Massive Attack – „Ritual Spirit”

Mistrzowie i uczniowie.

2016.02.08

opublikował:


Massive Attack – „Ritual Spirit”

Wszystko zaczęło się od iPhone’owej aplikacji Fantom, którą Massive Attack wypuścili w drugiej połowie stycznia. Program pozwala na remiksowanie aktualnie słuchanych przez nas piosenek i dostosowywanie ich do otoczenia: dźwięków z zewnątrz, ruchu, pory dnia i bicia serca. Do aplikacji dołączone były fragmenty czterech nagrań brytyjskiego duetu. Już po kilku dniach były one dostępne w pełnych wersjach na EP „Ritual Spirit”.

Czy dla zagubionych dzieci trip-hopu może być coś wspanialszego niż nowe utwory klasyków gatunku – nawet jeśli to tylko siedemnaście minut muzyki? Tak, choćby wieść o tym, że po raz kolejny połączyli siły ci, którzy przed laty definiowali brzmienie bristolskiej sceny. Choć Massive Attack i Tricky spotykają się w zaledwie jednym utworze, to i tak dużo, zważywszy na fakt, że po raz ostatni słyszeliśmy ich razem ponad dwadzieścia lat temu, na kultowym „Protection”.

Informacja o wspólnym nagraniu tria imponuje więc, ale przede wszystkim na papierze. Samo „Take It There” najciekawsze jest we fragmentach, gdy nie słyszymy Tricky’ego. Ten groteskowy, przerażający jak horrory klasy B wokal zwyczajnie nie daje rady. Na ponurym, fortepianowym podkładzie o wiele lepiej radzi sobie 3D ze swoim nonszalancką manierą. A jeszcze lepiej brzmi druga część numeru, gdy zostajemy z samymi instrumentami grającymi trochę na modłę „Hail To The Thief” Radiohead.

Lepsze wrażenie pozostawiają pozostałe trzy utwory. Szczególnie intrygować mogła kooperacja z Young Fathers, która sprawiała wrażenie spotkania mistrzów z uczniami. Obłąkane, szamańskie wokale w „Voodoo In My Blood” mają wsparcie w tykającej, nerwowej sekcji perkusyjnej oraz powracających co rusz, narastających riffach gitarowych. Plemienne bębny wsparte rozmytą gitarą pojawiają się też w nagraniu tytułowym, ale tu cały klimat robią delikatne, falsetowe wokale Azekela, wschodzącej gwiazdy eksperymentalnego soulu z Wysp.

Moim osobistym faworytem jest jednak „Dead Editors”, pełne pasji i społecznego zacięcia nagranie z Rootsem Manuvą za mikrofonem. Jeśli zachwycaliście się ubiegłorocznym krążkiem Anglika, „Bleeds”, ten numer powinien być waszą pozycją obowiązkową. Manuva rozpoczyna od nastrojowego zawodzenia, ale już później wchodzi w gęsty, precyzyjny rap poprowadzony niskim głosem. Pulsujący podkład sprawia wrażenie minimalistycznego, ale jeśli się wsłuchać, w ten współczesny UK garage wepchnięte jest dużo więcej niż tylko blipy w refrenie – wsłuchajcie się choćby tylko w kobiece nucenie w tle.

„Ritual Spirit” sygnalizuje kilka kierunków, które mogą obrać Massive Attack na zapowiadanym na ten rok długogrającym krążku. Czy jednak zdecydują się na którykolwiek z nich, trudno powiedzieć. Producentem tej EP-ki jest 3D; wkrótce powinien pojawić się kolejny mini-album z kompozycjami Daddy’ego G. Wtedy się okaże, do jakiego stopnia te cztery nagrania są autorską wariacją jednego z członków MA, a do jakiego stopnia wspólną wizją duetu.

Polecane

Share This