Miuosh x Onar – „Nowe światło”

Dobrzy wujkowie rapu.

2013.10.26

opublikował:


Miuosh x Onar – „Nowe światło”

Niedaleko jest od nowej ziemi do nowego światła. Zarówno W.E.N.A., jak i Miuosh z Onarem nagrali albumy pełne dobrej energii, motywujące, świadczące o ustabilizowanej pozycji autorów. Oba krążki dowodzą też, że muzyka powstała z pozytywnych pobudek ma swoje granice i skazana jest co najwyżej na poprawność. Krążków wybitnych należy szukać na drugim biegunie – tam gdzie muzykiem miota niepewność, strach i ból.

Tych emocji brakuje na „Nowym świetle”. Zamiast tego otrzymaliśmy album raperów, którzy szczycą się swoim stażem, pozycją na scenie oraz zdroworozsądkowym podejściem do życia i próbują tymi stabilnymi, wyważonymi poglądami zarazić słuchacza. Tyle że tenże słuchacz, nim zdąży zachwycić się doświadczeniem gospodarzy, uśnie z nudów lub odkryje banały i schematy, kryjące się w wersach. Genialnych obserwacji nikt chyba nie oczekiwał, ale nadzieję na dopracowane pomysły można było już żywić. Tymczasem materiał brzmi, jakby był pisany na kolanie, a Onar i Miuosh chcieli za wszelką cenę dociągnąć sesję nagraniową do końca. To rap, w którym szczytem ambicji jest porównanie się do złodzieja, który kradnie czas odbiorcy, lub kosmopolity, przekraczającego wszelkie granice. Metaforyka? Oddajmy głos Onarowi: „jestem jak samotne drzewo pośrodku podwórka / wydaję słodkie owoce tylko wtedy, kiedy impuls mam”. Koncepty? „Jest wysoko” z podniebnymi nawiązaniami to niewykorzystany potencjał; sam podczas odsłuchu utworu miałem, jak sądzę, kilka lepszych pomysłów na rozwinięcie tego wątku. Przesłanie do świata? „Nieważne, skąd jesteś, skąd w płucach masz powietrze / Jedno jest najważniejsze, po prostu, że jesteś”. I w takim samym tonie można by mówić o rapie obu panów. Jak wyglądają ich wersy? Po prostu wyglądają.

{reklama-hh}

Słucha się tego z bolesną i przykrą obojętnością, bo i sami raperzy nie robią niczego, by zatuszować zwykłe lenistwo. Zarówno Onar, jak i Miuosh siedzą na bitach całkiem nieźle, szczególnie u tego drugiego może się podobać płynność i pewność. Warszawski MC z kolei wyraźnie gubi się na wolniejszych podkładach; tego typu bity uwypuklają jednak jego poważną, ciągnącą się od lat wadę – nieumiejętność kontrolowania oddechu, zadyszka, którą ten raper łapie. Na ogół nie lubimy, gdy wersy są klejone, ale akurat w przypadku Onara takie rozwiązanie jest być może jedynym sensownym – to po prostu mniejsze zło.

Szkoda, że tak bezbarwny, do bólu zachowawczy rap trafił na bardzo dobre, bujające podkłady. „Jest wysoko” Młodego GRO to czysty przebój i aż dziw, że ten podkład nie wyszedł spod ręki Bob Aira; podobnie jest zresztą z „Fejmhejter”. Hitowe zacięcie jest umiejętnie przeplatane z nastrojowymi podkładami, gdzie mamy i miejsce na szczyptę elektroniki, i na przestronne, miękkie brzmienia, i trochę klasycznych elementów. Jakkolwiek, powtórzmy, zwrotki nie porywają, to trzeba oddać sprawiedliwość i zaznaczyć, że przynajmniej w kwestii refrenów lekcje zostały odrobione – takie „Światło”, chociaż nie jest utrzymane w turbo szybkim tempie, powinno robić furorę na koncertach, właśnie dzięki fantastycznemu refrenowi. Inna sprawa to praca DJ-ów – to nie tylko klasyczne cuty, ale też dużo udanych, niekonwencjonalnie wprowadzonych skreczów. Rzadko się zdarza, by robota przy talerzach tak zwracała uwagę. Za to duży plus.

„Inne albumy zostawmy, ten jest dobry”, rapuje Onar w „W odpowiednim miejscu”. Rzeczywiście, „Nowe światło” to krążek dobry – ale niestety, tylko i aż. Na pewno nie na tyle udany, by do końca roku zapomnieć o innych albumach. „Nowe światło” świeci światłem odbitym w stosunku do ostatnich solówek Onara i Miuosha. Jeśli gdzieś szukać najwyższych form tych raperów, to właśnie na „Przemytniku emocji” i „Prosto przed siebie”.

Polecane

Share This