K2 – „Anatomia”

Recenzja nadesłana przez Czytelnika.

2014.06.30

opublikował:


K2 – „Anatomia”

Jakiś czas temu wspólnie z MaxFlo ogłosiliśmy konkurs na recenzję albumu „Anatomia” K2. Spośród wszystkich nadesłanych przez Was tekstów (za które bardzo dziękujemy), najbardziej przypadła nam do gustu praca, której autorem jest Andrzej Golda. Sam tekst publikujemy w ramach cyklu „Wasz.txt”.

„Góry są dla niektórych jedynym sposobem zdobywania szczytów”. Tylko co się dzieje, jeśli to szczyt o ksywie K2 zdobywa niektórych? Odkryty przez MaxFlowLab, jak to na Śląsku bywa – „wydobyty” z podziemnej Silesi Crime – Kadewua początkiem kwietnia 2014 wydał swój drugi legal „Anatomia”. Do dyspozycji dostajemy 17 tracków o nauce o budowie narządów i układów ciała człowieka. Oczywiście nie dosłownie, nie mamy tu do czynienia z prof. Tomaszem Maryckim, a z artystą przedstawiającym wewnętrzną, bardziej mentalną budowę rasy ludzkiej.

„Anatomia” to rap w stylu – jak to za starych dobrych czasów – „psycho”. W każdym razie nie mamy do czynienia z przeterminowanym, oblecianym materiałem, a z czymś czego właściwie brakowało w polskiej dyskografii. Charakterystycznymi dźwiękami są melodie i głosy jak z horroru, połączone z typowo podziemnymi grubymi bitami, to przeplatane szybszą nawijką, to z kolei bardziej śpiewną formą rapowania. Niesamowicie miło jest również usłyszeć gościnnie takie osobowości jak BU, Buka, Mati, Jukasz czy nawet Kleszcz, którzy tak samo podchwycili niesamowity klimat „Anatomii”.

{sklep-cgm}

O co chodziło Kadewua wypuszczając ten album? Głównym jego fenomenem jest wołanie autora próbującego nam otworzyć oczy na to co jest i jak jest, a my tego często nie potrafimy dostrzec. Przewijają się wątki patriotyczne, polityczne i społeczne, głównie przekazując konstruktywnie spostrzeżenia K2. Raper zachęca do patrzenia i racjonalnego oceniania naszego świata określając jego całe zło chorym filmem, „madafaking show”. Nie bez powodu swoje traki nazywa „Sceną”, są przytłaczające i nie wskazane dla depresantów, ale nie o to chodzi, by opowiadać jak tu mamy zajebiście, a o kontynuowanie głównej idei rapu, czyli mówienie i pokazywanie prawdy. Przedstawianie tego w, czym człowiek siedzi, co go otacza, jak żyje i tym właśnie K2 w kilka tygodni po premierze swego krążka wskakuje na 17 pozycję OLiS, jednocześnie hejtując na jednym z swych traków wraz z Buką rap-biznesową popelinę. Szczególnie warto polecić do odsłuchu „Scenę dramatu”, do której zresztą powstał już teledysk. Dostajemy tu emocje i wszystko inne co potrzebne, by stwierdzić, że rap nie umarł i ma się dobrze.

„Anatomia”, jej klimat, wartość, odmienne, bardziej otwarte spojrzenie, zasługują na poświęcenie naszego czasu na odsłuch. Brak w niej monotematyczności, ciągłego biadolenia o ciężkiej sytuacji, w zamian otrzymujemy wskazówki i obiektywne spostrzeżenia, które możemy mądrze wykorzystać. Krócej mówiąc – rap w najlepszym wydaniu. Między nią, a muzyką bez przekazu stoi wielka góra, góra o nazwie K2.

Polecane

Share This