fot. LaIain Macmillan
W tym roku minie 40 lat od śmierci Johna Lennona. 8 grudnia 1980 roku artysta został zastrzelony przed swoim domem na Manhattanie. Jego zabójca Mark Chapman odsiaduje dożywotni wyrok, ale zgodnie z przysługującym mu prawem raz na dwa lata stara się o zwolnienie warunkowe. Podczas tegorocznego przesłuchania, które nie przyniosło Chapmanowi upragnionej wolności, mężczyzna zdradził powód, dla którego zastrzelił Lennona, przyznając jednocześnie, że bardzo żałuje swojego czynu.
Sprawdź też: Skubas wraca odmieniony. „To moja najbardziej radosna piosenka” – mówi o nowym singlu
– Zrobiłem to dla sławy. To najgorsza krzywda, jaką można wyrządzić komuś, kto w niczym nie zawinił. On był bardzo sławny. Nie zabiłem go przez to, jaki był. Był rodzinnym człowiekiem. Był ikoną. Zastrzeliłem go, bo był bardzo sławny, a ja ogromnie pragnąłem sławy. To jedyny powód. To było bardzo samolubne – Uważam, że to najgorsza zbrodnia, jakiej można dokonać wobec kogoś, kto niczemu nie zawinił. Był niezwykle sławny. Nie zabiłem go ze względu na to, jaki był. Był rodzinnym człowiekiem. Był ikoną. Zamordowałem go, bo był bardzo, bardzo sławny, a ja bardzo, bardzo pragnąłem sławy i to jedyny powód. To było egoistyczne – powiedział Chapman.
Mężczyzna przyznał, że żałuje swojego czynu i krzywdy, jaką wyrządził Yoko Ono, żonie Lennona. Zabójca zadeklarował, że cały czas o tym myśli.
