Ania Wyszkoni – „Pan i Pani”

Solowy debiut Ani Wyszkoni udowadnia, że wokalistka popularnej w naszym kraju grupy Łzy ma naprawdę dobry głos, wie co chce śpiewać i znakomicie radzi sobie w każdej stylistyce.

2009.07.29

opublikował:


Ania Wyszkoni – „Pan i Pani”

Jesteś wokalistą/-ką. Nagrywacie przebój, a potem całą płytę. Twoja grupa dociera na sam szczyt. Gracie koncerty, udzielacie wywiadów, rozdajecie autografy. Znów wchodzicie do studia, by wydać drugi krążek. I tak na okrągło. Jednych taki scenariusz męczy, co doprowadza do rozpadu grupy. Inni kombinują, jak nie dać pożreć się rutynie. Zwłaszcza wokaliści decydują się najczęściej na artystyczny „skok w bok”. Skok z korzyścią dla samych siebie, fanów jak i zespołu. O ile oczywiście zespół nie jest zazdrosny o solową karierę swego frontmana/-ki. Bywa jednak i tak, że „gwiazda” zasmakuje w solowej karierze i jednorazowy w zamierzeniu „wybryk” twórczy zaowocuje odejściem od kumpli z kapeli. Jednak w przypadku grupy Łzy mam niemal pewność, że chłopaki nie powinni się obawiać, że Ania zostawi ich samych sobie. Jak mówi wokalistka, wydanie krążka „Pan i Pani” nie oznacza końca jej współpracy z zespołem, a jedynie artystyczny przerywnik w karierze.

Przerywnik bez dwóch zdań udany i na swój sposób zaskakujący. Bo pokazujący, że wokalistka kojarzona z emocjonalnym, pop-rockowym repertuarem znakomicie radzi sobie w innym repertuarze. „Na mojej płycie znalazły się utwory, które nie pasowałyby do stylistyki Łez” – wyjaśnia Wyszkoni. Wyjątki podobno potwierdzają regułę, dlatego znalazłem na tym krążku przynajmniej jedną piosenkę, która śmiało mogłaby znaleźć się na następnej płycie Łez. Ale prócz ballady „Bukiet ze słów” pozostałe utwory to rzeczywiście coś innego, nowego. I czasem zaskakującego, bo czy wyobrażaliście sobie Anię w kowbojskim stylu? A tu proszę: „Zatrzymaj świat” i singlowe „Czy ten pan i pani” przywołują echa modnej stylistyki alt-contry. Nie brakuje tez wodewilowych klimatów, jak w okraszonych dęciakami „Nie otworzę”, czy „O tylu rzeczach”. Za taka stylistykę odpowiada tandem producentów Bogdan Kondracki i Kuba Galiński, którzy stworzyli płytę brzmieniowo praktycznie bez zarzutów. No może z wyjątkiem „Po to jestem tu” (która brzmi jak dancingowa ballada z lat 80.) oraz „Graj chłopaku graj” z nieco infantylnymi słowami. Bo reszta tekstów autorstwa Ani i Wojtka Łuszczykiewicza (Video), to naprawdę ciekawe historie o życiu i miłości. Jednak najmocniejszy moment tej udanej płyty to wyznanie wiary „Wiem że jesteś tam”, które wyszło spod ręki Ani Dąbrowskiej. Już choćby dla tego tekstu warto sięgnąć po „solówkę” wokalistki Łez.

Polecane

Share This