Natalia Nykiel – „Origo” (recenzja)

Mocny cios z zaskoczenia.

2019.11.15

opublikował:


Natalia Nykiel – „Origo” (recenzja)

fot. mat. pras.

Tylko pięć utworów, ale za to jakich! Wydana z zaskoczenia epka „Origo” to pierwsze w karierze Natalii Nykiel wydawnictwo, które ukazuje się na rynku międzynarodowym. I tak, jak nie jestem w stanie przewidzieć, czy świat zachwyci się tymi mocnymi, porywającymi i przebojowymi kompozycjami z produkcyjnym znakiem jakości Michała Foxa Króla, to jestem pewien, że kiedy Natalia włączy je do swojego repertuaru, to na jej koncertach zapłonie niejeden parkiet!

Muszę się przyznać, że mam z Natalią spory problem. A polega na tym, że… nie mogę uwierzyć, że ta dziewczyna skończyła zaledwie 24 lata! I w tak młodym wieku nie tylko ma na koncie dwie świetne płyty („Lupus Electro” i „Discordia”), ale dosłownie rządzi i trzęsie polską sceną muzyczną, wyznacza trendy, a fanów tak sobie owinęła wokół palca (to nie zarzut!), że… tańczą, jak im zagra. I zaśpiewa. Oczywiście na koncertach. A te są niemal dziełem sztuki estradowej. Kto był na choćby jednym występie wokalistki z Mrągowa wie, że swoimi multimedialnymi widowiskami nie bierze ona jeńców. Być może niedługo w podobny sposób podbije również serca międzynarodowej widowni. A pierwszym krokiem na drodze do światowej sławy ma być wydana właśnie zupełnie z zaskoczenia, bo bez promocyjnego, premierowego singla, znakomita epka „Origo”.

Jak mówi sama artystka, ten emocjonalny minialbum ten jest ważnym krokiem w jej dyskografii. „Origo” to zapis wewnętrznych przemian dziewczyny, która wyrusza w podróż do swoich korzeni. I robi to z wielkim rozmachem, dosłownie na pełnej petardzie – swoim tempem oraz brzmieniem nowe utwory Nykiel wręcz zapierają dech w piersiach. Nie bójmy się tego powiedzieć na głos i wyraźnie – „Origo” to produkcja na absolutnym światowym poziomie – część nagrań odbyła się w Electric Feel Studios w Kaliforni, gdzie swoją najnowszą płytę zarejestrował m.in. Post Malone, a ostatnie hity nagrywała RosalÍa. Z kolei za mastering odpowiadał laureat Grammy – Lewis Hopkin ze studia Stardelta w Wielkiej Brytanii. Być może właśnie dlatego, kiedy słucham po raz kolejny tych premierowych nagrań Natalii, w mojej głowie wyświetlają mi się takie nazwiska, jak: Iggy Azalea, Rita Ora, Dua Lipa, czy Tove Lo. Oczywiście nie chodzi tu o podobieństwa stylistyczne – bo przecież muzyka Natalii Nykiel ciąży raczej w kierunku klubowego grania i electro-popu, ale o wokalną klasę i mistrzowskie brzmienie, które jest zasługą równie międzynarodowego składu.

Artystka przyzwyczaiła nas do starannego doboru współpracowników przy tworzeniu swoich płyt, jednak tym razem lista nazwisk pojawiających się na odwrocie płyty jest naprawdę imponująca. Twórcami nowych utworów są tacy międzynarodowi artyści, jak Stevie Aiello (kierownik muzyczny emo-rockowego zespołu Thirty Seconds To Mars, kompozytor m.in. utworów „Dangerous Night” i „Hait To The Victor”), czy brytyjskie objawienie muzyki soul – Daley, który współpracował wcześniej m.in. z Pharrellem Williamsem i ma na koncie gwiazdorskie duety z Jessie J, Gorillaz i Jill Scott. Teraz 30-letni muzyk przygotował dla Natalii utwór „Find Me” – chyba najbardziej „piosenkowy” w tym napakowanym energią i tanecznymi bitami zestawie.

Pozostałe cztery kompozycje to już zdecydowanie bardziej taneczne utwory „napakowane” po brzegi bitami z okolic electro, house’u, a może nawet… techno trance’u – oczywiście w bardziej popowym, komercyjnym wydaniu. Ale to nie zarzut, ale komplement. I choć wyraźnie słychać, że w tym rozmachu bliżej dziś Natalii do Bassa Astrala niż – powiedzmy – Xxanaxx czy The Dumplings, to jednak frajdę z jej nowej płytki będą mieć wszyscy miłośnicy dobrej, tanecznej elektroniki. Zwłaszcza w tak porywającym wykonaniu, jak w – zaśpiewanym po hiszpańsku – „Quya”. Z kolei w pierwszej części „Wanna Go Back” słyszymy na przykład balearic beats i jest to absolutny strzał w dziesiątkę. Podobnie zresztą, jak użycie fragmentu utworu „Careful” amerykańskiej grupy Paramore w ostającym nieco od całości, jakby electro-punkowym „Volcano”, który będzie singlem z tej epki.

Ale skoro tyle mówimy o skoku Natalii na światową sławę (czego jej życzę z całego serca), to dla mnie prywatnie największe szanse na „zamieszanie” na innych muzycznych rynkach ma utwór „I’m Not For You” – nagrany z udziałem folkowego Rodzinnego Zespołu Śpiewaczego z Rakowicz. Tym bardziej, że mamy tu do czynienia z umiejętną adaptacją muzyki korzeni na potrzeby brzmień elektro, a nie przaśnym ubijaniem masła w rytm folko-polo. Choć jestem w stanie założyć się o dużą kasę, że gdyby Natalia wystartowała z tym utworem w konkursie Eurowizji, to wygrałaby go w cuglach.

PS. Ukazujące się na rynku międzynarodowym „Origo” w Polsce ma swoją specjalną edycję fizyczną, która ukazała się w limitowanym nakładzie tysiąca pięciuset egzemplarzy i jest dostępna wyłącznie w salonach Empik i na empik.com. Uwaga – każdy fizyczny egzemplarz został odręcznie podpisany przez Natalię.

Artur Szklarczyk

Ocena: 4,5/5

Tracklista:

1. Quya
2. Volcano
3. Find Me ft. Daley
4. Wanna Go Back
5. I’m Not For You ft. Rodzinny Zespół Śpiewaczy z Rakowicz

Polecane

Share This