Mezo: „Ponieważ nie wpisywałem się w gangsterski rap z ‚nurtu ulicy’, byłem mocno piętnowany”

Raper opowiada o tym, jak radził sobie z hejtem.


2021.06.04

opublikował:

Mezo: „Ponieważ nie wpisywałem się w gangsterski rap z ‚nurtu ulicy’, byłem mocno piętnowany”

fot. P. Tarasewicz

Kilka dni temu Mezo świętował 18. urodziny swojego debiutanckiego albumu „Mezokracja”. Na przestrzeni dwóch dekad na scenie artysta niejednokrotnie był ofiarą hejtu i kpin ze strony „prawdziwych fanów rapu”, którzy zarzucali mu uprawianie „hip-hopolo”. Jak z perspektywy czasu patrzy na to Jacek Mejer?

Zdarzało się, że przyszło na koncert kilku dresiarzy, wyzywali mnie albo rzucali kamieniami czy butelkami. Spotykałem się z hejtem, ale pochodził wyłącznie ze środowiska hiphopowego, które było strasznie zamknięte na inny punkt widzenia. Ponieważ nie wpisywałem się w gangsterski rap z „nurtu ulicy”, byłem mocno piętnowany. Znajomi raperzy zaczęli robić mi czarny PR, kłamać i wymyślać rzeczy na mój temat. Wywierano presję, aby tylko obrzydzić to, co robiłem i w jaki sposób tworzyłem muzykę. Taka mieszanka zawiści, uprzedzenia i może zazdrości. Starałem się tym nie przejmować, bo czułem się mocny ze swoim rapem i umiejętnościami z mikrofonem.

Wrzucono mnie do szuflady „hip-hopolo”, bo „Aniele” było przebojem. Ale nie uważam, by to była moja wizytówka. Nie czuję się niewolnikiem jednego przeboju. „Sacrum” czy „Ważne” były większymi hitami. Są numery na serio, a są kawałki, które należy odbierać z przymrużeniem oka. Byłem ciągle pod lupą krytyków, prasy oraz innych raperów, bezustannie krytykowany za hip-hopolo. Jednak gdy wydawałem zaangażowane kawałki o problemach i konfliktach społecznych, np. numer „Spirala nienawiści” o Poznaniu ’56, to nikt ze środowiska mnie nie chwalił. To są podwójne standardy, hejt dla hejtu. Ci, którzy słuchali moich płyt w całości, a nie tylko pojedynczych singli, wiedzą, że mam wiele do powiedzenia – przyznaje w rozmowie z Damianem Nowickim z Gazety Wyborczej raper.

Sprawdź także: Filipek o terminie powrotu do Fame MMA i szansach na płytę z Kubańczykiem

Wielu artystów hejt zniszczył, inni nauczyli sobie z nim radzić. Jaki sposób na „przetrawienie” nienawistnych opinii znalazł Mezo?

Artyści często uciekają w alkohol, używki i ogólnie hedonizm, zapominając, że to dobrze wygląda, ale strasznie wyniszcza. Też tego doświadczyłem, a skończyło się zagubieniem i rozwodem w 2011 roku. Zacząłem zastanawiać się nad swoim życiem. Odnalazłem Boga i gdy poszedłem jego ścieżką, zyskałem poczucie stabilności, pewność siebie. Priorytetem oraz bodźcem do wzięcia się w garść była także moja pierwsza córka Zuzanna. Przestałem wówczas walczyć o uznanie środowiska hiphopowego i odpuściłem sobie potrzebę bycia powszechnie akceptowanym – zdradza artysta.

Polecane

Share This