Żurom opowiada o swoim zatrzymaniu i wskazuje winnego

Raper opublikował godzinne nagranie, w którym przedstawia kulisy ubiegłotygodniowego aresztowania.


2018.10.29

opublikował:

Żurom opowiada o swoim zatrzymaniu i wskazuje winnego

W miniony wtorek w nocy Andrzej Ż. został zatrzymany na warszawskim lotnisku tuż przed wylotem do Amsterdamu, z którego miał następnie lecieć do Stanów. Po wpłaceniu kaucji w wysokości 100 tysięcy PLN Żurom wyszedł na wolność, ale wciąż ciążą na nim zarzuty (więcej na ten temat pisaliśmy tutaj).

Teraz Żurom opublikował trwające niemal godzinę nagranie, w którym wyjaśnia kulisy aresztowania. – Nie mam pretensji do funkcjonariuszy, którzy mnie zatrzymali – deklaruje. – Jeden z nich powiedział mi nawet: „Chyba jest pan niewinny, bo tu tyle rzeczy się składa”. Za tym wszystkim stoi prokurator Woźniak i to do niego mam pretensje, a nie do tych oficerów, co mnie zatrzymywali. Oni działali na zlecenie.

Przeszukanie w obecności kamerzysty

Z lotniska Żuroma przewieziono do siedziby Centralnego Biura Śledczego. Raper relacjonuje przebieg wydarzeń, mówiąc: – Wchodząc na lotnisko, miałem klucze do mieszkania. Jako jedyny z całej grupy miałem bagaż cofnięty do ponownego prześwietlenia. Straciłem bagaż z oczu, a potem w siedzibie CBŚ okazało się, że nie mam kluczy do mieszkania.

I teraz pomyślcie, co ja przeżywam prowadząc takie sprawy od 10 lat. Myślę: „Walnęli mi klucze, nie daj Boże podrzucą mi coś do mieszkania i po prostu będę ugotowany. Załatwią mnie na parę lat, bo będą jakieś narkotyki czy inne rzeczy. Przeszukali mi bagaże i mówią: „Albo pan powie, gdzie są klucze, albo wchodzimy do mieszkania na ostro”.

Zaproponowałem, że zadzwonię do właściciela, od którego wynajmuję to mieszkanie. Pozwolono mi. Pokazałem numer, oni zadzwonili od siebie. Właściciel przyjechał do Centralnego Biura Śledczego, właściciel otworzył drzwi. I tu była pokazówka, czułem się jak przy jakichś zabójstwach. Weszło ze mną dwóch oficerów i dodatkowo kamerzysta, który wszystko kręcił. Wiedziałem, że w domu nic nie mam. Policjanci szukali, szukali i nic nie znaleźli – opowiada.

– Jedyne co znaleźli i to było moim błędem, to znaleziono jeden nabój – zdradza Żurom, wyjaśniając, że to pozostałość po wizycie na strzelnicy w towarzystwie Konrada Niewolskiego. Raper dokumentował tę wizytę w mediach społecznościowych.

Raper nie ma wątpliwości, że jego problemy są zasługą prokuratora oraz Adriana Mielcarza, który – według słów Żuroma sprzed kilku dni – jest „zabójcą dziewczynki, który by uniknąć odpowiedzialności za swoją zbrodnię, poszedł na układ z prokuraturą i innymi służbami i pomówił ponad 200 osób”. – Dlaczego moją sprawę i sprawę Mielcarza prowadzi ten sam prokurator? Przecież jest konflikt interesów – mówi. – To wszystko jest razem połączone. Dla mnie to zemsta, że podważyłem status Mielcarza jako małego świadka koronnego – stwierdza.

 

Polecane

Share This