JIMEK: „Myślisz, że niewinnie słuchasz hip-hopu jako zbuntowany nastolatek, a tak naprawdę dostajesz lekcje z historii muzyki”

Świetna wiadomość dla fanów Pezeta i JIMKA.


2021.04.17

opublikował:

JIMEK: „Myślisz, że niewinnie słuchasz hip-hopu jako zbuntowany nastolatek, a tak naprawdę dostajesz lekcje z historii muzyki”

fot. P. Tarasewicz

Mamy dla Was świetną wiadomość – po blisko dekadzie od premiery „Nie muszę wracać”, wspólny kawałek Pezeta i JIMKA nagrany swego czasu przy współpracy z marką Reebok, wreszcie trafił do serwisów streamingowych. Dla wielu słuchaczy to powód do świętowania i cóż – nie ukrywamy, że też jesteśmy w tym gronie. W związku z udostępnieniem kawałka JIMEK pokusił się o krótkie wspomnienie z czasów, kiedy powstawało „Nie muszę wracać”. Zostawiamy Was z jego wypowiedzią i oczywiście z piosenką, którą w 2012 nagrał wspólnie z Pezetem.

Sprawdź także: Jakub Żulczyk ostro o dissie Step Armii i Step Records: „Szef wytwórni tydzień po śmierci Chady zaproponował mi pisanie scenariusza do ‚Procederu’”

Cały hip-hop, który kochałem jako dzieciak, cały trueschool, lata 90/00, pochodził muzycznie z sampli, z innej muzyki. Przysięgam, każdego rodzaju muzyki. Chyba dopiero teraz rozumiem, jak skrajna szerokość takiego eklektyzmu nawadniała mi mózg, kiedy jeszcze nic nie wiedziałem. Myślisz, że niewinnie słuchasz hip-hopu jako zbuntowany nastolatek, a tak naprawdę dostajesz lekcje z historii muzyki. Tu cały jazz i pianiści, tam cała powaga z awangardą i z filmowymi Bernardami Gerrmannami z Hitchcocków, oczywiście wszystkie motowny, tu tybetańscy mnisi, tam funk, w końcu i rock. Każdy winyl jaki wpadł im w ręce. Im, beatmakerom, później nazwanymi producentami. Muzyczny recykling, wynajmowanie skarbów z niechcianych albo niedocenionych płyt.

No wiec w 2012, zaraz po tym jak coś mi się pierwszy raz udało, (a pare dobrych lat przed tym jak dopisałem „Historię hip-hopu” jako bis, żeby spróbować wytłumaczyć to wszystko), przyszli dobrzy ludzie i powiedzieli: „chcemy ci dać możliwość – zrób coś dla nas, ale zrób, co chcesz, z kim chcesz”. Powiedziałem, że chcę zrobić kawałek z Pezetem albo Łoną. Łona się nie zgodził, bo Łona chciał mieszkać w Szczecinie i dopiero dzisiaj rozumiem mądrość jego mnichowości. A Pezet nie bał się niczego, właśnie był po kontrowersyjnej elektronicznej płycie, którą pokazał, że się nie boi zaryzykować, znudzony statusem legendy polskiego trueschoolu.

Ps. Ile to już lat ty jesteś legendą, stary? Ps2. Jak legendarne jest bycie znudzonym byciem legendą? 🤣

No wiec spotkaliśmy się z Pezetem i mówię: „Albo jedziemy w elektroniczną awangardę grubiej, albo wracamy do korzeni”. Pezet powiedział, że nie musi wracać. Klamka zapadła. Ja też nie musiałem, bo wszystkie lekcje z sampli miałem już odrobione. No więc postanowiłem zrobić bit, oczywiście trzy w jednym, ale tak żeby brzmiał jak zsamplowany z jakiegoś zespołu, jazzu, funku i rocka, tylko że ja sam będę tymi zespołami i sam zagram wszystkie te partie. Nawet pierwszy raz od podstawówki wyciągnąłem skrzypce. Tak jakbym był samplującym i samplowanym naraz. Potem doszedł świetny pomysł na klip od Kijek/Adamski i tak powstał ten kawałek. Ze względu na licencyjnosci był tylko klipem, ale wszyscy się TERAZ zgodzili na to, żeby wreszcie pojawił się na streamingach i żebyście mogli go wreszcie po prostu posłuchać, no wiec strasznie się z tego cieszę.

Wiem ze takimi długimi wywodami wyglądam jak zgred wciskający gówniarzom nieproszone ciekawe historie z historii, ale wszyscy wiemy, że jeśli dobrnęliście aż tu, to też macie zdecydowanie za długi zakres koncentracji jak na te czasy, więc istnieje podejrzenie, że może powtórzycie gówniarzom, żeby się coś nauczyli, o prawdziwej muzyce, z lat nastych, a nie tej nowej nic nie wartej, z lat dwudziestych. Dziadek Jimek 😋 – napisał przy okazji „premiery” Radzimir.

Polecane

Share This