– Nie chcę robić syntetycznej muzyki przez całe moje pieprzone życie – powiedziała Jackson w rozmowie ze „Spinner”. – Był taki czas, gdy mnie te dźwięki kompletnie pochłonęły, ale to już koniec. Cały gatunek jest zresztą skończony. To była moja sprawa, a dziś ten renesans popu lat 80. już mnie nudzi. Jeżeli kiedykolwiek natrafię na coś w stylu lat 80., wyjdę z siebie.

– Chcę, by następny album La Roux był bardziej ludzki, bardziej otwarty, cieplejszy. Krótki i słodki. Nie lubię płyt, które mają 14 utworów. Wolę takie, gdzie jest ich 9-10. Nie należymy do wykonawców, którzy komponują 50 piosenek, po czym wybierają na album dziesięć najlepszych. My po prostu piszemy dziesięć nagrań i każde trafia na krążek – dodała Elly.