Dave Thompson – „Roger Waters – Człowiek Za Murem”

Marcin Bąkiewicz recenzuje biogafię muzyka Pink Floyd.

2014.05.02

opublikował:


Dave Thompson – „Roger Waters – Człowiek Za Murem”

Wydawca reklamuje książkę pisząc o niej, że to „pierwsza pełna biografia muzyka”. Faktycznie, choć na rynku nie brak mniej lub bardziej obszernych podsumowań twórczości Pink Floyd –  macierzystej formacji artysty, brakowało książki o jej samozwańczym liderze. A że Waters to postać nietuzinkowa wiedzą wszyscy ci, którzy interesują się choć trochę rockiem lub jego dziś chyba już nieco błędnie nazywaną „progresywnym” odmianą.

Autor książki, Dave Thompson, to rock`n`rollowy wyjadacz. Pisywał do wielu muzycznych mediów, napisał też ponad 100 książek, traktujących przede wszystkim o rocku i popie. Do napisania biografii Watersa podszedł dość luźno, chyba zdając sobie sprawę z tego, że większość czytelników „Człowieka Za Murem” ma na półce przynajmniej jedną (przeczytaną?) książkę o zespole, który z Watersem jest najsilniej kojarzony. Stąd też opowieść jest prowadzona dość swobodnie, o czym już na początku świadczy jej achronologiczny podział na dwie części. Pierwsza z nich zaczyna się słowami „The Wall był pierwszym solowym albumem Rogera Watersa” i rozpoczyna historię muzyka od prac nad „The Wall” po reaktywację zespołu na potrzeby koncertu Live 8 w 2005 roku, z dwudziestoparostronicowym wtrąceniem, w postaci opisu wczesnych lat życia w powojennej Wielkiej Brytanii: dzieciństwa, młodości, szkoły, pierwszych muzycznych i politycznych fascynacji, wreszcie wstąpienia na Politechnikę i planów, związanych z graniem w zespole… W tym momencie następuje przeskok do końca lat siedemdziesiątych, do przerwanej opowieści o początkach „The Wall”. Thomson ciągnie temat dalej, opisując prace nad albumem w coraz trudniejszej atmosferze ciągłego konfliktu między muzykami, koncerty, kolejny krążek – „The Final Cut” – ostatni z Watersem w składzie a potem karierę solową artysty, utarczki z kolegami, którzy postanowili kontynuować działalność pod starym, dobrze znanym publiczności szyldem, wreszcie ponowne połączenie sił podczas londyńskiego Live 8.

Waters w swojej biografii nie jest bynajmniej przedstawiany jako rycerz bez skazy, co jest niestety bolączką wielu innych muzycznych opowieści. Thompson czasem ucieka się do ironii, pisząc o nim per „Zrzędliwy Diament” i surowo, ale dość sprawiedliwie oceniając dokonania artysty. Stara się nie opowiadać za żadną ze stron konfliktu Roger – Pink Floyd, opisując meandry prawniczych utarczek i cytując stosowne wypowiedzi obu stron do muzycznej prasy. Przedstawia też Watersa z lat osiemdziesiątych, jako egocentryka, przekonanego o własnym geniuszu. Znakomitym przykładem jest opis  pierwszej solowej trasy muzyka, do której zaangażował Erica Claptona. Choć Clapton był dobrym kumplem Watersa i panowie znali się nie tylko zawodowo, ale i prywatnie, Roger widząc że publiczność zbyt głośno oklaskuje gitarowe popisy Erica, podziękował mu za współpracę i do drugiej części trasy zaangażował muzyka zdecydowanie mniej znanego – Andy`ego Fairweather Lowa.

Druga część „Człowieka Za Murem” wprowadza do opowieści bohatera drugoplanowego, ale niezwykle dla zespołu istotnego – Syda Barretta. Na początku mamy opisany w każdej biografii Pink Floyd słynny fragment o wizycie Syda w studiu Abbey Road, w którym zespół pracował nad  „Wish You Were Here”. Barrett w książce powraca wielokrotnie, zarówno jako pierwszy lider grupy jak i  człowiek który ją ukształtował a potem usunął się w cień. Bezkrólewie nie trwało długo – kolejnym liderem (choć już bez poklasku wszystkich zainteresowanych) został Waters, który początkowo cierpiał na „kompleks Syda”, z czasem stając się jednak coraz silniejszym i coraz bardziej apodyktycznym frontmanem.

{Diil}

Postać Barretta jest elementem większej całości – historii Pink Floyd, pisanej przez pryzmat bohatera biografii. Autor nie rozwodzi się szczególnie nad faktami, nie strzela datami – raczej serwuje nam ciekawostki z życia Watersa i jego zespołu. Pojawia się interesujący wątek polityczno – społeczny i rozdarcie między wystawnym życiem, na które muzyka było stać już na początku lat siedemdziesiątych, a opowiadaniem się w tekstach i wywiadach za „uciśnionymi”. Doprowadziło to choćby do zmian w garażu artysty, który w pewnym momencie aby być bardziej wiarygodnym, zamienił swojego sportowego Jaguara E-type na poczciwe Mini.

Thompson przybliża nam też relacje biznesowe na łonie zespołu (one będą szczególnie istotne w późniejszych latach, o czym wspomniałem wyżej) no i oczywiście pisze o muzyce. Analizuje teksty autorstwa Watersa, muzykę zespołu i pracę nad płytami, przy czym szczególnie dokładnie opisany jest album, który z muzyków Pink Floyd uczynił multimilionerów, czyli „The Dark Side of the Moon”. Ten fragment to prawdziwa kopania wiedzy dla floydmaniaków – od początku prac nad krążkiem, przez szczegóły pracy w studio, po jej przyjęcie na rynku i obecność na listach sprzedaży po dziś dzień (wiedzieliście, że statystycznie co czwarte brytyjskie gospodarstwo domowe posiada jedną kopię płyty, czy to na winylu, kasecie, taśmie ośmiościeżkowej czy płycie kompaktowej?).

{sklep-cgm}

Opowieść powoli zbliża się do punktu wyjścia, niczym na „The Wall”, od którego książka się zaczyna, a na którym końcówka płyty zapętla się z początkiem. Ale w książce mamy jeszcze Epilog – dzieje Watersa od Live 8 do roku 2012, wspomniane są również plany artysty związane z kolejnym solowym albumem, nad którym pracuje już od jakiegoś czasu.

„Człowieka Za Murem” czyta się szybko i przyjemnie. Wiadomo, istotny jest temat – a ten akurat jest mi bliski. Ale ważny jest też sposób narracji, tu poprowadzony lekko, może momentami nieco pompatycznie (ale w końcu tematem jest zespół, który słynął z pompatyczności niektórych ze swoich dzieł). Dzięki temu książka jest po prostu ciekawa i godna polecenia każdemu, kto chciałby dowiedzieć się czegoś więcej o życiu i twórczości „Zrzędliwego Diamentu”.

 Książkę „Roger Waters – Człowiek Za Murem” można zamówić w naszej księgarni.

Polecane

Share This