Deep Purple wstrząsnęli Atlas Areną

Relacja z łódzkiego koncertu brytyjskiej ikony hard rocka.


2015.10.28

opublikował:

Deep Purple wstrząsnęli Atlas Areną

Zespół Deep Purple wyjątkowo lubi nasz kraj. Koncert w łódzkiej Atlas Arenie był już czwartym na trasie promującej album „Now What?!”. Po żywiołowym supporcie w postaci rodzimego Ceti (w ostatniej chwili wskoczyli za Rival Sons), który rozgrzał publiczność przed występem gwiazdy wieczoru, w ciemności rozbrzmiało patetyczne, orkiestrowe intro „Mars, the Bringer of War” (warto wspomnieć, że z takiego samego wstępu na trasach korzystali swego czasu Iron Maiden). Zaczęło się od klawiszowego „Apres Vous” ze wspomnianego już „Now What?!”. Nie zwalniając tempa, zagrali klasyczne „Hard Lovin` Man” i „Strange Kind of Woman”, z ostatniej płyty zaś energiczne „Hell to Pay”, monumentalny „Uncommon Man” i chyba najcięższy tego wieczoru, niepokojący „Vincent Price”. Niezwykle żywiołowo wykonali „Space Truckin`”, a po nim Atlas Areną wstrząsnął legendarny riff do „Smoke on the Water” (sądząc po reakcji publiczności, najbardziej wyczekiwanego tego wieczoru). Nie wiedzieć jednak czemu, po zakończeniu powyższego, około setka widzów skierowała się do wyjścia, przegapiając bisowe „Hush” i „Black Night”… Chyba największą niespodzianką tego wieczoru był tytułowy utwór z płyty „The Battle Rages On”, niegrany przez zespół od przeszło dwóch lat.

Podkreślenia w tym miejscu wymaga doskonała forma wokalna Iana Gillana. Ten facet skończył w tym roku 70 lat! W ogóle wszyscy obecni na scenie byli tego wieczoru w świetnej formie, czego dowodzą wirtuozowskie popisy solowe każdego z nich: Steve Morse w przerwach między utworami demonstrował swoje techniczne umiejętności, Ian Paice w perkusyjnym solo, podczas którego zgasło światło, a w ciemności migotały jedynie jego podświetlone pałeczki, Roger Glover urozmaicił swój występ zabawą z publicznością, wreszcie Don Airey, który w swoje klawiszowe popisy wplótł polskie akcenty w postaci fragmentów utworów Chopina oraz Mazurka Dąbrowskiego. Reakcję widowni można sobie wyobrazić. Skoro o publiczności mowa – frekwencja tego wieczoru zdecydowanie dopisała, Atlas Arena wypełniona była niemal po brzegi.

Minusy? Dla tych, którzy byli na Deep Purple po raz pierwszy – rozczarowaniem mogło okazać się pominięcie w setliście jednego z największych hitów zespołu – „Perfect Strangers”. Dobór repertuaru w ogóle pozostawiał lekki niedosyt (zabrakło również „Highway Star”).

Co bardziej marudnym fanom mogły nie przypaść do gustu wyświetlane na scenicznym telebimie wizualizacje (coraz więcej zespołów sięga po ten efekt z lepszym lub gorszym smakiem – te od DP w większości wyglądały jak kolorowe wygaszacze ekranu komputera…). Może zabrakło też trochę interakcji Iana Gillana z publicznością.

Pomimo tych niewielkich braków należy jak najbardziej zaliczyć niedzielny koncert do udanych i czekać na kolejną wizytę legend w naszym kraju (może już nawet z nowym albumem, który podobno jest w trakcie nagrywania).

Polecane

Share This