Gruby Mielzky wraca na planszę. Nareszczie

Poznaliśmy pierwszy singiel zapowiadający następcę "Komika z depresją".


2021.02.02

opublikował:

Gruby Mielzky wraca na planszę. Nareszczie

fot. Szerszeń

W kwietniu miną trzy lata od premiery „Komika z depresją”, ostatniego jak dotąd albumu w dyskografii Grubego Mielzky’ego. Raper od jakiegoś czasu dawał znać, że wkrótce możemy spodziewać się jego premierowego materiału. W południe wreszcie poznaliśmy tytuł jego nowej płyty i datę jej premiery. Co najważniejsze – usłyszeliśmy również pierwszy singiel zatytułowany „Cel”. Producentami kawałka oraz całej nadchodzącej płyty są The Returners.

„Nie boję jutra się, bo piekło jest już za mną” – deklaruje w pierwszym wersie premierowego numeru raper, co jest doskonałą wiadomością z racji na problemy ze zdrowiem, o których na przestrzeni ostatnich lat mówił artysta. „Cel” zapowiada album „Do wesela się zagoi”. Wydawnictwo trafi na rynek 26 marca nakładem 2020.

Okładka „Do wesela się zagoi” prezentuje się następująco:

 

– “Komik z depresją” to album pełen rozkminek, złości, obrazów z życia. W żadnym wypadku rewolucyjny, ale czy takiej rewolucji ktokolwiek by się po Mielonie spodziewał? Wątpię. To typ od ciętych linijek, wku***nia, klasycznej szkoły rapu. W jego hip-hopie nie ma miejsca na żonglerkę markami ubrań i wymarzonych aut, jest za to miejsce dla ziomków spod bloku. I ja to kupuję, biorę z całym dobrodziejstwem inwentarza, bo Bogiem a prawdą Grubego sobie w innej stylistyce nie wyobrażam. Mam za to nadzieję, że więcej w przyszłości będzie chwil, gdy doceni to, co ma i będzie się szczerze uśmiechał, a mniej myślał o tym, czego – jak sam przecież mówi – zmienić się już nie da – pisał o poprzednim krążku Mielzky’ego na naszych łamach Andrzej Cała

Tytuł wydanego w 2018 roku albumu oddawał stan emocjonalny rapera, który jeszcze dwa lata po jego premierze informował fanów:

Zmagam się od dłuższego czasu ze stanami lękowymi i wieloma ch***owymi rzeczami w głowie. Nie bez przyczyny ostatni album nazwałem tak, a nie inaczej, choć do „depresji” nie mam podjazdu. Tak więc uznajmy stany lękowe za jakiś powód. Od paru miesięcy ponownie wróciłem na regularną terapię i liczę, że z czasem przyniesie efekty. Nie chodzi już nawet o granie koncertów, a po prostu o normalne życie.

Polecane

Share This