Porcys`s Guide to Pop: BEACH BOYS

Porcys.com i CGM.PL prezentują cykl: Esencjonalni wykonawcy muzyki rozrywkowej.


2009.11.07

opublikował:

Porcys`s Guide to Pop: BEACH BOYS

Miejsce:

Hawthorne / Los Angeles, California (USA).

Lata aktywności:

1961-teraz.

Kluczowe postaci i ich wkład:

Wbrew powszechnej opinii,
głoszącej że Beach Boys = Brian Wilson (choć rzeczywiście napisał on
zdecydowaną większość kompozycji i kierował zespołem w wybranym
kierunku), każdy z członków grupy miał wpływ na jego dorobek. Dennis
Wilson, perkusista, swój talent songwriterski udowodnił na Pacific Ocean Blue.
Carl Wilson oprócz tego, że pięknie śpiewał, z biegiem czasu okazał się
utalentowanym kompozytorem i producentem, między innymi niesamowitego
„Long Promised Road”. Ich kuzyn (Brian, Carl i Dennis byli braćmi) Mike
Love współodpowiada za sporą część radosnych, plażowych kawałków z
pierwszych płyt grupy (potem też próbował ciągnąć grupę w tym kierunku,
co doprowadziło do konfliktów). Bruce Johnston napisał między innymi
świetne „Disney Girls (1957)”, a wiele utworów, choć zwykle nie w
pojedynkę, wymyślił Al Jardine.

Dlaczego właśnie oni?

To pytanie jest wręcz nie na miejscu.
Bez choćby częściowej znajomości dyskografii Kalifornijczyków, ciężko
jest mieć nawet dobry gust, nie mówiąc o rozumieniu muzyki. Spójrzcie
na polskich dziennikarzy muzycznych, nadal ślepo pierdolących o
sierpniowych ideałach, którzy w życiu słyszeli tylko „Kokomo” (swoją
drogą fantastyczny utwór, choć niekoniecznie jako kawałek Beach Boys).
Ale nie mieszajmy gówna ze złotem. Styl, jaki wymyślili Beach Boys,
jest zwyczajnie źródłem esencjonalnego piękna, a ich dyskografia pewnym
studium życiowego dojrzewania. Młodość i radość życia definiują ich
piosenki o dziewczynach, plaży i samochodach; osobiste opus magnum
dokumentuje Pet Sounds(płyta tak genialna, że od jej słuchania aż boli głowa); kolejny album
to zmagania z ogromem własnego dzieła i dzieł Beatlesów, co doprowadza
do powrotu do prostszego brzmienia grupy; a nagrania z lat 70-tych to
rzeczy równie genialne, choć kompletnie inne od reszty dokonań –
wydawnictwa bardzo introwertyczne, zagubione, przepełnione marazmem i
poczuciem stagnacji. Ilość nadludzkich melodii, przepiękne rozwiązania
harmoniczne i zawarty w ich utworach pełen wachlarz emocji są dowodem
szczytów ludzkiej kreatywności muzycznej, więc naprawdę nieswojo
odpowiada się na pytanie „dlaczego oni?”.

Dziura w stogu siana:

Albumy z lat 80-tych to raczej nie są
dobre rzeczy, a „Kokomo” nadal psuje legendę w umysłach wielu słabo
zorientowanych ludzi (choć jak wspomniałem wyżej, to fantastyczny, ale
strasznie kiczowaty utwór). Poza tym parę rzeczy mogło potoczyć się
inaczej, ale wtedy nie byłoby tak ciekawie. Spory o to, kto może się
posługiwać nazwą Beach Boys, też są dość smutne.

5 esencjonalnych kawałków:

„Good Vibrations”, „God Only Knows”, „Wouldn`t It Be Nice”, „I Get Around”, „Long Promised Road”.

Opis na GG:


Najpiękniejsze wyznanie miłosne ever, czyli „God only knows what I`d be without you”.

Płyta, której wstyd nie mieć:

Pet Sounds, ale to wiecie. Today, Wild Honey, Sunflower, Surf`s Up.

Influenced by:


Beatles, Chuck Berry, Phil Spector, Four Freshmen, Hi-Lo`s.

Influence on:

Każdy, kto tworzy dobrą muzykę? Całkowicie
zmienili sposób myślenia o piosence, nadali popowi zupełnie nowego
znaczenia, wprowadzili do muzyki rozrywkowej bogate harmonie,
zaprezentowali zupełnie nowy sposób produkcji i tak dalej, i tak dalej.
Czerpali od nich w każdej dekadzie – czy to byli Beatles, Kinks i
Fleetwood Mac, czy Stereolab, Sonic Youth, i Panda Bear.

Księstwa przyległe, lenna i terytoria zamorskie:

Sunrays,
Glen Campbell, Zombies, Chicago, Mamas & The Papas, Young Rascals,
Sagittarius, Van Dyke Parks, Carpenters. Swoje solowe albumy wydali
Dennis i Brian (przede wszystkim, w tym doprowadzenie do finału epopei
pod tytułem SMiLE, o czym pisaliśmy tutaj), Carl, Mike i Bruce.

Coś jeszcze?

Dzisiaj członkowie Beach Boys występują w trzech bandach: Love wygrał w
sądzie prawa do nazwy i występuje z Johnstonem i zmieniającymi się
muzykami jako The Beach Boys Band, Jardine ze swoimi synami i muzykami
sesyjnymi z nagrań albumów (to kolejna ciekawostka, na większości
albumów Beach Boys wcale nie zagrali Beach Boys, ale wynajęci muzycy
sesyjni) jako Endless Summer Band, no a Brian występuje z 10 muzykami,
między innymi z grupy Wondermints i Jeffem Foskettem, Beach Boys
back-up singerem i gitarzystą.

Linki:

Strona oficjalna|Hasło na Wikipedii|Hasło na AMG|Klipy na YouTube

Kamil Babacz / Porcys.com

Polecane

Share This