W rozmowie z MTV wokalistka zdradziła, że początkowo nie wyraziła zgody na realizację drugiej części „Love…”.
– Na początku byłam temu kompletnie przeciwna. Byłam przekonana, że nie przebijemy oryginału, więc jaki jest sens to robić? – tłumaczy stacji Ri. – Pewnego razu usłyszałam jednak kompletnie nagą wersję, z samym fortepianem… Pokochałam ją z miejsca. Zarejestrowaliśmy ją, po czym przystąpiliśmy do nagrywania kolejnej wersji, z perkusją. Później dołożyliśmy jeszcze wokale Eminema. Całość wyszła naprawdę dobrze.