tę grę za bardzo. Premiera pierwszego singla w Wilka-noc, 17 kwietnia o 21:00 – zapowiada bydgoszczanin, a nam pozostaje jedynie cierpliwie czekać.

Polecane

Share This