foto: Karol Makurat / Tarakum.pl
Ministerstwo Kultury pracuje nad nowym systemem ubezpieczeń społecznych dla artystów. Obecnie twórcy, którzy nie są zatrudnieni w innym zawodzie, są objęci takimi stawkami, jak przedsiębiorcy. Tymczasem praca artystyczna ma zwykle bardzo specyficzny charakter i wiąże się z nieregularnymi przychodami i wydatkami, tymczasem składki muszą być odprowadzane co miesiąc.
– Działalność artystyczna i gospodarcza są zupełnie inne. Jakkolwiek artysta może sprzedawać swoje dzieła i żyć z tego (zdarza się, że nawet dobrze), a przedsiębiorca może wytwarzać rzeczy o wysokiej wartości estetycznej, działalność przedsiębiorcy jest co do zasady nastawiona na zysk, artystyczna zaś – na stworzenie dzieła sztuki. To, że składki ubezpieczenia są takie same, jest zatem sytuacją patologiczną – zauważa na Facebooku pisarz Jacek Dehnel. Fakt iż zmiany są potrzebne, nie budzi żadnych wątpliwości. Kontrowersyjny wydaje się natomiast pomysł, by to pracownicy ministerstwa decydowali, kto zasługuje na miano bycia artystą, a kto nie. Obecnie nie wiadomo jeszcze, na jakiej podstawie i komu będzie przyznawany status artysty. Projekt jest aktualnie konsultowany z zainteresowanymi środowiskami.
Monika Maszkiewicz z uczestniczącej w konsultacjach Unii Literackiej zauważa w rozmowie z „Wyborczą”: – Wartości to kategoria nieprecyzyjna, uznaniowa, a przede wszystkim podatna na działalność ideologiczną. W tym momencie nie możemy więc wykluczyć, że o przyznaniu statusu artysty pozwalającego na płacenie niższych składek, mogą decydować czysto subiektywne kryteria, a to może doprowadzić do wypaczeń. Wśród komentatorów nie brak też głosów sugerujących, że pomysł jest formą cenzury.
