Agnieszka Chylińska – „Forever Child”

Nadmiar bogactwa.

2016.10.08

opublikował:


Agnieszka Chylińska – „Forever Child”

Kiedy w 2009 roku Agnieszka Chylińska wydawała krążek „Modern Rocking”, już na długie tygodnie przed premierą album był najgłośniej komentowaną pozycją w Polsce. W praktyce  nie potrafił się jednak do końca obronić muzycznie, więc dziś pamiętamy go głównie z kontrowersji, jakie budził.

Tym razem artysta zdecydowała się na diametralnie inne rozwiązanie i wydała płytę „Forever Child” bez żadnej zapowiedzi. W Stanach taki zabieg staje się powoli standardem, w Polsce jest jednak sytuacją pionierską. Nie znaczy to bynajmniej, że nie mieliśmy okazji poznać wcześniej żadnej z nowych piosenek Agnieszki. W marcu 2014 artystka opublikowała klip do ballady „Kiedy przyjdziesz do mnie”, czym ponownie wywołała lawinę komentarzy. Oto bowiem po popowym, tanecznym materiale, który – według deklaracji samej artystki – miał być spełnieniem jej marzeń i uwolnieniem się od dotychczasowego wizerunku, Chylińska wróciła do epoki wczesnego O.N.A., wydając utwór silnie kojarzący się z „Kiedy powiem sobie dość”. Dziś „Kiedy przyjdziesz do mnie” zamyka „Forever Child”, ale na tyle odstaje od stylistyki całości, że należy rozpatrywać ją raczej jako utwór bonusowy.

Na „Forever Child” wraca Chylińska agresywna, ale i rozgoryczona. „Dlaczego tu zostałeś, brak mi powietrza. Nie mogę już oddychać i nie mogę przestać” – śpiewa w otwierającym płytę „Klinczu”. W „Borderline” wcale nie jest weselej, choć widać już próbę wyjścia z – nomen omen – klinczu: „Już, przebudziłam się, by żyć. Znów, spalę wszystko, spłoniesz ty”. W wywiadach towarzyszących promocji krążka artystka przyznaje, że materiał powstawał w trudnym dla jej życia prywatnego momencie. Wokalistka wykrzykuje światu pretensje, śpiewa z pasją, którą słyszeliśmy poprzednio 12 lat temu na płycie „Winna”. Pod względem wokalnym to właśnie temu krążkowi z jej wcześniejszej dyskografii najbliżej do „Forever Child”. Agnieszka odpuszcza jedynie we wspomnianej „Kiedy przyjdziesz do mnie”, singlowej „Królowej łez” i „Fajerwerku”. Te dwie piosenki spodobają się fanom „Modern Rocking”.

belka-eventimu

Chylińska stara się robić wszystko, by nie dać się zaszufladkować, stąd w warstwie muzycznej przygotowała niemałą rewolucję, stawiając tym razem przede wszystkim na wpływy rave’u czy dubstepu. Jeśli dodamy do tego nieco sweetnoise’owskie, ale i przywodzące czasy „Winnej” „Zostaw” i zamykającą album rockową balladę, otrzymamy „Chylińską w pigułce”. Sęk w tym, że upchnięcie tak różnych i często dalekich od siebie stylistyk w nieco ponadpółgodzinny album, sprawia, że zamiast zachwycać się eklektyzmem, czujemy się przytłoczeni nadmiarem bogactwa. Przy „Forever Child” Agnieszka ponownie współpracowała z Bartkiem Królikiem i Markiem Piotrowskim, którzy zapragnęli chyba zrealizować zbyt wiele pomysłów jednocześnie. Jeśli więc szukać na krążku jakiegoś spoiwa, prędzej niż w muzyce znajdziemy je w tekstach.

Nie ulega wątpliwości, że mimo sporadycznej aktywności wydawniczej Agnieszka Chylińska pozostaje jedną z najważniejszych postaci na polskiej scenie. Być może miałaby jeszcze silniejszą pozycję, gdyby sama jasno określiła, w którym miejscu chciałaby się znaleźć. Do tego musi jednak osiągnąć wewnętrzną równowagę, o którą – jak sama zapewnia – póki co intensywnie walczy.

 

Polecane

Share This