WdoWA: „Niech sobie będą rapujący youtuberzy, celebrytki i księża”

"To słabe, że marginalizujemy próby robienia rapu przez osoby, które nie są do tego uprawnione".


2022.04.06

opublikował:

WdoWA: „Niech sobie będą rapujący youtuberzy, celebrytki i księża”

fot. Maciej Kościelniak / YouTube / @wdowatv

W lutym światło dzienne ujrzał pierwszy singiel zapowiadający nowy album Wdowy „Historia jednej miłości”. Premiera piosenki „Nie zwalniaj (Randka)” zbiegła się z wybuchem wojny w Ukrainie, dlatego raperka po wydaniu singla zdecydowała się wstrzymać planowaną na jutro premierę płyty na czas bliżej nieokreślony i ograniczyć promocję materiału. Wyjątkiem jest opublikowana na łamach serwisu Red Bulla rozmowa Tomka Doksy z artystką. Raperka mówi w niej o nowym krążku, ale wspomina także czasy Szybkiego Szmalu i tego jak koledzy ze składu głosowali, czy przyjąć ją do swoich szeregów. WdoWA mówi także o tym, co uważa za zdradę w rapie.

Boli mnie zdrada ideałów. Wkurza mnie sytuacja, w której raper wyznaje przez wiele lat, jakieś wartości, buduje na nich swój fanbase, jednocześnie robiąc totalnie coś sprzecznego z tym, co mówi, oszukując swoich fanów – mówi Tomkowi Doksie.

WdoWA podkreśla jednocześnie, że jest ostatnią osobą, która zabroni rapować celebrytom czy komukolwiek innego. Artystka po prostu rozgranicza core’owych raperów i raperki od tych, którzy traktują to jako dodatkową przygodę.

Żeby było jasne – takie rzeczy nie przeszkadzają mi u osób, które są muzycznymi i marketingowymi produktami, które pojawiły się nie wiem skąd i nagle zyskały popularność. Nie mam z tym problemu. Niech sobie będą rapujący youtuberzy, celebrytki i księża. To jest mega słabe, że marginalizujemy wszelkie próby robienia rapu przez osoby, które nie są do tego uprawnione. Bo co to znaczy mieć uprawnienie do tworzenia w konwencji rap? Miałam okazję robić kawałek z legendą polskiego rapu na płytę osoby, która przez środowisko traktowana jest jak persona non grata, bo para się na co dzień inną profesją. Rozmawialiśmy przy tej okazji o tym, że jak w Stanach, gdy jakiś celebryta, znana postać, nagra rapowany kawałek i wystąpi na muzycznej gali, to muzycy, raperzy wstają i klaszczą – wszyscy po prostu kibicują. Taka osoba jest tylko kolejnym dowodem na to, jaką siłą jest ta kultura, że jest ważna, potrzebna i jako środek wyrazu najskuteczniej dociera do ludzi. U nas taki człowiek jest od razu spychany na margines. Podważana jest jego wiarygodność i to akurat nie jest fajne, bo na pewno nie powinniśmy być kulturą zamkniętą, skoro sami od zawsze czerpiemy ze wszystkich gatunków – wyjaśnia.

Polecane

Share This