Początki zespołu sięgają 2009 roku, kiedy aktor Bartek Magdziarz (śpiew) odpowiedział na ogłoszenie Dominika Nowaczka (pierwszego basisty i współzałożyciela zespołu – obecnie Klisza). Przed dwoma laty, wykrystalizował się ostateczny skład, instrumentarium i pomysł na muzykę. Frei Warschau to ofiara stereotypów. Niecodzienny zestaw, bez gitary basowej, budzi skojarzenia z brzmieniem Doorsów, zaś aktorskie konotacje wokalisty prowadzą do kolejnych uproszczeń. Zwłaszcza u ludzi, którzy nigdy Frei nie słyszeli. Ta muzyka to wypadkowa różnych fascynacji, czasami tak bardzo odmiennych, że chłopcy nie powinni nawet ze sobą rozmawiać, a co dopiero grać.
Grzegorz Fotek (klawisze, piano el., piano basowe) nie ukrywa fascynacji rockiem progresywnym. Jak tu się dogadać z prostymi rock `n` rollowcami, po klasie organów kościelnych? Z Łukaszem Tyburczym (perkusja) sprawa ma się jeszcze ciekawiej: przybył do Warschau ze świata metalu i został poinformowany, że ma grać jak Charile Watts. Przy okazji dowiedział się kto zacz. Jeszcze więcej sprzeczności wprowadzana gitarzysta Andrzej Perkowski (wcześniej Monday Rebels i Electric Lemons). Będąc najbardziej jazgotliwym członkiem zespołu, z uporem godnym lepszej sprawy twierdzi, że chce grać pop.
Ortodoksyjni szufladkowicze będą mieli twardy orzech do zgryzienia. Stonesowskie zagrywki, punkowa zadziorność, łzawy liryzm-oto Frei. Najłatwiej byłoby przypiąć im łatkę „brytyjskie granie” – gdyby nie słowa… No właśnie, Frei Warschau to przede wszystkim piosenki, a piosenki to historie. Opowiadane w rodzimym języku, są równie ważne jak muzyka. Czyżby zapomniane proporcje?
Frei Warschau mają na koncie debiutancką EP-kę „Dziewczyna za Sprzecznej”. Teraz, pod okiem Jana Benedka, nagrali swój pierwszy profesjonalny singiel, który miejmy nadzieję, będzie zapowiedzią pełnej płyty.