Jesień w polskim hip-hopie: na co warto czekać?

Albumy, których nie możecie przegapić.


2015.09.11

opublikował:

Jesień w polskim hip-hopie: na co warto czekać?

Kuba Knap – „Ludzie mówią różne rzeczy” (18 września)

Wszystko wskazuje na to, że to będzie udana końcówka bardzo dobrego roku w katalogu Alkopoligamii. Po płycie Albo Inaczej oraz legalach Zetenwupe i Leha przychodzi pora na drugi album Kuby Knapa. Ubiegłoroczne „Lecę, chwila, spadam” powinno być wystarczającym powodem, by sprawdzić „Ludzie mówią różne rzeczy”. Wystarczającym, ale nie jedynym, bo zarówno informacja prasowa, jak i dotychczasowe single – od funkowego nagrania tytułowego, przez nowojorski „Jak się to robi” , po teksańskie „Daj mi buzi”  – pozwalają oczekiwać płyty równie mocnej i spójnej, co debiut. Szczególnie zachwyca ostatnia z wymienionych piosenek, świetnie zaaranżowana, przywracająca do łask rzadko spotykane, niedzisiejsze, ostre jak brzytwa hi-haty. Syndrom drugiego albumu? Nic na to nie wskazuje. My póki co przypominamy „Lecę…”:

O.S.T.R./ Jeżozwierz/ Soulpete – „Growbox” (25 września)


Niby od lat nic się nie zmienia i Ostry pozostaje na scenie niezmiennie aktywny, ale dopiero w ostatnich miesiącach udało mu się wpuścić trochę świeżego powietrza do własnej twórczości. Współpraca z Killing Skills pozwoliła mu rozwinąć jego producenckie horyzonty, zaś współpraca z młodszymi kolegami po fachu – nabrać młodzieńczego wigoru i znaleźć ujście dla swojego pracoholizmu. Gdy wydawało się, że ostatecznie lepiej czuje się w roli beatmakera, wydał album z Marco Polo, gdzie dał znać o sobie jego raperski głód. „Growbox” to druga płyta łodzianina w tym roku – wydaną w lutym „Podróż zwaną życiem” już teraz można określić jedną z lepszych pozycji ostatnich miesięcy. Tam występował jako praktycznie solista (z producencką pomocą Holendrów z KS), na planowanym na koniec września krążku z Jeżem i Soulpete’em będzie jedynie częścią bardzo intrygującego składu. Oto będzie dzielić mikrofon z MC, którego korzeni trzeba szukać na warszawskich ulicach, ale horyzontów i inspiracji – w nowojorskim podziemiu, na albumach takich ludzi jak Sean Price czy Ill Bill. Produkcja to w całości dzieło Soulpete’a, jednej z najjaśniejszych postaci polskiej sceny obecnego i ubiegłego roku. Nie wiecie, czego się spodziewać? To posłuchajcie choćby ubiegłorocznego „Soulraw”:

Zeus – „Jest super” (9 października)



Polski Macklemore? Ksywkę amerykańskiego rapera odmienia się w kontekście łódzkiego rapera od kilku miesięcy, przynajmniej od wydanego z okazji Dnia Dziecka „Będziemy dziećmi”, gdzie pod płaszczem epickiego, wygranego na dęciakach i klawiszach, a jednocześnie bardzo sympatycznego i lekkiego utworu Zeus przemyca kilka ważnych zdań. „Zgłupiej”  jeszcze wyraźniej filtruje z melodiami przeciętnego Kowalskiego, choć tym razem chyba granica dobrego smaku została przekroczona i wszystkie imponujące wysiłki gospodarza w zwrotkach momentalnie odchodzą w niepamięć, gdy pojawia się zły, obciachowy refren Justyny Kuśmierczyk. Czy jednak z powodu tego jednego hooku jest sens przekreślać „Jest super”? W żadnym wypadku. Intrygująco brzmi informacja o braku sampli, z których zrezygnowano na rzecz zagranego, eklektycznego brzmienia. Sam Zeus brzmi natomiast tak, jakby wspiął się na wyżyny swoich technicznych możliwości i sięgnął tego poziomu, gdzie rymować można a capella, a flow i tak będzie hulało.

Te-Tris (na zdjęciu) – „Definitywnie” (23 października)



Kolejny album o wygrywaniu życia? Dopóki ma płynąć tak jak „ZPRDL”  – czemu nie? Te-Tris dobrze czuje tego typu podkłady: frywolne, zwiewne, pulsujące syntezatorami lat 80. Choć oczywiście najlepiej byłoby sobie życzyć, aby album nie zamykał się tylko w obrazie zadowolonego z siebie 34-latka, który kieruje się w życiu hasłem „work hard, play hard”. Cóż, zobaczymy. Kilku rzeczy możemy być pewni. Po pierwsze, dyspozycji gospodarza, bo Te-Tris to ambitny gość, którego nieustannie szlifowany warsztat stoi – i całe szczęście – w sprzeczności z niektórymi deklaracjami o nasyceniu. Po drugie, spójnej, dopracowanej warstwy muzycznej, bo to dzieło dwóch osób, samego Teta i Sir Micha. Po trzecie, raczej ewolucji niż rewolucji, bo jak głosi informacja prasowa, „Definitywnie” będzie powrotem do pierwszych wydawnictw rapera z Siemiatycz, ale co do muzyki, już teraz można podejrzewać, że daleko jej będzie do anachroniczności.

JWP, Łona i Webber, Włodi i DJ B, czyli płyty „zaplanowane na jesień”



Ostatnią pozycję w naszym przeglądzie przeznaczamy na krążki, które najprawdopodobniej trafią na rynek w najbliższych miesiącach, lecz póki co nie mają jeszcze oficjalnej daty premiery. Albumy JWP oraz Włodiego i DJ B mają już swoje tytuły: odpowiednio „Sequel” i „Wszystkie drogi prowadzą do dymu”. Ta pierwsza płyta doczekała się nawet wydanego przed kilkoma dniami singla z gościnnym udziałem nieżyjącego już Seana Price’a , a jak wynika z wywiadów, premiery całości możemy się spodziewać w połowie października. Co do Włodiego, znamy tylko tytuł utworu promującego – „Widmo” – i krótki fragment  samej piosenki. Co do Łony i Webbera, to jak wynika z najnowszych informacji, płyta powstaje, czego dowodem niech będzie TEN  filmik z Instagrama.

Polecane

Share This