Małach/Rufuz – „Ambara$”

Kontynuatorzy tradycji.

2016.04.13

opublikował:


Małach/Rufuz – „Ambara$”

Najwyrazistsi reprezentanci Ciemnej Strefy wracają z drugim albumem w Prosto Label. Już poprzedni krążek, „Oryginał”, jasno wskazywał, że zakontraktowanie duetu w tej właśnie wytwórni było dobrym wyborem. „Ambara$” tylko to potwierdza. Obaj raperzy kontynuują długą tradycję ulicznego rapu w Polsce – a więc tego podgatunku, który od zawsze był wizytówką Prosto.

Choć mamy do czynienia z MCs z rocznika 1989, ich nagrania z powodzeniem trafią do starszych wiekiem słuchaczy. Choćby z sentymentu. Dobór tematów jest tak pomyślany, by zahaczyć o wszystkie „prawilne” wątki. Mamy więc kilka scenek z warszawskich blokowisk, opowieści o tym, jak przestępcze myśli dopadają dobrych chłopaków, są też antysystemowe hymny. Do tego dochodzi kwestia warsztatu. Posłuchajcie tylko nawijki Rufuza: to, w jaki sposób rozbija wersy na szereg drobnych, poszatkowanych, nieregularnie rymujących się fraz, z miejsca kojarzy się z dawną szkołą rymowania.

Małach jest pod tym względem nowocześniejszy, a jego styl – bardziej dopracowany i dokładniejszy. Produkcja jednak, za którą jest w większości odpowiedzialny, ma w sobie coś ze starego Waco, coś z Ajrona, a coś z Siwersa. Znajdziecie tu więc dużo wyraziście pociętych sampli, mocnych, boombapowych bębnów i mięsistych basów. „Blok 2” czy „Agresja miejska” to muzyka, która młodszym słuchaczom może się wydawać zupełnie archaiczna i obca. A przecież to rzeczy, które półtorej dekady temu – gdy zza Oceanu docierały numery w rodzaju „No Retreat” Dilated Peoples czy „Keep It Thoro” Prodigy’ego – leciałyby w głośnikach każdej hip-hopowej głowy.

Podkłady są bodaj największą wartością „Ambarasu”. Zagrane na chwytliwych motywach, nie pozostawiają wątpliwości co do swojego koncertowego potencjału. Następujące po sobie „Butlipan” i „Streetholix” to już wystarczająco duża dawka przebojowości. Słychać też, że Małach zadłuża się w latach 90. świadomie. Gdy trzeba, potrafi skorzystać z bardziej współczesnych zabiegów: „Przyziemne sprawy” i „Zegar” bujają już nieco inaczej ze względu na dobór perkusji (choć w „Zegarze” ton sentymentalny odzywa się chyba najmocniej za sprawą motywu fortepianowego), a syntetyczny podkład w „Tripie”, jeśli już opowiada o jakiejś podróży, to bardziej tej cyberprzestrzennej.

„Ambara$” zostawia z dobrym wrażeniem, ale też kilkoma wątpliwościami. Po pierwsze, materiał mógłby być trochę krótszy. Po drugie, choć Małach i Rufuz wyróżniają się na tle sceny ulicznej, odnoszę wrażenie, że nadal sporo im brakuje do pierwszej ligi. Szczególnie temu drugiemu, który rymuje wprawdzie w stylu starym, ale czy dobrym? Miałbym wątpliwości. To, co jeden nazwie „oldskulem”, inny określi „kwadratową techniką”, „ograniczoną wszechstronnością” lub „brakiem dyscypliny’. Może więc zamiast porównywać ten duet do kolegów z Ciemnej Strefy, najwyższa pora równać do najlepszych? Przykład Oskara z Problemu pokazuje, że formuła tego typu rapu jest daleka od wyczerpania.

 

Polecane

Share This