Ten Typ Mes o bójce z Mezo: „Wredny przeciwnik. Karabin”

Raper wraca do beefu sprzed lat.


2019.01.30

opublikował:

Ten Typ Mes o bójce z Mezo: „Wredny przeciwnik. Karabin”

fot. P. Tarasewicz

Najpierw był konflikt, potem była bójka, na końcu moja rozmowa telefoniczna zapraszająca Jacka do przybycia na plan teledysku – tak z perspektywy czasu swój beef z Mezo opisuje Ten Typ Mes. Artysta przyznaje, że konflikt zamroził się już kilka lat temu, ale zakończył dopiero przed wydaniem albumu „Rapersampler”.

W rozmowie z Mateuszem Natalim z Popkillera wraca temat beefu pomiędzy reprezentantami Warszawy i Poznania. W kawałku „Rudy Kurniawan” raper odniósł się do bójki między raperami. Mes chciał, by Mezo pojawił się w jego teledysku do utworu „Odporność”, w którym przedstawiono pogrzeb rapera. Artysta wspominał o tym już przed rokiem podczas wizyty w radiowej Czwórce.

Jacek odmówił, jego wyjaśnienia brzmiały nawet logicznie, choć nie były prawdziwe. On myślał, że to trochę na śmieszno, a to jednak miało być… świadomie na śmieszno. On miał rozpisaną scenę, gdzie miał się tylko delikatnie uśmiechnąć patrząc na moją trumnę. Myślę, że przy odpowiednim świetle, montażu, zbliżeniu, byłoby super – mówi teraz Mes.

To wredny przeciwnik. Niżsi od ciebie są najgorsi

Choć w trakcie beefu doszło do rękoczynów, żaden z artystów przez lata nie mówił o tym publicznie. – Może ze względu na to, że rozdzieliła nas ochrona, byłoby pole do spekulacji „hej, to ja wygrałem”, „hej, to się nie skończyło”. Z jakiegoś powodu znaleźliśmy w sobie wspólną stronę obserwacji tej sytuacji – komentuje Ten Typ Mes. – Postanowiliśmy wszem i wobec nie pi****lić o tej sytuacji. Tak jakoś naturalnie przez kilka lat nie wracaliśmy do tej sytuacji. Nie uczestniczyliśmy w tych samych wydarzeniach kulturalnych, myślę, że nie bez powodu, nie przecinaliśmy się też. Nie pucowaliśmy się z tego.

Jak artysta po latach wspomina pojedynek z Mezo? – To wredny przeciwnik. Niżsi od ciebie są najgorsi. To są karabiny – śmieje się Mes. – Tak czy siak uważam, że świetnie wyszło. Pod pewnymi względami to było spoko, że od słowa do słowa zaczęła się awantura, a nie na przykład czterogodzinna mijanka na korytarzu, a pod koniec jak już wszyscy są na****i, twój kolega podchodzi do jego kolegi i coś tam. Było tysiąc bardziej rozhulanych beefów, które nie zakończyły się absolutnie niczym poza pie****iem i traceniem lampy w mikrofonie, do którego się to pie****liło. A w tej sytuacji było krótko i treściwie.

Polecane

Share This