– W Stanach Zjednoczonych ludzie wiedzieli, kim byłam, zanim sprzedałam jakąkolwiek płytę – powiedziała artystka na łamach „Daily Star”. – Zawsze czułam się tu jak u siebie w domu. Z drugiej strony nigdy nie przeżywałam wszystkich swoich doświadczeń – czasami potrzebna jest ściana, dzięki której pewne uczucia cię omijają. Gdybym się tym przejmowała, chyba bym się rozkleiła lub zostałabym wielkim dupkiem.
Przypomnijmy, że na początku roku ukazał się drugi krążek Adele, „21”.