Bałagany na Bani – „Pianiści”

Bałagany z potencjałem.

2014.05.13

opublikował:


Bałagany na Bani – „Pianiści”

„Mam dawać rap i nie toczyć beki? Kurwa, trochę to kłóci mi się” – rapuje Wredny w „Z prvdxm”, ale w przypadku Bałaganów na Bani nie trzeba czekać do końca albumu, by natrafić na tego typu deklaracje. Wszyscy raperzy (a jest ich aż pięciu) lubią stawiać sprawę jasno i nie przebierać w słowach, gdy idzie o własne usposobienie. „Skuć się jak tablice nagrobne / Zamieniam wódę na bełt, a grube na drobne”, ogłasza Helio w tytułowym nagraniu. Ten melanżowy krajobraz uzupełnia w „Niggerze” Kony kilkoma efektownymi zbitkami w starym, podziemnym stylu: „Pilsner Urquell lał się w pizdę / Burdel był, gdy fifkę stłukłem jak istny kundel”. Wreszcie Poplavitz błyskotliwie stwierdza w „Znakach”: „Nie rzucam pereł przed wieprze, bo piję se Koronę ze świniami”.

Ta wyliczanka cytatów ma pokazać, że dla warszawskiego kolektywu – wbrew dawnym przepowiedniom” rap to zabawa wciąż. I nie są w tej rozrywce osamotnieni. Poczuciem humoru przypominają Dwa Sławy; bezczelnością – Okoliczny Element i Solara z Białasem; poszczególne, pijackie numery („Daj flakon”!) mogą się kojarzyć z Polskim Karate. Wreszcie producent Miko ma w swoim warsztacie coś z 2stego. Gy porównać muzykę na „Puzzlach” i „Pianistach”, w obu przypadkach rzuca się w oczy eklektyzm, któremu póki co brakuje jednak odpowiedniego warsztatu. Podróże Miko obejmują krzykliwe bangery spod znaku Just Blaze’a (tytułowy kawałek), Premierowski boom-bap, g-funkowe wygrzewy („Daj spokój”) i południowe leniwce a la UGK („50 shades of Earl Grey”). Najciekawsze rzeczy dzieją się jednak w ostatnich utworach, gdy zdarza mu się przeciągnąć hi-haty, przyspieszyć tempo, dorzucić dyskotekowy rytm i podlać to drum’n’bassowym sosem.

{Diil}

Lista potencjalnych współpracowników jest więc bogata, choć już TrooM, a zwłaszcza Kuba Knap to jak najbardziej udane wybory. Oczywiście ten dowcipny, bezpretensjonalny rap ma też swoją drugą, mniej przyjemną stronę. Więcej niż raz czy dwa przytrafia się suchy, wymuszony hasztag (w rodzaju: „siekiera na bani #Raskolnikow”) lub nietrafiony rym (Nagasaki/Kawasaki). raperzy wchodzą też często na żałosne rejestry, gdzie na co dzień beztrosko gospodarzy się Gospel (np. Wredny: „W czasach, gdy jest spina na wersy, ja marnuję swoje, patrz / Papapapapa, gówno, gówno, chuj, sracz”).

Cała piątka kilkukrotnie wspominają o życiu w slow motion, ale tego luzu często brakuje w wersach. Rzecz jasna, nikt tu się nie pieni, bo i gospodarze raczej unikają większych konfrontacji z rzeczywistością (poza Konym w „Nie mam z tym problemu”), ale jako pianiści mogliby płynąć nie tylko na imprezach, ale też w studiu nagraniowym. Zdecydowanie za mało tu stylowego rymowania jak to w singlowym „Niggerze”. Nawet w tak laidbackowych nagraniach jak np. „50 shades…” towarzyszy niepotrzebne napięcie, jakby któryś z MCs miał się zaraz wyłożyć. Zamiast flow, raperzy częściej nawarstwiają rymy, upychają słowa w wersach, jakby przyjemność słuchania uzależniona była od jak największej ilości błyskotliwych porównań. Tymczasem im bardziej nabite i intensywne to zwrotki, tym więcej w nich chaosu, niezrozumiałości i pogoni za bitem. A przecież niektóre fragmenty, gdyby je odpowiednio zaakcentować, zyskałyby należytą siłę, np. wejście Konego w „Jak mogłeś”. Swoją drogą, pojawia się pytanie, na ile ten niewyraźny rap to problem gospodarzy, a na ile zawalona została kwestia masteringu. Wina leży pewnie gdzieś po środku, bo refreny – zawsze świetnie napisane i pomyślane – często nie brzmią tak, jak powinny.

{sklep-cgm}

Przyglądam się powyżej raperom jako całości, choć należałoby dodać, że w Bałaganach poziom nie jest równy. Można żałować, że tak mało tu Helio – jego plastyczne, wyraziste zwrotki w „Daj spokój” i „Znakach” to jedne z lepszych momentów na płycie i zarazem dobra uzupełnienie dla pozostałych MCs, którym takiej wyobraźni brakuje. Można też pytać, czemu tak dużo tu Poplavitza, który – mimo że obdarzony najlepszymi warunkami głosowymi – potrafi bez zażenowania zrymować „chuje” z „eksperymentuje” lub wpaść na „błyskotliwą” grę słów: „Trzeba zasuwać / Ja zasuwam jak SUV, ty zasuwasz jak suwak”.

Bałaganu w tym rapie jest tyle samo co wódki i trawy, ale myślę, że tym szaleństwie jest metoda. W końcu co sześć głów to nie jedna, a Asfalt to nie byle jaki wydawca (a przynajmniej dystrybutor). Pozostaje wierzyć, że następnym razem Wredny, Poplavitz, Helio, Kony i Tommy trochę urozmaicą style i zagrają tak, by zadowolić kogoś więcej niż słuchaczy pokroju Kaabana. Wielu w Polsce próbowało rapować jak Tha Alkaholiks. Może tym razem się uda?

 

Polecane

Share This