KęKę o Gumisiach, podatkach, pandemii, Radomiu i bezstresowym wychowaniu dzieci

Autor "Siary" odpowiedział na nasze Najgorsze Pytania.


2021.05.11

opublikował:

KęKę o Gumisiach, podatkach, pandemii, Radomiu i bezstresowym wychowaniu dzieci

Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl

Zgodnie z oczekiwaniem „Siara”, wydany przed tygodniem szósty album KęKę, zadebiutował na szczycie najnowszego wydania Olisu. Krążek już w preorderze uzyskał miano złotej płyty, kilka dni po premierze pokrył się platyną.

Promując nowy materiał KęKę odwiedził naszą redakcję, by spotkać się z Marcinem Flintem w ramach jego podcastu Flintesencja. Korzystając z obecności artysty zaprosiliśmy go także do udziału w naszych cyklach Najgorsze Pytania i JKŻ. Dziś prezentujemy pierwszy z nich, z którego dowiecie się m.in. co raper sądzi o bezstresowym wychowywaniu dzieci, czy myślał o zmianie nazwiska. Artysta przyznaje, że był fanem „Smerfów”, „Brygady RR” i „Gumisie”, zastanawia się także nad tym, czy polski rząd dobrze radzi sobie ze zwalczaniem pandemii.

Sprawdź także: Hodak i Dziarma łączą siły w letnim love songu. Zobaczcie pełen uroku i dystansu klip

Przed kilkoma dniami na naszych łamach pojawiła się recenzja „Siary” autorstwa Marcina Flinta.

Radomski (tak, nadal, zresztą o tym poniekąd jest ten krążek) raper pogrąża się na szóstym w dorobku longplayu we wczesnych wspomnieniach, bierze słodko-gorzkie dzieciństwo pod tą samą lupę, którą Sokół przypalał mrówki na WWO. To trochę komentarza teraźniejszości przydarzającego się po środku albumu wzięte jest w sążnistą, nostalgiczną klamrę. I tu uspokajająca wiadomość – to się kompozycyjnie sprawdza. Rzecz działa jako płyta, nie zestaw piosenek. Przelot „Tryb ON” – „Nie mów mi” – „Kukły” absolutnie nie może służyć za wizytówkę wydawnictwa, wydaje się mu za to wręcz potrzebny, chroni przed marazmem. Pierwszy z numerów to adrenalinowy, wulgarny banger, hymn do czynu, który sprawdziłby się w polskiej wersji „Szybkich i Wściekłych” (tak, wiem, że było coś takiego, niemniej nie starczyło mi odwagi). Drugi kawałek wjeżdża z latynoską gitarą i jakimiś dworskimi piszczałami, a przede wszystkim ze zblazowanym i bezczelnym „hurrrwa” stylem. Trzecia propozycja nawinięta została gniewnie, z chrypą, do drillowego rytmu i wypłaca liścia każdemu próbującemu zbyt stereotypowo podpinać Piotra pod którąś z politycznych opcji. Zaledwie chwilę wcześniej było o czymś innym, o samobójstwie i wiecznie pijanych ojcach. Można przekalibrować uczucia – pisał w dziennikarz. Cały tekst znajdziecie tutaj.

Polecane

Share This