Sokół o profesjonalizacji w polskim rapie

"Polski rap kojarzył się z brakiem jakichkolwiek prób, darciem mordy, trzymaniem mikrofonu za sitko"


2022.12.20

opublikował:

Sokół o profesjonalizacji w polskim rapie

fot. P. Tarasewicz

Jeśli będziecie się kiedyś zastanawiać, którzy polscy raperzy w największym stopniu przyczynili się do rozwoju i profesjonalizacji sceny, na pewno warto mieć na uwadze Sokoła. Raper od lat dbał o to, by „wszystko się zgadzało”, przywiązywał też dużą wagę do oprawy. Kiedy w 2015 roku na Torwarze odbywał się dwudniowy Prosto FestXVal, było to wydarzenie bezprecedensowe. Dziś podobnych imprez mamy znacznie więcej.

Jak w 2005 roku zabraliśmy w trasę WWO własnych realizatorów dźwięku oraz VJ-a, który na żywo robił nam wizualizacje (wtedy rzucane z rzutnika), to w klubach patrzyli na nas, jakby nam się delikatnie mówiąc w głowach poprzewracało – wspomina Sokół. – Polski rap kojarzył się z brakiem jakichkolwiek prób, darciem mordy, trzymaniem mikrofonu za sitko, tak że dudnił i popijaniem na scenie między kawałkami rozgazowanego browaru. Organizatorzy stawiali najgorsze odsłuchy na scenę, bo zakładali, że zostaną zalane, a mikrofony to były śmierdzące strucle na wiecznie poplątanych kablach, które raperzy wymieniali między sobą kilkukrotnie na scenie. Zaczęliśmy więc grać na systemach dousznych (dziś jest to absolutny standard, wtedy nie grał tak w polskim rapie nikt) i wozić ze sobą własne mikrofony (miałem nawet niebieski customizowany, może kiedyś wrócę do tej starej tradycji i sprawię sobie kolejny custom). Dzisiaj nikogo nie dziwi to, że zespół dba o jakość i próbuje zapewnić stabilną powtarzalność doświadczeń, wozi ze sobą całą ekipę, deski, zamawia konkretne oświetlenie i nagłośnienie na koncert. Pamiętam jednak stare czasy, jak na jakimś plakacie jako support wpisany był zespół „rider techniczny”, bo jakiś kretyn nie rozumiejący co to takiego, przekleił to z maila. Taka to była smutna rzeczywistość. Na szczęście wszystko się sprofesjonalizowało, wśród czołówki to o czym piszę, to praktycznie standard. Oczywiście są tacy, którzy mają na to wy****e, ale nie chodzi mi o to, żeby tu kogoś dyskredytować. Jasne, niektórym nie potrzeba jakości dźwięku, a i tak dają zajebisty show, umieją stworzyć super atmosferę, spoko, ale takie punkowe podejście to nie moja bajka – dodaje.

Raper zakończył w ten weekend trasę promującą „NIC”, więc pokusił się o jej krótkie podsumowanie i podziękowania dla wszystkich zaangażowanych w przedsięwzięcie. Cały post znajdziecie na fanpage’u Sokoła.

Tagi


Polecane

Share This