Legendarny Afrojax – „Anarcho Porno Gran Turismo”

B(a)laski i cienie fekalnego rapu


2019.06.12

opublikował:

Legendarny Afrojax – „Anarcho Porno Gran Turismo”

Oj, ta płyta zaboli! Zwłaszcza tych najświętszych i najbardziej wrażliwych. Takiego nagromadzenia przekleństw, humoru rodem z latryny i łamania obyczajowych świętości nie było chyba do tej pory w polskiej muzyce popularnej. Na szczęście jednak nowy album Afro to nie tylko skatologiczny rap, ale przede wszystkim sporo diabelnie inteligentnych obserwacji i porównań, które Michał Hoffmann zilustrował chałupniczymi, ale zaskakująco przebojowymi bitami.

Doskonale znacie to powiedzenie, że jakiś artysta czy wykonawca „nie bierze jeńców”. Moim (nie)skromnym zdaniem, ten lubiany przez muzycznych recenzentów wytrych słowny można już wrzucić do kosza. Na swoim chuligańskim albumie „Anarcho Porno Gran Turismo” Afro przesuwa bowiem granicę tego, o czym i w jaki sposób można mówić we współczesnej muzyce. I znów, ale zdecydowanie najintensywniej w swojej karierze mówi, że nie ma świętości. Że w sztuce, muzyce, rapie można wszystko. Nie tylko iść po bandzie i nie brać jeńców, ale wręcz przebić ten mur konwenansów mocnym kopem. A dokładnie tekstami. Takimi, jak choćby fragment z „Pato Hemingway & Skato Hemingway”:

Miałaś już raka, teraz masz mnie, co gorsze powiedz?
Wypłyńmy na Frank Ocean życia, w tę noc we dwoje
Spotkajmy się w pizzeri Ciao a tutti, mała
Ciao a tutti, znaczy wszyscy wypierdalać
Zjedzmy smutne myśli o śmierci z ich kaloriami
Chcesz poczuć smak umami? Oto kutas z jajami
Sprawdź, czy się zmieszczą
Nie bądź kurwa jak z bajki, z bajki ano-Reksio
Mów do mnie, literatura piękna, kształt chmur
Jakie brać narkotyki, nie o kafelkach
Zawrzyjmy rozejm, a może przyjaźń, to chyba wyjdzie
Prawdziwych przyjaciół poznaje się w piździe
Nie odlecimy nigdzie stąd o jednym skrzydle

Mocne? No właśnie – to zależy. Od wrażliwości słuchacza i zarazem jego otwartości na artystyczną prowokację. Dlatego dla jednych „mój rap stuleja i mój skład łoniaki” bezczelnego jak nigdy Afro (cytującego tu Kaza Bałagane; zresztą „APGT” aż puchnie od świetnych cytatów w muzyce i w wersach) może być mocny, ostry, odważny i bezkompromisowy (zwłaszcza, że mamy tu jeszcze ciapatych kozojebców, czy parchatych Żydów, a także sporo o spermie i innych wydzielinach). Inni jednak odbiorą go jako żenujący, wulgarny i niedojrzały. Czyli jak w powiedzeniu – punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Proste?

Prosta, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, jest też muzyka, którą Michał „okrasił” swoje teksty – tylko z pozoru będące wytworem artysty cierpiącego na zespół Tourette’a. Posłuchajcie uważnie, o co tak naprawdę chodzi temu muzycznemu „sobieradkowi”, który jeśli już „szcza na pomnik Małego Powstańca”, to robi to po to, żeby nie tylko wstrząsnąć słuchaczem, ale zmusić go do refleksji. Afrojax jest więc na „Anarcho Porno Gran Turismo” nie tylko bezczelny, ale również szokująco precyzyjny w punktowaniu – niczym Krzysztof Głowacki swoich rywali w ringu.

Ale, ale – miało być o muzyce, bo ta – choć sprawia wrażenie prostej, a może wręcz siermiężnej, to jednak idealnie koresponduje z parodystyczno-obrazoburczą warstwą tekstową. „Nie cyzeluję niczego, utwory mają być słuchalne i nic więcej. (…) Wszystko szybko, tanio, na ślinę i plaster” – mówił Afro w wywiadzie dla „Estrady i Studia” dodając jednak, że stawiając na minimalizm swojej autorskiej, domowej produkcji zamiast barokowego przepychu świadomie zdecydował się na brzmienie być może zgrzebne, a pełnie fajnie bujających bitów. Pełnych funku i syntetycznych klawiszy.

I słowo na koniec – przyszło mi na myśl, że „Anarcho Porno Gran Turismo” powinna być sprzedawana i reklamowana słynną farmaceutyczną formułką: „Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu lub zdrowiu”. Mam bowiem wrażenie, że ten krążek mocno podzieli słuchaczy hip-hopu (i nie tylko) nad Wisłą. Bo jednych uleczy, a innym zaszkodzi. Na pewno jednak nikogo nie pozostawi obojętnym. A chyba właśnie o to chodzi nie tylko w muzyce, ale w całej sztuce.

Artur Szklarczyk / Ocena: 5/5 (dla fanów) lub 1/5 (dla oburzonych)

Tracklista:

anarcho porno gran turismo (intro)
Pato Hemingway & Skato Hemingway
zasady optyki
skit a
pamiętajcie o Adolfie
jeśli jedziesz do San Francisco
skit b
do gazu cz. 1
bieda bieda bieda
skit c
twój pusty łeb
rozmowy kulturalne o seksie i związkach
skit d
do gazu cz. 2
ostatni normalny człowiek
skit e
kto mi dał uprząż
mięczaki skrobią patykiem
skit f
do gazu cz. 3
jogurt to sperma
skit g
dobrze się różnić
wielkie pytania Szekspira (już kończę)

Polecane

Share This