„Byli kompletnie pijani i chamscy” – Magda Umer o publiczności na festiwalu w Opolu

"Tłumek koło mnie krzyczał, klął, kolebał się, bo siedzieć nie chciał, a ustać nie był w stanie".


2015.06.20

opublikował:

„Byli kompletnie pijani i chamscy” – Magda Umer o publiczności na festiwalu w Opolu

O KFPP w Opolu niejednokrotnie pisało się w nieprzyjemnym tonie. Artyści często narzekali na organizację, na postawę innych artystów, na lejący się za kulisami strumieniami alkohol. Przed dwoma laty Czesław Mozil udzielił Gazecie.pl głośnego wywiadu, w którym zarzucał organizatorom niekompetencję. Nie potrafię ogarnąć, jak program telewizyjny, który leci na żywo, może mieć godzinne opóźnienie. Efekt był taki, że w pewnym momencie za sceną zrobił się po prostu bar, ludzie zaczęli pić, wszystko zaczęło się sypać – mówił wówczas artysta.

W tym roku jest inaczej, Magda Umer także krytykuje, ale nie organizatorów, a zgromadzoną w opolskim amfiteatrze publiczność. Artystka odpowiedzialna za przygotowanie piątkowego koncertu „Scenki i obscenki” upamiętniającego urodzonego 100 lat temu Jeremiego Przyborę opublikowała na swoim fanpage`u emocjonalny wpis, w którym krytycznie wypowiada się o części widzów, którzy uczestniczyli w koncercie.

Oto wrażenia z pierwszego dnia KFPP spisane przez Magdę Umer:

Najpierw popadywał deszcz. Mżył. Tuż przed naszym wejściem na antenę zaczął padać na dobre. Tłum pod parasolami czekał cierpliwie. Natomiast tłumek koło mnie nie czekał cierpliwie. Krzyczał, klął, niszczył scenografię, kolebał się, bo siedzieć nie chciał, a ustać nie był w stanie. Byli kompletnie pijani i chamscy. Myliłam się w co drugim zdaniu i cud, że nie zeszłam ze sceny. Chciałam przerwać przedstawienie, ale nie zrobiłam tego, bo miałam nadzieję,że ktoś wreszcie się nimi zajmie i wyprowadzi z amfiteatru. Nie stało się tak niestety. Za to po chwili publiczność wyprowadziła z teatru ulewa i moi kochani artyści postanowili sobie tę publiczność wyobrażać, a realizator Jacek Dybowski litościwie oszczędził państwu widoku pustych trybun.

Nie było sensu, abym podnosiła głowę znad kartek, bo wtedy dopiero widać byłoby panikę, której nie potrafię opanować. Po następnych kilku minutach przemoknięta do suchej nitki ostatnia publiczność dała za wygraną i zniknęła. Chyba Tylko Kot Przybora, Grześ Wasowski z żoną Moniką, moje dzieci i jeszcze kilkanaście osób dotrwało do końca. No i oczywiście wspominana grupa pijanych kowboi. Ania Jopek tak pięknie potem powiedziała, że groźniejsze od tej ulewy, było ich towarzystwo… Po jakimś czasie zaczęły rozstrajać się instrumenty i wysiadło 5 kamer telewizyjnych! To co wykonywała cała ekipa realizacyjna, żeby ratować sytuację, było czymś w rodzaju bohaterstwa kapitana Wrony lądującego bez podwozia. Dziękuję za to wszystkim z całego serca, państwa pozdrawiam gorąco, a miastu Opole życzę znalezienia pieniędzy na dach nad głową dla spragnionych kultury mieszkańców.

Polecane

Share This