Hip-hopowy potentat sprawdzał się już na wielu polach – od nagrywania muzyki, przez władanie największą rapową wytwórnią po zarządzanie firmą odzieżową. Wychodziło i wychodzi mu to z różnym, lepszym (rapowanie) lub gorszym (władanie labelem Def Jam) skutkiem. Teraz Jay postanowił po coś innego. Aktorstwo. Dziedzina, która wbrew pozorom ma z muzyką wiele wspólnego – ilu znamy artystów, którzy próbowali swych sił na planie fimowym? Nie sposób zliczyć. Na palcach jednej ręki można jednak policzyć ludzi ze świata muzyki, którzy do kinematografii wnieśli coś więcej niż przeciętne/słabe role. Jay-Z także mierzy wysoko.

„Nie śpieszę się. Niektórzy pewnie zwątpili już w mój romans z aktorstwem, ale zapewniam, że jak się za to zabiorę, dodam coś od siebie do tego gatunku”, powiedział raper w rozmowie z MTV. „Nie chcę zagrać w paru filmach i być zapomnianym. Chcę być kimś ważnym, więc nie śpieszę się. Mam jednak nadzieję, że kiedyś uda mi się zostawić swój ślad w Hollywood.”