Na dogrywki zdjęć do Warszawy przyjechać musiałem na 8 rano, bo akurat tylko wtedy studio było przez godzinę wolne. Stąd te zimne, konturowe ujęcia. W sumie wyszła z tego ładna przeciwwaga dla całego teledysku, w którym jest dużo światła. Podoba mi się bezpretensjonalność opowiedzianej w nim historii. No i to niedopowiedzenie na koniec! Wszyscy tak naprawdę lubimy historie bez puent – opowiada lider Much Michał Wiraszko.