fot. mat. pras.
Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa przeciwko Alberto. Proces jest skutkiem zatrzymania rapera przez policję w ubiegłym roku. Przypomnijmy – w sierpniu ubiegłego roku reprezentant GM2L spędził kilkanaście godzin na komisariacie po tym jak w jego samochodzie znaleziono marihuanę.
– Będzie grubsza sprawa, ponieważ wszystko było nie tak, jak trzeba. Policjanci musieli mnie uwalić na glebę, mimo iż nie stawiałem oporu, za to, że miałem leczniczą marihuanę. Za to, że miałem papiery na to, wszystko miałem, ale musieli mnie up***olić. Dlaczego? Bo są niekompetentni i uprzedzeni do takich osób jak ja. I ja im nie odpuszczę. Będę z nimi jechał. Nie odpuszczam tego na sto procent – zapowiadał wówczas artysta.
W lutym tego roku artysta złożył zeznania w tej sprawie, a teraz trafiła ona na wokandę, a sam Alberto pojawił się na niej w charakterze oskarżonego. – Sprawa nie poszła po ich myśli. Sądzę, że bardziej po mojej, bo policjanci się gubią. Ja jestem oczywiście oskarżony, oni są pokrzywdzeni i próbują wkręcić akcję niemiecką. Zgadali się, a jednak się pogubili – mówił po opuszczeniu sali sądowej.
Raper może liczyć na wsparcie Fundacji Otwieramy Oczy. – Sprawa Alberto jest pełna absurdów i niejasności. Od braku wiedzy policjantów na temat medycznej marihuany aż po biegłego, który jednoznacznie stwierdził, że raper prowadził pod wpływem konopi, opierając się jedynie na stężeniu THC we krwi. Alberto jest pacjentem, posiada receptę na susz, w czasie zatrzymania samodzielnie okazał go funkcjonariuszom wraz z receptą. Wykryte w badaniach stężenie THC w wysokości 3,2 ng/ml świadczy o tym, że jest on regularnym użytkownikiem, a samo THC w tym wypadku może utrzymywać się w organizmie przez kilka dni – komentuje reprezentant organizacji Wiktor Brzeziński. Pełne stanowisko Fundacji Otwieramy Oczy znajdziecie tutaj.
