THE BLACK EYED PEAS – „The E.N.D.”

Future-pop najlepiej określa to co znajdziecie na najnowszym krążku The Black Eyed Peas.

2009.06.17

opublikował:


THE BLACK EYED PEAS – „The E.N.D.”

W sensacyjnie różnym od swoich poprzednich dokonań, ale zarazem porażająco przebojowym, future-popowym stylu wracają do gry Czarnookie Fasolki. Nie wiem, jaka myśl przyświecała podczas nagrywaniu nowego materiału will.i.am`owi, liderowi kapeli i głównemu autorowi „The E.N.D”, ale trzeba przyznać, że zawartość piątego krążka tej hiphopowej niegdyś, a do niedawna neo-funkowej kapeli zmieniła się wręcz nie do poznania.

Słuchając nieprzyzwoicie chwytliwych, wpadających w ucho już po pierwszym wysłuchaniu utworów „Rock That Body” czy Meet The Halfway” można odnieść wrażenie, że BEP wręcz… zwariowali i zagrali bardzo ostro, va banque. Wrażenie to mylne, bo przecież większość fanów, którzy zachwycali się ich poprzednimi płytami „Elephunk” (2003) i „Monkey Business” (2005), już dawno wyrosła z takiej muzyki. Pytanie tylko, czy nowe, „cyfrowe” pokolenie słuchaczy zachwycających się hitami Lady GaGi (bo najwyraźniej to do nich jest adresowany nowy krążek) „kupi” nowe wcielenie Fergie (ciemnowłosej tym razem) i spółki?

Popularność na listach przebojów odważnie wybranego na pierwszy singiel, miejscami arytmicznego i rozbuchanego stylistycznie „Boom Boom Pow” wskazuje na to, że misja odświeżenia stylu przez Fasolki powiodła się wyjątkowo dobrze. Nic dziwnego. Ten futurystyczny, taneczny pop nie tylko doskonale nadaje się do zabawy, ale takich parkietowych bangerów, jak „Imma Be” w stylu Missy Elliott, „Missing You”, czy wreszcie klubowego „Party All The Time”, po prostu znakomicie się się słucha. I to pomimo auto tune`a, którym Kanye West zachłysnął się na swojej ostatniej płycie, a którego will.i.am używa odważniej, ale też celniej.

Coraz lepiej, a na pewno nieco inaczej i w bardziej zróżnicowany sposób śpiewa też Fergie, czego najlepszym przykładem jest „I Gotta Feeling”, czy popisowy, pełen energii „Meet The Halfway”.

Wszystko dokładnie jak w tytule tego znakomitego krążka, który wcale nie zapowiada końca kariery The Black Eyed Peas, ale rozwija się jako „The Energy Never Dies”.

Od nas piątką, za odwagę, otwarte umysły i śmiałe eksperymentowanie z dźwiękiem!

Polecane

Share This