Wtedy to do akcji wkroczył Diddy, który namówił Reida, by dał młodemu wokaliście drugą szansę.
– Usher nie umiał śpiewać. Myślałem sobie: „Kurczę, gdzie jest ten głos? Co się stało z jego brzmieniem? Gdzie się podziała jego moc i zasięg? Wszystko to zniknęło – wspomina Reid na łamach „The Hollywood Reporter”. – Chciałem go wywalić. Złamałem mu serce. Jemu i jego matce. To był niezwykle ciężki okres w moim i jego życiu. Wtedy ktoś mi powiedział: „Nie bąd głupcem. On będzie gwiazdą. Ma wszystko, o czym myślałeś, gdy podpisywałeś z nim kontrakt”. Tą osobą był Diddy.