Po siedmiu latach od czasu, gdy wniosek po raz pierwszy wpłynął do amerykańskiego urzędu, Apple udało się uzyskać patent na technologię, która – opierając się na mikrofalowych przekaźnikach – wysyłałaby do telefonów polecenie blokady kamery. Konsekwencje, jakie z tego płyną, są dla świata muzycznego ogromne. Oto może nadejść dzień, gdy publiczność nie będzie już mogła robić zdjęć i filmować swoich ulubionych artystów na koncertach (zobacz wyżej opublikowany przez Apple rysunek).
Technologia nie będzie się tylko ograniczać do blokad na koncertach. Apple wierzy, że za pomocą odpowiedniej aplikacji będziemy w stanie zdobyć dodatkowe informacje na temat otaczającej nas rzeczywistości. Jako przykład firma podaje wizytę w muzeum, gdzie po najechaniu telefonem na eksponat na ekranie wyświetlą nam się dodatkowe informacje na temat prześwietlanego obiektu.
Po co Apple taka technologia? Czy rzeczywiście chodzi o kontrolę artystów narzekających często na publiczność, która zamiast bawić się do muzyki, filmuje każdy krok wykonawcy na scenie? Maciej Luśtyk, dziennikarz branżowego serwisu Fotopolis.pl, zastanawia się, czemu właściwie będzie służyć ten patent: „Pocieszający jest jedynie fakt, że skoro technologię opatentowało Apple, nie zrobi tego nikt inny, a na rynku wciąż będzie wiele urządzeń nie reagujących na system blokady. A może Apple zrobiło to prewencyjnie i schowa patent do przysłowiowej szuflady, by nikt nie mógł zabronić użytkownikom relacjonowania wydarzeń?”.
Jedną z artystek, które ostatnio nie pozwoliły się filmować na koncercie, była Adele.