fot. Jack Whitefield
Sam Fender, autor bardzo dobrze przyjętej ubiegłorocznej płyty „Seventeen Going Under”, odwołał zaplanowane na ten miesiąc koncerty w Stanach Zjednoczonych. Artysta przyznał, że nie jest w najlepszej formie i zamiast koncertować chce się skupić na swoim zdrowiu psychicznym.
– Popieranie dyskusji na temat zdrowia psychicznego i pisanie o tym piosenek w sytuacji, w której sam je zaniedbuję, wydaje mi się całkowitą hipokryzją z mojej strony. Od ponad roku zaniedbywałem siebie i nie zajmowałem się sprawami, które głęboko mnie dotknęły. Nie można pracować nad sobą, będąc w trasie, a pozorowanie szczęścia i dobrego samopoczucia dla dobra interesów jest wycieńczające – napisał w oficjalnym oświadczeniu Fender.
Muzyk przyznał, że pęka mu serce, kiedy musi powiadomić fanów, że zaplanowane koncerty się nie odbędą. Sam podkreśla jednak, że nie chce wychodzić na scenę w sytuacji, w której nie jest w stanie dać z siebie 100%, ponieważ jego fani zasługują na to, by dawał z siebie wszystko. Niestety, będąc w takiej kondycji, w jakiej jest obecnie, Fender po prostu nie może zapewnić widzom koncertu na najwyższym poziomie.
Artysta wróci na scenę w listopadzie, wówczas ma zaplanowane koncerty w Australii. Na przyszły rok Sam zapowiedział także stadionowy koncert w Newcastle.
Skład jury? Naprawdę gruby.
Słynąca z innowacji i dbałości o środowisko grupa ogłosiła premierę nowego albumu "Moon Music"
Publiczność była zachwycona.
Jedna z nich niedawno domagała się wynagrodzenia.
Gdzie dziennikarz doszukał się podobieństw?
Mężczyzna chciał wzniecić wojnę rasową tuż przed wyborami w prezydenckimi USA