Miuosh – „Piąta Strona Świata”

Śląsk budzi się z letargu

2011.05.16

opublikował:


Miuosh – „Piąta Strona Świata”

Świat jest zabawnie skonstruowany. Czekając na coś przez długie miesiące, ostatecznie możemy poczuć się zawiedzeni. I odwrotnie. Nie spodziewając się niczego dobrego, możliwe, że zostaniemy pozytywnie zaskoczeni. Tak pokrótce wyglądają ostatnimi czasy premiery w polskim rapie. Murowani faworyci stają się outsiderami, i na odwrót. Długo zapowiadane come backi zawodzą – odgrzewane kotlety już nie smakują. Nowe twarze debiutując: albo startują z podium, albo są od razu skazane na niepowodzenie. A co najzabawniejsze, mimo że rapu w mediach jest jak na lekarstwo, to właśnie hip hop panuje na OLiSie. Pośród tej groteski, co jakiś czas znienacka ukazuje się rewelacyjna płyta. Mieliśmy już „Światła Miasta”, „Muzykę Klasyczną”, „Kinematografię”, „Eternie”, „Tabasko”, „S.P.O.R.T.” oraz wiele innych, świetnych płyt. W tym roku zdecydowanie mamy „Piątą Stronę Świata” Miuosha.

Niestety, media branżowe przegapiły premierę trzeciej, solowej płyty katowickiego rapera Miuosha. Wolały w tym samym czasie rozpisywać się o przehype`owanym krążku Mesa czy fryzurze Zeusa. A szkoda, bo gdyby jutro w kalendarzu pojawiła się kartka z datą „31 grudnia”, to tytuł najlepszej płyty w 2011 roku trafiłby bezdyskusyjnie do Miuosha. W końcu Śląsk, czyli tytułowa „Piąta Strona Świata”, obudził się z kilkuletniej śpiączki i powoli wraca do czasów, gdy jeszcze mógł równać się z obecnie niedoścignioną warszawską sceną.

Choć to młodszym słuchaczom wyda się nieprawdopodobne, ale kiedyś – jeszcze za czasów, gdy cukier i benzyna niewiele miały wspólnego z pięciozłotówką – śląscy raperzy szli łeb w łeb ze swoimi kolegami z Poznania i Warszawy. Przemilczeć zawiść, animozje i zwyczajny pech, jaki pogrążył południową scenę w letargu, nie sposób. Śląsk to cmentarz talentów. Wystarczy wyobrazić sobie, jak dobra byłaby druga płyta HST, gdyby ten najpierw był w stanie ją nagrać…? Ale o tym, mam nadzieję, jeszcze kiedyś się przekonamy. Póki co, mamy GrubSona, Skorupa, Miuosha i paru innych, którzy nastawiają pozytywnie, co do przyszłości śląskiego rapu. A na tym Śląsku, nie jest tak źle, jak to przedstawia Miuosh na swojej płycie…

Płycie wyprodukowanej w sposób rewelacyjny – trudno o tym nie wspomnieć, słuchając szesnastu równych utworów zawartych na „Piątej Stronie Świata”. W podkładach słychać doświadczenie Bob Aira oraz wyobraźnię Emdeka. Mnóstwo barwnych sampli porozrzucanych po kawałkach niczym puzzle, stworzyło niezapomniany, wprost fenomenalny klimat albumu. Aby była jasność; na tej płycie nie ma słabych kawałków, zapychaczy czy niepotrzebnych skitów. Mamy 16 utworów, z których każdy równie dobrze mógłby być singlem. Rozpoczynając od tytułowej „Piątej Strony Świata” z zapożyczonym fragmentem wokalu Jana Skrzeka, śląskiego bluesmana, po drapieżnym „Pluję na to” z gościnnym udziałem Onara i Młodego, czy wzruszającym „Ta ziemia” z ciekawym, samplowanym motywem. Strona muzyczna to coś niewiarygodnego.

Z kolei warstwa tekstowa krążka, mimo, że nieco monotonna i już oklepana, nie ustępuje w niczym pozostałym mainstreamowym wydawnictwom. Oprócz problematyki rodzinnych stron rapera, teksty ukazują także progres, jaki zaliczył artysta od premiery „Pogrzebu”. Trafne spostrzeżenia nawinięte oryginalnym flow, mają odzwierciedlenie w starannie dobieranych wersach. Bez moralizatorstwa, naiwnych przemyśleń czy zbędnego patosu; za to szczerze o ludziach i muzyce. Gościnnych zwrotek na albumie jest parę, jednak gospodarz gra tu pierwsze skrzypce, i ostatnią rzeczą na „Piątej Stronie Świata”, jaka powinna Cię zachęcić do sprawdzenia albumu, to lista gości.

Ktoś kiedyś powiedział, że Śląsk to miejsce, gdzie zacierają się granice, a historia bawi się ludźmi i narodami. Na „Piątej Stronie Świata” słychać to wyraźnie. Na koniec pozostaje pytanie, czy słuchacze z różnych, polskich miast, docenią „lokalny” album Miuosha? Mam nadzieję, że tak. Zasłużona, maksymalna ocena.

Tagi


Polecane

Share This